Ostatni tabor. Dramat tajemniczego narodu

„Kowal zawinił, a Cygana powiesili” - niby zwykłe polskie przysłowie odnoszące się do sytuacji, gdy ktoś zostaje niewinnie i niesprawiedliwie ukarany za winy kogoś innego. Ale patrząc na przykłady różnych wojen i konfliktów to właśnie Romowie, lub też szerzej Cyganie, są bardzo często uniwersalnymi ofiarami. Nieważne, kto z kim, gdzie, kiedy i o co walczył, to oni prawie zawsze przy okazji obrywali po głowach od wszystkich stron konfliktu. Bo nie mając własnego państwa, ani nawet jednego, wspólnego skodyfikowanego języka, zawsze byli tymi obcymi. A brak wpływowego lobby sprawiał, że o ich cierpieniach nie mówiło się głośno.

Lety. Miejsce owiane mrokiem

Kwiecień 2005 roku, jestem jako dziennikarka tygodnika Wprost z pierwszą wizytą w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Przypadkowo, jak zwykle zresztą, trafiam nie na to wydarzenie, na które się wybierałam. Ale skoro już jestem, to interesuję się miejscem i ludźmi. Wystawa poświęcona obozowi koncentracyjnemu dla Cyganów w środkowych Czechach i propozycji rezolucji Europarlamentu w tej sprawie. Tematu kompletnie nie znam, więc zaczynam rozmawiać z organizatorami i przedstawicielami potomków ofiar. Zapraszają mnie na specjalne wydarzenie, które ma się odbyć kilka tygodni później w środkowych Czechach.

W efekcie, w połowie maja docieram do Pragi, gdzie spotykam się z organizatorami. Razem jedziemy autobusem na uroczystości. Jestem jedyną obcą wśród Romów, czyli Gadja. Ledwo ruszamy, natychmiast ktoś otwiera alkohol, ktoś inny wyciąga skrzypce. Podróż mija szybko, samogon w dużych ilościach, muzyka, śmiechy i płacz. Brakuje tylko tańców. Sama uroczystość także daleka od powagi, która towarzyszy Polakom w tego typu sytuacjach. Jest część religijna, z udziałem księdza katolickiego, rabina, pastora i popa

Po niej zaczyna opowiadać niewysoka starsza kobieta, pani Ruzicka, która jako dziecko trafiła do obozu w Letach i straciła tu prawie całą rodzinę. Na przemian krzyczy i płacze, mówi całym ciałem, jej ekspresja i emocje udzielają się pozostałym, którzy też płaczą i krzyczą. Po raz pierwszy w tym miejscu mają do tego okazję. A historia, szczególnie historia Romów związana z tym miejscem, jest bardzo smutna.

Przykra historia Romów. Chlewnia w miejscu obozu

Obóz w Letach miał być teoretycznie obozem pracy i jednocześnie przejściowym. Tymczasem, według różnych statystyk, zmarło w nim ponad 300 osób z przebywających tu około 1300 osób, głównie kobiet i dzieci, często wskutek chorób i niedożywienia. Zostali pochowani na miejscu. Reszta została deportowana do Auschwitz. Przeżyła tylko garstka.

W pamięci romskiej czescy oprawcy byli równie okrutni jak niemieccy. Najgorsze jest jednak to, co stało się po wojnie. Dokładnie na terenie obozu, w miejscu, gdzie umarli i zostali pochowani ludzie, utworzono fermę ze świniami, chlewnię.

Ofiar nie upamiętniała nawet żadna tablica, nie mówiąc o pomniku czy grobie. Całe lata rodziny ofiar walczyły o upamiętnienie tego miejsca. Udało się, dopiero gdy Czechy starały się o wejście do NATO, pod naciskiem administracji amerykańskiej.

Kilka lat temu władze czeskie wykupiły to miejsce od prywatnego już właściciela chlewni z zamiarem upamiętnienia ofiar. Kilkadziesiąt lat starań o choćby skromne upamiętnienie.

