Odkrywamy tajemnice snu. Naukowcy wyjaśniają rolę marzeń sennych

Starożytni marzenia senne nazywali „głosami duszy”, Freud – kompromisem między świadomością a podświadomością. Współcześni neuronaukowcy podkreślają z kolei, że ich treść ma ścisły związek ze sprawami, którymi zajmujemy się na jawie. Czym właściwie są sny i jaką pełnią rolę? 

Potrzeba snu. Mamy ją wszyscy bez wyjątku

„Przesypiamy jedną trzecią życia i wciąż do końca nie wiemy dlaczego” – usłyszałam kiedyś od prof. Jerzego Vetulaniego, nieżyjącego od kilku lat neurobiologa. 

Rzeczywiście, choć w ciągu życia na sen poświęcamy statystycznie prawie ćwierć miliona godzin (przy założeniu, że śpimy osiem godzin na dobę, a żyjemy 79 lat), to jest on jednym z najbardziej tajemniczych zjawisk dotyczących człowieka. 

A jeszcze bardziej tajemnicze niż stan snu jest marzenie senne.

Za mało snu – źle. Za dużo snu – też źle

O skutkach niedoboru snu wiemy bardzo wiele. Zresztą, nie trzeba nam do tego naukowych dowodów. O tym, do czego prowadzi niewyspanie, przekonał się chyba każdy z nas. Nasze funkcje poznawcze i zdolność koncentracji gwałtownie spadają, jesteśmy mniej wydajni, rozdrażnieni, łatwo marzniemy. Kilka zarwanych nocy skutkuje drastycznym obniżeniem odporności i podatnością na infekcje. Niedosypianie rozregulowuje naszą gospodarkę hormonalną, a nawet prowadzi do otyłości

Co ciekawe, nadmiar snu też nie jest korzystny. Spanie powyżej dziewięciu godzin na dobę może działać prozapalnie i w konsekwencji doprowadzać na przykład do zaostrzenia chorób autoimmunologicznych. Istnieje też korelacja między długim spaniem a częstszym występowaniem zaburzeń depresyjnych czy lękowych. Aczkolwiek nie jest do końca jasne, co jest tutaj skutkiem, a co – przyczyną. Badania dowodzą, że najlepszym zdrowiem i najdłuższym życiem cieszą się ci, którzy śpią 7-8 godzin na dobę. Przy czym optymalna wartość snu różni się w zależności od człowieka i zmienia się w trakcie jego życia. Gdy jesteśmy dojrzali, potrzebujemy mniej snu niż w młodości, a w młodości potrzebujemy go mniej niż w dzieciństwie. 

Podczas snu metabolizm zwalnia, ciało się regeneruje, a pamięć – konsoliduje. To oczyszczenie i powrót do równowagi. I to zarówno dla układu hormonalnego, nerwowego, jak i samego mózgu. Śpią wszystkie ssaki (z wyjątkiem delfinów, ale one posiadają zdolność do „przełączania” półkul mózgowych – gdy lewa odpoczywa, prawa pracuje, i odwrotnie), większość ptaków, ryb, a nawet organizmy tak prymitywne jak pantofelki. Być może śpią – a przynajmniej reagują na cykl dobowy – nawet niektóre rośliny. 

Wiemy więc, po co śpimy. A po co śnimy?

Polecamy: Mózg po śmierci. Co się z nami dzieje, gdy gaśnie życie

Potrzeba snu: mężczyzna w zielonej koszulce śpi na łóżku w pościeli w kwiaty
Fot. John-Mark Smith / Pexels

Potrzeba snu i sny we śnie 

Żeby zrozumieć, czym są sny – czy fachowo: marzenia senne – musimy najpierw przyjrzeć się fazom snu. Sen możemy podzielić na fazę non-REM (non-Rapid Eye Movement), na którą składa się sen płytki i głęboki, oraz na fazę REM (Rapid Eye Movement), czyli sen paradoksalny. Ta enigmatyczna nazwa odnosi się do paradoksu fazy REM. Choć nasze ciało jest wtedy sparaliżowane (ten mechanizm chroni nas i otoczenie przed gwałtownymi ruchami, które moglibyśmy „przenosić” ze snu na jawę), to w naszej głowie prowadzimy bogate życie. Kłócimy się z rodziną, podróżujemy, latamy, przeżywamy żałobę i uciekamy przez potworami. Słowem – śnimy. Choć oczy mamy zamknięte, to pojawiają się przed nimi obrazy – stąd szybki ruch gałek ocznych (Rapid Eye Movement). 

