Oswajanie stresów codzienności. Odporności psychicznej można się nauczyć

Z Marzeną Jankowską, psycholożką zdrowia i biznesu, wykładowczynią na studiach podyplomowych oraz MBA i trenerką odporności psychicznej, o stresie, jego roli w naszym życiu, o sposobach radzenia sobie z nim i o nieoczywistych problemach młodego pokolenia, rozmawia Dariusz Jaroń.

Źródła stresu

Dariusz Jaroń: Co nas stresuje?

Marzena Jankowska: Naukowcy ze Stanfordu wskazali w swoich badaniach na brak ubezpieczenia zdrowotnego, bezustanne zagrożenie zwolnieniem z pracy, brak swobody i autonomii w podejmowaniu decyzji, długie godziny pracy, niski poziom sprawiedliwości organizacyjnej i nierealistyczne wymagania. 

To amerykańskie badania. Jak jest w Polsce?

Podobnie, może poza ubezpieczeniem społecznym. Wyobraźmy sobie, że szef zmusza nas do pracy przez 60 godzin tygodniowo. Firma przenosi się na tańszy rynek, więc nasi współpracownicy znikają jeden po drugim, a na nas spada ich praca. Z duszą na ramieniu siedzimy więc od świtu do nocy przed komputerem, obawiając się, że będziemy następni. Do tego mamy chorobę autoimmunologiczną, która nieustannie powoduje przykre dolegliwości. W domu czeka na nas dziecko z ciężkimi zaburzeniami psychicznymi i mąż, który też jest na skraju załamania i zaczyna emocjonalnie znikać. Takich historii słucham w gabinecie.

Co nas może uchronić przed załamaniem?

Umiejętność regulowania reakcji stresowych i świadome decydowania o sobie. Świadomi, dojrzali i odważni ludzie stają się motorem zmian na poziomie indywidualnym i społecznym.

Marzena Jankowska, fot. materiały prywatne

Stres do przepracowania

Odporności psychicznej można się nauczyć?

Tak. Możemy wzmacniać naszą odporność, ucząc się interpretować trudności i problemy, jako wyzwania. Większość osób zapytana o to, co zrobić w sytuacji stresowej, na przykład przed wystąpieniem publicznym lub trudną rozmową, odpowie, że trzeba się uspokoić. Zapanować nad nerwami. Błąd.

Polecamy: Cichy zabójca czai się wśród nas. Czasami ciężko go dostrzec

Ale tak nas uczono.

A to najgorsza postawa, jaką możemy przyjąć. Nasz umysł i ciało współpracują ze sobą w sposób niesamowity. Wystarczy, że zinterpretujemy coś jako ważne i trudne i w ułamku sekundy mamy energię do działania, a nasze serce zaczyna bić szybciej. Dlaczego więc uważamy, że dobrym pomysłem jest walka z tą energią? Faktem jest, że objawy reakcji stresowych nie są dla nas komfortowe. Chętnie pozbylibyśmy się suchości w ustach, ucisku w klatce piersiowej, spoconych dłoni, czy przyspieszonej perystaltyki jelit. Jednak zamiast sztucznie uspokajać organizm, nauczmy się go akceptować.

W jaki sposób?

Nie zawsze to, co jest dyskomfortowe, jest dla nas szkodliwe. Najłatwiej odnieść to do aktywności fizycznej. Jeśli ktoś długo nie ćwiczył, to podjęcie takiego wyzwania zwykle wiąże się z nieprzyjemnościami, bólem i zniechęceniem. A jednak wiemy, że kontynuowanie i przejście przez ten trudny początek bardzo nam się przysłuży.

Psychika jak fizyczność

Trening mentalny przypomina ten fizyczny?

Wyczynowi sportowcy wiedzą, ile znaczy regeneracja. Jednak porównując przygotowanie fizyczne i mentalne, często nie dajemy sobie przyzwolenia na odpoczynek od trosk i problemów. Wiele osób, które spotykam w gabinecie, zmaga się z poczuciem winy z tego powodu. Tymczasem ciągłe funkcjonowanie w długu energetycznym kończy się zaburzonym budżetem energetycznym, który profesor Lisa Baret nazywa inkubatorem dla chorób fizycznych i psychicznych. Osłabiamy w ten sposób układ odpornościowy, który jest ściśle powiązany z naszym układem nerwowym, więc słabnie między innymi nasza zdolność do regulacji emocji, czy walki z depresją.

Polecamy:

Jak możemy wpłynąć na układ odpornościowy, by stał się naszym naturalnym mechanizmem odporności także psychicznej? 

Zdarzenia, które interpretujemy jako stresujące, uruchamiają w mózgu alarm, inicjujący kaskadę zdarzeń immunologicznych. Zaczyna się od płynącego z mózgu sygnału SOS, wzywającego obecne we krwi komórki odpornościowe. W tym momencie dzieje się coś niezwykłego. Dochodzi do podwyższenia ilości odpornościowych komórek “pamięci”, które pozostają w ciele jeszcze długo po zakończeniu stresującej sytuacji. Przez całe życie, okazjonalne, umiarkowane i przejściowe stresy mogą tworzyć rezerwuary doświadczonych komórek odpornościowych, które odegrają rolę pamięci immunologicznej. Są to odpornościowe komórki mądrości, które pomagają nam coraz sprawniej radzić sobie z kolejnymi trudnymi doświadczeniami.  Otwartość na doświadczanie i uczenie się z tych doświadczeń jest jednym z podstawowych czynników rozwijania psychicznej siły.