To się czyta: Kraina trzech religii. Tu wiara miesza się z przesądami

Historia Romów. Cyganie. Cygański skrzypek. Fot. Byrev/Pixabay
Fot. Byrev/Pixabay

Historia Romów. Gorszy rodzaj Aryjczyków

Ale to nie odosobniony przypadek. Romski Holocaust do dziś jest w cieniu tego żydowskiego. A przecież Cyganie już od 1935 r. byli objęci ustawami norymberskimi, na równi z Żydami skazani byli na eksterminację. Uznano ich za zagrożenie dla czystości krwi aryjskiej, choć przecież przywędrowawszy z Indii, mieli aryjskie korzenie. Ba, bardziej aryjskie od samych Niemców, dlatego sprytni hitlerowcy wymyślili teorię, że Cyganie są tym gorszym rodzajem Aryjczyków.

Przeżyć mieli tylko ci, których krew była w 100 proc. czysta – czyli raptem 10 proc. całości populacji – ale tylko po to, by można było na nich prowadzić badania, eksperymenty genetyczne i medyczne. Co Niemcy zresztą z upodobaniem czynili.

W efekcie wymordowano około 70 proc. europejskich Romów. W przełożeniu na liczby od 220 tysięcy do ponad 1,200 tysięcy. Nikt nie jest w stanie podać dokładnej liczby, bo często ofiary nie miały dokumentów. Co ciekawe, podczas prac trybunału w Norymberdze żadnego Roma nie poproszono o składanie zeznań, historia Romów i ich cierpienia nikogo nie interesowały.

Przez całe lata po zakończeniu II wojny światowej o ludobójstwie na nich bardzo mało mówiono. Dopiero od 40 lat temat zaczął się powoli pojawiać w dyskursie publicznym. Od kilku lat, 2 sierpnia, obchodzony jest Dzień Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti. W rocznicę likwidacji tzw. obozu cygańskiego w Auschwitz, kiedy to w 1944 roku Niemcy zagazowali podczas jednej tylko nocy ponad 4 tysiące Romów. Krematoria były wtedy zajęte, więc palono ciała w specjalnych dołach wykopanych w ziemi.

Gorący temat: Król, piwo i polityka. Belgia na rozdrożu

Bałkański śmiech… przez łzy. Wojenna historia Romów

To nie koniec dramatu Cyganów. Kolejna tragiczna odsłona ich losów miała miejsce podczas wojen w byłej Jugosławii. Cyganie mieszkali we wszystkich byłych republikach, gdzie na ogół mieli niższy status społeczny i różnie się integrowali. Albo i nie integrowali, żyjąc w swoich enklawach. Padali ofiarą wszystkich stron konfliktu. Najbardziej dramatyczna, ale i tragikomiczna sytuacja była w Kosowie.

Najpierw jeszcze w czasie Jugosławii Cyganie, podobnie jak Albańczycy, byli tą mniej uprzywilejowaną grupą etniczną, najgorzej wykształconą, wykonującą najmniej prestiżowe i najgorzej płatne prace. Serbowie nie dawali im specjalnych forów, delikatnie mówiąc.

Podczas nalotów NATO w 1999 roku również Cyganie byli wśród ofiar bombardowań. Po zakończeniu operacji NATO, Albańczycy rozpoczęli czystki etniczne na Serbach i… Cyganach, których oskarżali o kolaborowanie z Serbami. Zatem dostali ponownie po głowie, za nic. Ale nie byłoby Bałkanów bez pomieszania tragedii z komedią.

