Feminizm czy feminizmy? O różnych obliczach ruchu emancypacyjnego [wideo]

„Samiec – twój wróg!”, brzmiał jeden ze sloganów Ligii Kobiet w filmowej polskiej komedii pt. „Seksmisja”, w której wizja ustroju totalitarnego mieszała się z satyrycznym ujęciem feminizmu. Ten ostatni jest często portretowany jako radykalny ruch, który w swoich dążeniach odznacza się daleko posuniętą skrajnością. To jednak odległy od rzeczywistości obraz, który pomija nie tylko złożoność tej formacji, ale także toczącą się nieustannie w jej obrębie debatę i refleksję nad własną przeszłością i przyszłością.

Feminizm nie istnieje. A przynajmniej nie jako jednolity ideologicznie i programowo konstrukt. Ruch feministyczny ewoluował bowiem na przestrzeni lat, co prowadziło do wykształcenia się w jego obrębie kolejnych fal. Każda nowo powstała fala budowała na fundamentach swojej poprzedniczki, poddając jednocześnie krytycznej ocenie minione osiągnięcia. Dotarliśmy jednak do punktu, w którym różne pozycje wewnątrz feminizmu kontestują się nawzajem, a kolejne przemiany wewnątrz ruchu są przez niektóre feministki postrzegane jako regres, a nie rozwój, inwolucja zamiast ewolucji.

Problemy, które są przedmiotem zaangażowania ruchu feministycznego, a także problemy we własnym obrębie, z którymi musi się on mierzyć, stały się tematem przewodnim wystąpienia dr Katarzyny Szumlewicz na konferencji Holistic Talk. W trakcie prelekcji Feminizm jako humanizm ekspertka podjęła się zarysowania historii ruchu, zdefiniowania jego odrębnych fal, a także pokazania, jak to sama ujęła:

że [ostatnie] fale feminizmu niekoniecznie są zgodne z tradycyjną ideą feminizmu.

Zobacz całe wystąpienie Katarzyny Szumlewicz na naszym kanale!


Pierwotne idee i rozczarowanie

W klasycznym ujęciu fundamentem ruchu były kobiety i ich emancypacja. Zapewnienie im prawa do samostanowienia, możliwości uczestniczenia na równi z mężczyznami w życiu społecznym, zawodowym i politycznym, dostępu do edukacji. Te dążenia towarzyszyły zarówno pierwszym feministkom u końca XVIII wieku, jak i feministkom drugiej fali w połowie wieku XX. Ta nowa fala wyłoniła się już po wprowadzeniu wielu kluczowych zmian w ustawodawstwie krajów Zachodu, domagając się ich realizacji w praktyce. Jak pisze Grażyna Strand w artykule Feminizm amerykański trzeciej fali – zmiana i kontynuacja:

Aktywistki drugiej fali feminizmu były rozczarowane dotychczasowymi działaniami na rzecz równouprawnienia, skoncentrowanymi głównie na formalnych gwarancjach prawnych. Pomimo oczekiwań, zmiany prawne nie pociągnęły za sobą rzeczywistej równości płci. Feminizm drugiej fali był zaangażowany w przełamywanie stereotypów oraz dążył do zmiany społecznej, kulturowej czy obyczajowej, a nawet głosił potrzebę feminizacji świata.

Między 1968 rokiem (wtedy Marsha Lear użyła sformułowania „druga fala”, zaznaczając wyodrębnienie się nowej generacji aktywistek) a końcem lat 80. dochodziło – szczególnie w Stanach Zjednoczonych – do wielu burzliwych debat, których centrum była kobieta i jej status w nowoczesnym społeczeństwie. Feminizm równości (upatrujący źródeł nierówności w patriarchalnych strukturach w społeczeństwie i optujący za identycznym traktowaniem kobiet i mężczyzn) zderzył się z feminizmem różnicy (jego proponentki postulowały, że „równe” wcale nie musi oznaczać „takie same” i przestrzegały, że nieodpowiednie podejście do spraw płci sprawi, że kobiety zaczną przejmować cechy męskie). Krytyce poddano wizerunki kobiet zakorzenione w kulturze czy tak ugruntowane instytucje jak rodzina i małżeństwo. Kulminacją tego okresu na gruncie amerykańskim, zwieńczeniem drugiej fali i zapowiedzią trzeciej, była tzw. feministyczna wojna o seks (ang. feminist sex wars, porn wars).

Wielka feministyczna wojna o seks (i nie tylko)

Źródłem sporu, który wówczas rozgorzał, a którego echa nadal są obecne w debacie feministycznej, była kampania antypornograficzna, na której czele stały publicystka Andrea Dworkin i aktywistka Catharine MacKinnon. Jak pisze Daria Chibner w artykule Feministyczna wojna o seks:

[Dla Dworkin] pornografia nie była już po prostu niewinnym materiałem erotycznym, ponieważ prowadziła do niebezpiecznego fantazjowania o gwałcie, promowała nieadekwatną, wymyśloną wizję kobiety oraz powodowała zredukowanie sfery seksualnej do przestrzeni realizacji męskich fantazji.

[…]

Według antypornograficznego nurtu feminizmu przemysł skierowany do dorosłych odbiorców odgrywał znaczącą rolę w usankcjonowaniu społecznego przyzwolenia na gwałt. Warunek konieczny wyzwolenia kobiet to całkowite wyeliminowanie pornografii.