Komu odporność psychiczna przychodzi łatwiej?

Zdajemy sobie sprawę z tego, że wychowywanie dzieci w sterylnym środowisku osłabia układ odpornościowy, niezbędny do zwalczania bakterii. To samo dotyczy nadmiernej higieny mentalnej – kiedy chronimy dzieci przed koniecznością doświadczania różnych sytuacji i radzenia sobie z trudnościami, osłabiamy ich odporność i elastyczność psychiczną. Wyrastają one na dorosłych, którzy nie znają siebie i swoich możliwości, mają tendencję do unikania i są bardzo wrażliwi. Takim osobom bardzo trudno będzie bez pomocy przerwać to błędne koło.

Polecamy: Doskonałe lekarstwo na stres. Naukowcy wskazują rozwiązanie

Nie radzą sobie coraz młodsi

Czy te osoby przychodzą po pomoc do gabinetu psychologa?

Coraz częściej trafiają do mnie dwudziestoparolatkowie z silnym lękiem uogólnionym i społecznym. Widać wyraźnie, jak w rozwinięciu się tych zaburzeń „pomogła” im pandemia. Nie można i nie trzeba było wychodzić z domu, nic załatwiać, z nikim się spotykać. I teraz taki młody człowiek łapie się na tym, że podróż autobusem, czy ogarnięcie osobiście prostej sprawy urzędowej, jest przerażającą wizją. To jest taki jaskrawy przykład pokazujący, jak brak okazji do konfrontowania się z trudnościami, konserwuje lęk.

Co pani wtedy radzi?

Alternatywą unikania doświadczania jest akceptacja. Zamiast tłumić emocje, uczmy się je zauważać, nazywać i pozwolić im być – robić miejsce nie tylko na to, co przyjemne, ale też na to, co trudne, jeśli jest jednocześnie zgodne z naszymi wartościami. W tym miejscu, także w kontekście pracy, warto zastanowić się, z czym się „szamoczę”, tracąc na z góry przegraną walkę mnóstwo energii, a co jest immanentną częścią mojego życia?

Z czym się najmocniej szarpiemy?

Jednym z głównych źródeł naszego psychicznego cierpienia jest zlepienie się z negatywnymi, osłabiającymi myślami. Tymczasem nie jesteśmy ani własnym umysłem, ani swoimi myślami. Warto uczyć się zauważać różnicę między myślą i myślącym, a także między myślą, a faktami. Myśli są użytecznymi symbolami rzeczywistości, jednak nie są samą rzeczywistością. Tak jak obraz jedzenia nie może zaspokoić głodu, tak obraz niebezpieczeństwa nie może wyrządzić nam szkody. Uczmy się zauważać swoje myśli, bo wtedy tracą one swoją władzę nad nami.

Polecamy: Cichy zabójca czai się wśród nas. Czasami ciężko go dostrzec

Kto może pomóc?

Mówimy o wsparciu terapeuty. A co może zrobić pracodawca?

Coraz więcej firmy bardzo serio zaczyna traktować dobrostan pracownika. Powstają specjalne komórki zajmujące się well-beingiem. Mamy mądre projekty, których zadaniem jest zmiana kultury organizacji i świadomości pracowników. Nie ograniczają się do owocowych wtorków czy serii webinarów, ale systemowo wspierają osoby zatrudnione.

Do tych dobrych praktyk, z którymi spotykam się najczęściej, należy ułatwianie pracownikom zachowania równowagi między pracą a życiem prywatnym, na przykład przez możliwość pracy zdalnej, czy elastyczne godziny pracy, budowanie otwartej i transparentnej komunikacji, wyrównywanie szans, wspieranie różnorodności. Wiele firm na bieżąco monitoruje stan psychiczny pracowników, szkoli menedżerów z podstaw interwencji kryzysowej, opracowuje procedury w zakresie rozpoznawania wczesnych oznak zaburzeń psychicznych. Dobrym pomysłem jest też promowanie wolontariatu w firmie, czy tworzenie grup biegowych.

Ma pani receptę na równowagę w życiu?

Nie mam. Sama przechorowałam depresję, przewartościowałam to, co w życiu naprawdę ważne, chociaż zdarza mi się wciąż wpadać w złe schematy, chociażby nadmiar pracy. Uczę się łagodności, hojności i współczucia wobec samej siebie. Staram się akceptować życie takim, jakie ono jest – pełne wzlotów i upadków. I angażować każdego dnia w to, co dla mnie ważne.


Dowiedz się więcej:

Polecamy:

Opublikowano przez

Dariusz Jaroń

Autor


Pisze od 20 lat. Z wykształcenia ekonomista, z zamiłowania reporter i tłumacz języka angielskiego, a na co dzień specjalista content marketingu. Autor kilku książek non-fiction, w tym jednej nagrodzonej na Festiwalu Górskim im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju. Fanatyk sportu, hard rocka i włoskiej kuchni.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.