W trakcie nocy przechodzimy kilka cykli naprzemiennych faz snu. Zazwyczaj pełen cykl trwa około półtorej godziny, choć im bliżej poranka – tym krócej (długość fazy REM nie podlega dużym wahaniom, ale faza non-REM jest coraz krótsza). Naturalnie wybudzamy się raczej w fazie REM, czyli marzeń sennych. Stąd, jeśli śpimy „do oporu” – na przykład po tygodniu ciężkiej pracy – i nie nastawiamy budzika, częściej pamiętamy, co nam się śniło. 

A śnimy zawsze (i nie tylko my – inne zwierzęta również). W błędzie są ludzie twierdzący, że „nie mają snów”. Mogą ich co najwyżej nie pamiętać. Choć niektóre schorzenia wpływają na formę i treść marzeń sennych (u osób niewidzących sny mogą być zbudowane z wrażeń słuchowych lub dotykowych, z kolei u tych z depresją obserwujemy przewagę koszmarów), to śnimy wszyscy.

Polecamy: Zbuntowane ciało. Od trudnej diagnozy do normalnego życia

Eksperyment Rechtschaffena

Wydaje się, że to faza z marzeniami sennymi (REM) jest tą ważniejszą dla naszego zdrowia. Nie tylko emocjonalnego czy psychicznego. 

Naukowcy długo sądzili, że jest odwrotnie. Przełomem okazały się badania prof. Allana Rechtschaffena, które przeprowadził na Uniwersytecie w Chicago. Przez kilka tygodni Rechtschaffen i jego zespół wybudzali szczury ze snu za każdym razem, gdy te wkraczały w fazę REM. Jednocześnie zwierzętom pozwalano swobodnie (i ile chcą) spać w fazie non-REM. Szybko zaobserwowano wykończenie metaboliczne u gryzoni. Pomimo wzmożonego apetytu szczury drastycznie chudły, zaczęły mieć problemy z utrzymaniem prawidłowej temperatury ciała i pojawiły się u nich infekcje. Po kilku tygodniach szczury zwyczajnie umierały. 

O kluczowym znaczeniu fazy marzeń sennych może świadczyć też fakt, że noworodki i płody w łonie matki śpią głównie w fazie REM (aczkolwiek sny w formie narracyjnej pojawiają się u człowieka znacznie później). Prawdopodobnie w ten sposób przygotowują swój układ nerwowy (i cały organizm) do funkcjonowania na tym świecie.

Polecamy: Królewska droga do nieświadomości. Sny według Freuda i Junga

Potrzeba snu i detoks mózgu 

Snom przyglądali się już starożytni. Platon uważał je za formę komunikacji z duchowym światem, ale też za „strażnika moralności”, który ostrzega śniących przed nieetycznymi postępkami. Arystoteles w swoim dziele O śnie i marzeniach sennych wspominał, że mogą one dostarczać informacji o chorobach ciała. Święty Augustyn pisał, że to za pomocą snów Bóg może objawiać człowiekowi najważniejsze prawdy. 

Przełomem w badaniach marzeń sennych (i odkrywania ich znaczeń) były obserwacje i teorie Zygmunta Freuda oraz jego ucznia Carla Junga. Choć żaden z nich nie miał narzędzi, jakimi dysponują współcześni badacze (choćby rezonansu magnetycznego mózgu), to ich intuicje w dużej mierze okazały się słuszne i do dzisiaj ich ślady są mocno obecne w wielu nurtach psychologicznych. 