Z tym stanowiskiem (które między innymi doprowadziło do pewnego sojuszu pomiędzy antypornograficznie nastawionymi feministkami i antyfeministycznie nastawionymi konserwatywnymi amerykańskimi politykami) zaczęło się nie zgadzać coraz więcej aktywistek:

uznano, że bycie obiektem seksualnym nie niweluje możliwości pozostawania pełnoprawnym i świadomym własnych potrzeb człowiekiem. Jeżeli samo przedstawienie seksu (a przecież tym właśnie była pornografia) uprzedmiotawia kobiety, to analogicznie ten sam mechanizm zachodzi również podczas jego uprawiania. W takim razie wypadałoby jedynie założyć purytański gorset i ze wstydem odwracać wzrok od wszelkiej nagości

– konstatuje Chibner.

Debatowano także nad takimi zjawiskami jak praktyki sadomasochistyczne (BDSM) czy prostytucja, i także w tych obszarach doszło do starcia między przeciwniczkami a apologetkami oraz wyłonienia i w późniejszych latach ugruntowania pozycji feminizmu proseksualnego.

Feminizm jest uwikłany w refleksję nad własną przyszłością
Feminizm to ruch bardzo złożony, krytycznie spoglądający na swoją przeszłość i przyszłość. Fot. Polina Kovaleva / Pexels

Polecamy: Stowarzyszenie Bez ostrzega: prostytucja to nie jest zwyczajna praca

Trzecia fala i zmiana paradygmatu

Spory z lat 80. przełożyły się do odnowy feminizmu w latach 90., doszło wówczas do dwóch poważnych przesunięć w jego obrębie. Po pierwsze, bardziej skupiono się na indywidualnej perspektywie kobiet i ich różnorodności, a z drugiej strony sam ruch stał się bardziej otwarty. Jak konstatuje Strandt:

Wiele aktywistek trzeciej fali feminizmu uważało, że nie można walczyć o równouprawnienie kobiet, nie uwzględniając emancypacji grup kobiet reprezentujących różną rasę, klasę społeczną, pochodzenie etniczne, kulturę czy religię. Powstające nowe nurty feminizmu (np. feminizm czarny czy latynoski) krytykowały dotychczasowy feminizm za głoszenie poglądu, że istnieje wspólna, niezmienna istota kobiecości.

Po drugie, w obręb feminizmu włączono sprawy takie jak krytyka kolonializmu, problemy osób trans, ekologia. Ta właśnie ta zmiana jest postrzegana przez Szumlewicz i inne aktywnie działające feministki drugofalowe jako negatywna:

[Feminizm drugiej fali mówi o kobietach:] to jest połowa ludzkości, mówmy o kobietach, słuchajmy kobiet, odkrywajmy nasze kontinuum kobiet. Są to uniwersalne postulaty, które można streścić następująco: traktujmy kobiety podmiotowo. Posiłkując się filozofią Immanuela Kanta – traktujmy kobiety jako cele same w sobie.

Trzecia fala wprowadza coś, co ja nazywam wszystkoizmem – mówi Szumlewicz – a sama trzecia fala nazywa inkluzywnością lub intersekcjonalnością. Kobiety jako grupa wielka, uniwersalna, stają się podporządkowane grupom znacznie mniejszym [i związanymi z tymi grupami problemami – przyp. PK].

Innymi słowy, zdaniem Szumlewicz, w feminizmie jest za mało spraw feministycznych (niczym przysłowiowego cukru w cukrze), a więc skoncentrowanych stricte na kobietach. Miałoby to prowadzić paradoksalnej sytuacji, gdy po wyjściu z cienia rzucanego wcześniej przez mężczyzn, tradycję czy państwo, we własnym ruchu miałyby pełnić drugoplanową rolę wobec społeczności LGBT czy grupy aktywistów ekologicznych. A przecież – jak przypomina Szumlewicz – feminizm pochodzi od słowa femina. Feminizm jest kobietą.

Post scriptum – fale na horyzoncie

Część badaczy mówi już o czwartej fali feminizmu, który miałby rozpocząć się w drugiej dekadzie XXI wieku. Głównym wyznacznikiem tego nurtu miałoby być wykorzystanie technik cyfrowych i sieci do internetowego aktywizmu w walce o zapobieganie wykorzystywaniu kobiet (ruch #metoo). Jednocześnie feministki czwartofalowe skrytykowały feministki trzeciofalowe za zbytnie skupienie się na problemach białych kobiet (podobnie jak feministki trzeciofalowe skrytykowały z tego samego powodu feministki drugofalowe).

Może Cię także zainteresować: Życie w czasie chaosu znaczeniowego. Gdy przestajemy rozumieć symbole, przestajemy rozumieć świat

Opublikowano przez

Przemysław Kołodziej

Redaktor


Redaktor, tłumacz, copywriter. Miłośnik kultury popularnej, starego kina, opowieści z „dymkami” i gier komputerowych. Publikował teksty między innym w Kwartalniku Artystycznym „Bliza” i „Zeszytach Komiksowych”. Współautor tomu „Powieści graficzne. Leksykon” (Warszawa 2015). Uważa, że Han strzelał pierwszy, a Deckard nie był replikantem.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.