Cyganie w którymś momencie zwrócili się tłumnie do ambasady egipskiej z prośbą o przyznanie im wiz i azylu w Egipcie. Prośbę uzasadniali swoim rzekomym egipskim pochodzeniem, tłumacząc, że przecież nawet ich nazwa Gypsy wzięła się od nazwy Egypt, a oni sami wraz z Matką Boską, świętym Józefem i Jezusem uciekali z Egiptu przed prześladowaniami ze strony Heroda. Tylko że Cyganie nie zatrzymali się w ucieczce i dotarli aż na Bałkany. I tu się osiedlili, a teraz po wiekach chcą wrócić do ojczyzny.

Żeby było jeszcze bardziej surrealistycznie, zaczęli im w tym wtórować serbscy naukowcy, popierając tę wersję niby naukowymi dowodami. Cel był polityczny – dzięki temu w statystykach ludności Cyganów nie przypisano by do populacji albańskiej i dominacja liczebna Albańczyków byłaby nieco mniejsza.

O tym sie mówi: Czwarty wymiar już tu jest. Technologia z filmów s.f. jest realna

Historia Romów. Cyganie. Cygańskie tancerki. Fot. Moderncolors/Pixabay
Fot. Moderncolors/Pixabay

Historia Romów. Uwodzicielki, wiedźmy i muzycy

Brzmi to śmiesznie, ale jest przykładem cygańskiego losu. Losu ludności bez jednego języka, bez jednej silnej narodowości, bez swojego własnego kraju, bez wpływowego lobby, która zawsze i wszędzie była trochę obca. Cyganie od wieków żyli na marginesie innych narodów. Jako lud koczowniczy ciągle się przemieszczali, specjalizowali się i chwytali dorywczych prac. Jako grupa hermetyczna budzili zaciekawienie, strach, fascynację i nienawiść. Tryb życia nie pomagał w przełamywaniu negatywnych stereotypów.

A te kobietom przypisywały rolę uwodzicielek – ikona Cyganek w sztuce, czyli Carmen, tudzież Esmeralda w Dzwonniku z Notre Dame, a nawet Cyganka Aza w Chacie za wsią Kraszewskiego – i wiedźm, wróżek, ale też złodziejek i oszustek. Zresztą skąd niby w polskim wzięło się określenie „ocyganić”? Mężczyznom zaś w pozytywnym przypadku przypisywano rolę skrzypków i kowali, w negatywnym złodziei i rzezimieszków, koniokradów.

Do dziś, zwłaszcza na Bałkanach czy Węgrzech, cygańscy muzycy są częścią folkloru, nieodzownym elementem ślubów i pogrzebów. W mowie potocznej używa się określenia „zaprosić Cyganów” (w domyśle, żeby zagrali i zaśpiewali). Nie tylko Emir Kusturica z upodobaniem portretuje ich w swoich filmach (zwłaszcza Czarny kot, biały kot czy nawet poniekąd Underground). Jeden z jego najsłynniejszych filmów, czyli Czas Cyganów, to przecież w pewnym sensie remake kultowego filmu Aleksandra Petrovicia z lat 60. Spotkałem nawet szczęśliwych Cyganów.

Ale nawet te poetyckie filmy pokazują konflikty wynikające z niedostosowania się Cyganów do norm społecznych. Konflikty prowadzące do śmierci. To nie tylko rzeczywistość filmowa i nie tylko specyfika Bałkanów. Do pogromów Cyganów dochodziło i wciąż dochodzi wszędzie tam, gdzie oni mieszkają – w Hiszpanii, na Słowacji czy nawet w Polsce.

Ważny temat: Projekt amerykańskich naukowców. Badanie oczu wykryje Alzheimera

Historia Romów. Cyganie. Cygańskie dzieci. Fot. Jozue55/Pixabay
Fot. Jozue55/Pixabay

Obcy i swoi. Rzeczywistość nie jest czarno-biała

Zazwyczaj zaczyna się od bójki i zabójstwa. Często sprawca jest faktycznie Cyganem, ale pozostałymi ofiarami padają inni Cyganie, na których jest dokonywany samosąd. Zdarzało się jednak, że nawet pierwotny sprawca nie był wcale Cyganem – padały fałszywe oskarżenia, mające odwrócić uwagę od prawdziwego winnego. W przypadku Polski po wojnie były to między innymi incydenty z Oławy czy Oświęcimia. Czemu Cyganie? Bo są i byli łatwym celem.