Freud uważał, że to w snach spełniamy pragnienia, których nie jesteśmy w stanie zrealizować na jawie. Dlatego nazywał je kompromisem pomiędzy podświadomością a świadomością. Traktował je także jako cenną wskazówkę na temat swoich pacjentów – ich najgłębszych marzeń, lęków i motywacji. 

Jeszcze dalej poszedł Jung. Nie tylko uważał on sny za most między świadomością a podświadomością. Wierzył ponadto, że mogą one zawierać archetypy – uniwersalne obrazy i symbole (mędrzec, cień i inne). Sny według jego koncepcji miały nie tylko opowiadać o konkretnym człowieku, ale i ludzkości jako takiej.

Zobacz film w pełni oparty na tekście: HOLISTIC NEWS: Odkrywamy tajemnice snu. Naukowcy wyjaśniają rolę marzeń sennych #obserwacje

Potrzeba snu. Nowa poznawcza teoria marzeń sennych

Choć współczesna nauka ma zupełnie inne możliwości badania snu i marzeń sennych (w tym badania mózgu w czasie rzeczywistym), zrozumienie ich znaczenia nie jest wcale o wiele pełniejsze niż za czasów Freuda. Wiemy na pewno, że marzenia senne pomagają konsolidować pamięć, szczególnie emocjonalną. Porządkują informacje, które zgromadziliśmy w okresie czuwania, pomagają je zrozumieć, zinterpretować, przyswoić, przepracować. Oczyszczają mózg z tego, co niepotrzebne, i utrwalają w nim to, co ważne. Dzięki snom mózg „pozbywa się” nadmiaru informacji, bodźców, wrażeń. Sny są więc rodzajem resetu dla tego najważniejszego ludzkiego organu. 

„Nowa poznawcza teoria marzeń sennych” zwraca uwagę, że sny – które same w sobie są aktywnością sieci neuronalnej – ściśle odzwierciedlają treść naszej codzienności: bieżące troski, wątpliwości, problemy. Krócej – w nocy wraca do nas to, czym żyjemy za dnia

Ale przecież nie tylko. W ciągu dnia (raczej) nie przeżywamy włamań, katastrof lotniczych ani spotkań z niedźwiedziami. W snach zdarzają się one stosunkowo często. 

Jak więc wytłumaczyć sens koszmarów? 

Koszmarne noce 

Biologia ewolucyjna wskazuje, że skoro mózg wytworzył i utrzymał jakąś funkcję, to znaczy, że jest ona potrzebna. Koszmary senne nie są wyjątkiem od tej reguły (choć jeśli zdarzają się często, mogą być objawem zaburzeń osobowości, depresji i stanów lękowych). 

Marzenia senne o negatywnym przekazie są sposobem na przeżywanie trudnych i stresujących sytuacji w bezpiecznych warunkach. Załóżmy, że w ciągu dnia zostaliśmy niesprawiedliwie zaatakowani przez szefa, a nie mogliśmy zareagować na to agresją. W nocy, we śnie walczymy z tygrysem. W ten sposób nasz mózg daje upust zgromadzonej w nas złości i frustracji

Ponadto koszmary – podobnie jak wszystkie marzenia senne – możemy interpretować jako rodzaj treningu emocjonalnego. Przygotowują nas na wyzwania i niebezpieczeństwa, które mogą czekać nas w przyszłości. Dzięki traumatycznym sytuacjom w snach nasz mózg ma okazję „przećwiczyć” swoje reakcje na stres. 

Zatem… (niekoniecznie) dobrych snów!

Może Cię także zainteresować: „Wiem wszystko o tamtej nocy”. Co ma wspólnego archetyp cienia z okrutnym prześladowcą?

Opublikowano przez

Maria Mazurek

Autorka


Jest dziennikarką z wieloletnim doświadczeniem. Wielokrotnie zajmowała się na łamach prasy tematami naukowymi. Autorka publikacji popularnonaukowych (pisanych m.in. z prof. Jerzym Vetulanim) i edukacyjnej serii książek dla dzieci. Od 2021 roku pracuje dla Holistic Think Tank.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.