Prawda i Dobro
Dobry samarytanin przed kamerą. Tak buduje się fałszywy wizerunek
18 grudnia 2024
Historia indyjsko-pakistańskiego sporu o Kaszmir sięga 1947 r. W ostatnich dniach, z powodu kolejnej eskalacji konfliktu, nad regionem ponownie zawisła groźba wojny. Tym razem Indie zdecydowały się sięgnąć po „broń” w postaci dostępu do wody Tydzień temu indyjskie myśliwce Mirage 2000 zbombardowały cele w Balakocie, Muzaffarabadzie oraz Chakothi, miastach znajdujących się na terytorium Pakistanu. Nalot był odpowiedzią na samobójczy zamach terrorystyczny w Kaszmirze, w którym zginęło 40 indyjskich policjantów. Odpowiedzialność […]
Tydzień temu indyjskie myśliwce Mirage 2000 zbombardowały cele w Balakocie, Muzaffarabadzie oraz Chakothi, miastach znajdujących się na terytorium Pakistanu. Nalot był odpowiedzią na samobójczy zamach terrorystyczny w Kaszmirze, w którym zginęło 40 indyjskich policjantów. Odpowiedzialność za atak wzięła na siebie organizacja Jaish-e-Muhammad (JEM, pol. Armia Mahometa), pakistańska islamistyczna grupa powiązana z agencją wywiadowczą ISI, podległa rządowi w Islamabadzie.
Władze w New Delhi poinformowały, że bomby zabiły kilkuset terrorystów i zniszczyły wykorzystywaną przez nich infrastrukturę. Rzecznik pakistańskich sił zbrojnych gen. Asif Ghafoor oświadczył jednak, że indyjskie samoloty wleciały jedynie na głębokość ok. 5‒6,5 km w terytorium Pakistanu i zostały zmuszone do odwrotu, a zrzucone bomby nie sięgnęły żadnego celu. Niezależnie od wersji wydarzeń indyjska operacja była pierwszym od wojny w 1971 r. nalotem poza linią kontroli, czyli faktyczną granicą oddzielającą indyjską i pakistańską część Kaszmiru.
Pakistan odpowiedział na działania Indii nalotami w indyjskiej części Kaszmiru. Rzecznik pakistańskiej armii poinformował także o zestrzeleniu dwóch indyjskich myśliwców. Indie potwierdziły jedynie, że w walce straciły maszynę MiG-21 Bison. Cywilny ruch lotniczy przy granicy obu krajów został zamknięty. Do deeskalacji napięcia wezwały Stany Zjednoczone, Unia Europejska, Rosja i Chiny. Głos światowych mocarstw jest zrozumiały i pożądany, bo oba wiodące spór o Kaszmir kraje dysponują arsenałem nuklearnym.
Przyczyny trwającego od ponad 70 lat konfliktu między Indiami i Pakistanem są niezwykle złożone. Oprócz kwestii terytorialnych i religijnych jednym z powodów napięcia jest kwestia dostępu do wody.
Na mocy Indus Waters Treaty, wynegocjowanego w 1960 r. przez Indie i Pakistan z udziałem przedstawicieli Banku Światowego, dostęp do wód Indusu i jego dopływów został podzielony pomiędzy obie strony. Ze względu na niezwykle napięte stosunki państw podpisanie umowy oceniono jako ogromny sukces. Traktat przetrwał wiele lat, pomimo kolejnych odsłon konfliktu o Kaszmir, zapewniając dostęp do wody setkom milionów ludzi w regionie.
Sytuacja zmienia się drastycznie, gdyż następują procesy, których umowa nie przewidziała: przyspieszone topnienie lodowców w Himalajach, szeroko zakrojona wycinka lasów w Kaszmirze, a także wysokie tempo przyrostu ludności w obu krajach, które przyczynia się do zwiększenia zapotrzebowania na energię elektryczną pozyskiwaną z hydroelektrowni oraz wodę dla rolnictwa.
Po wydarzeniach 14 lutego minister transportu Indii Nitin Gadkari napisał na Twitterze: „Nasz rząd zdecydował zatrzymać nasz przydział wody przepływającej do Pakistanu. Zmienimy bieg wschodnich dopływów Indusu i dostarczymy wodę ludności zamieszkującej w Kaszmirze oraz Pendżabie”.
Jak czytamy w magazynie „Foreign Policy”, Pakistan jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych problemem z wodą. Według ostatnich szacunków do 2025 r. kraj ten może mieć niedobór ponad 38 mld m3 wody. Sytuacja już teraz jest bardzo poważna, bo państwo wykorzystuje ponad 128 mld m3 w samym tylko rolnictwie.
„W związku z tym jakiekolwiek zmniejszenie przepływu wody (z Indii do Pakistanu – red.) będzie miało poważne konsekwencje dla rolników w Pakistanie, którzy przez ostatnie kilka lat mierzyli się z brakiem świeżej wody w krytycznym sezonie – tuż przed monsunem, gdy szykowane są letnie uprawy” – tłumaczy prof. Sunil Amrith z Uniwersytetu Harvarda. Naukowiec szczególną uwagę zwraca na zmiany klimatyczne, które najpierw zwiększą przepływ wód w rzekach z powodu topnienia lodowców, a w dłuższej perspektywie doprowadzą do ich wysychania.
„Rzeki będą wysychać począwszy od 2050 lub 2060 r., zagrażając tym samym bezpieczeństwu żywnościowemu. Zmniejszone przepływy wód wywołają także niedobór energii. Groźba dalszych konfliktów jest wielowymiarowa, z kolei rosnąca częstotliwość występowania ekstremalnych opadów zagrozi stabilności, tworząc śmiertelne niebezpieczeństwo dla terenów położonych w dolnym biegu rzek” – ostrzega Amrith.
Źródła: „The Economist”, defence24.pl, www.nytimes.com, www.foreignpolicy.com