Zawsze byli tym obcym elementem, mimo że czasem mieszkali już od wielu lat. Bo są społecznością hermetyczną – swoją drogą w przypadku małżeństw mieszanych odrzucenie następowało po obu stronach. Nie tylko np. Polacy czy Niemcy traktowali związki z Cyganami jako rodzaj mezaliansu. Także sami Cyganie tak podchodzili do związków swoich z obcymi, czyli Gadja. Taka osoba była wyklęta przez rodzinę i społeczność. Ale oczywiście sytuacja nie jest czarno-biała i sami Cyganie też się do tego przyczyniali. Zamiast iść do pracy czy szkoły, często woleli żebrać, zamiast mieszkać w blokach, woleli żyć w szałasach.

Polecamy: HOLISTIC NEWS: Czy podróże mogą zapobiegać wojnom? | Elżbieta i Andrzej Lisowscy | #PoLudzku

Historia Romów. Sacrum i profanum

I tu dochodzimy do innego przykładu braku wzajemnego zrozumienia. Ponad 20 lat temu, w ramach jednej z akcji integracyjnych, próbowano osiedlić wędrownych Romów z okolic Krakowa w blokach mieszkalnych. To, co budziło zdziwienie to fakt, że Cyganie, mimo że mieli w mieszkaniach łazienki i toalety, wychodzili na zewnątrz, by załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne. Odbierano to jako przejaw prymitywizmu i braku higieny.

Tymczasem to Cyganie patrzyli na sąsiadów jak na barbarzyńców, bo w romskiej mentalności wszystko, łącznie z ciałem ludzkim i mieszkaniem, dzieli się na strefę sacrum i profanum, czystą i nieczystą. W przypadku ciała ludzkiego czysta jest górna część ciała, brudna dolna, a granicą jest pępek. W przypadku mieszkania czysta jest np. kuchnia, gdzie się sporządza i je posiłki, nieczysta toaleta, która nie powinna być na tym samym poziomie co kuchnia. Bo wówczas jest to rodzaj profanacji. Zatem dla Cyganów układ typowego mieszkania w bloku, gdzie kuchnia była obok toalety, był czymś nie do zaakceptowania. To drobny przykład, ale pokazujący to niezrozumienie.

Cyganie to nie tylko Romowie

Na koniec coś, co powinno być na samym początku. W dobie poprawności politycznej wiele osób zżyma się na używanie określenia „Cyganie” jako rzekomo rasistowskiego, a na pewno dyskryminującego. Problem w tym, że po pierwsze, sami zainteresowani często się tym właśnie określeniem posługują, a po drugie, jest to określenie o wiele szersze. Bo Cyganie to nie tylko Romowie, ale też Sinti, Kałderasze czy Manusze. Tych grup jest o wiele więcej i nazywanie ich wszystkich Romami niektóre mniejsze grupy po prostu irytuje.

Przeczytaj inny tekst Autorki: Od łez do śmiechu, od życia do śmierci. Czym jest bałkańska dusza

Opublikowano przez

Dominika Ćosić

Autor


Polska dziennikarka, publicystka, pisarka. Współpracowała, jako korespondentka z Brukseli m.in. z „Dziennikiem Gazetą Prawną”, TVP i „Do Rzeczy”, publikowała też na łamach portalu Wirtualna Polska oraz Salonu24. Jest autorką książek: „Bałkany”, „Uśmiech Dalidy”, „Od Horyzontu do przewodnictwa” oraz „Balkan Express” i powieści „BruxELles”. Należy do Press Club Brussels Europe. Dziennikarka Euronews.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.