Rewolucja w motoryzacji napotka przeszkodę?

Produkcja baterii do pojazdów elektrycznych wymaga dostępu do litu, niklu i kobaltu, ale ilość tych pierwiastków jest ograniczona!

Producenci baterii do samochodów elektrycznych obawiają się zmniejszenia zasobów pierwiastków niezbędnych do ich produkcji

Rewolucja w motoryzacji w postaci pojazdów elektrycznych może napotkać ogromny problem już na samym początku. Pojazdy napędzane silnikami szczotkowymi mają wiele zalet wobec wad samochodów spalinowych, ale do ich funkcjonowania potrzebne są baterie. Ich produkcja wymaga dostępu do litu, niklu i kobaltu. Ilość tych pierwiastków jest ograniczona, a producenci już teraz obawiają się wyczerpania zapasów. 

W maju grupa Volkswagen podjęła decyzję o wyborze szwedzkiej firmy Northvolt, która ma produkować dla niej ogniwa bateryjne. Z kolei rządy Niemiec i Francji skupiają się na wspieraniu krajowych gospodarek, by pobudzić je do rozpoczęcia produkcji takich baterii. Także firmy ze Stanów Zjednoczonych koncentrują się na produkcji własnych akumulatorów. Bloomberg szacuje, że do roku 2021 w USA będzie jeździło dwa razy więcej samochodów elektrycznych niż obecnie.

Gra o udział w rynku baterii

Obecnie największym producentem baterii litowo-jonowych są Chiny. Bloomberg jednak przewiduje, że do 2025 r. udział Państwa Środka w tym segmencie rynku się zmniejszy. Nie można wykluczyć bowiem, że jeśli popyt na samochody elektryczne w Europie Zachodniej i USA wzrośnie jeszcze bardziej, to właśnie tam będzie powstawać więcej zakładów produkujących takie baterie.

W grze o baterie litowo-jonowe bierze udział przede wszystkim Australia, ponieważ to ten kraj jest obecnie największym producentem tego pierwiastka, podczas gdy największe zasoby posiada Argentyna. Jednak sam lit nie wystarczy do produkcji baterii, ponieważ potrzebny jest także kobalt, którego największym producentem jest Demokratyczna Republika Konga.

Targi przemysłu samochodowego w Meijiang Convention and Exhibition Centre. Chiny, kwiecień 2018 r. (ZHANG PENG / LIGHTROCKET / GETTY IMAGES)

Zmniejszenie zasobów tych pierwiastków może wywrócić rynek samochodów elektrycznych do góry nogami i sprawić, że ich ceny poszybują w górę. Z analiz New Energy Finance (BNEF)wynika, że już za siedem lat zapotrzebowanie na nikiel będzie porównywalne z podażą. Eksperci wskazują, że rynek musi przygotować się także na niedobór siarczku niklu, który również wykorzystywany jest do produkcji baterii.

Samochód elektryczny bez baterii

Koncern Toyota, który jako pierwszy wprowadził na rynek model samochodu hybrydowego posiadającego silnik spalinowy i elektryczny, rozwija własny koncept auta, do którego baterie nie są potrzebne. Zamiast nich wykorzystywane będzie ogniwo wodorowe wytwarzające prąd napędzający pojazd.

Jednak i ta idea napotyka pewne komplikacje, z których największą jest kwestia przechowywania wodoru, który w kontakcie z powietrzem może eksplodować. Z tego względu części do samochodu wodorowego produkowane przez Toyotę są zbudowane z drogich metali, tak jak tytan, co przekłada się na ich wysoką cenę.

Źródła: Bloomberg, usgs.gov, minerals.usgs.gov, europe.autonews

Opublikowano przez

Mateusz Tomanek

Autor


Krakus z urodzenia, wyboru i zamiłowania. Uprawiał dziennikarstwo radiowe, telewizyjne, by ostatecznie oddać się pisaniu dla Holistic.news. W dzień dziennikarz, w nocy zaprawiony muzyk, tekściarz i kompozytor. Jeśli nie siedzi przed komputerem, to zapewne ma koncert. W jego kręgu zainteresowań znajduje się technologia, ekologia i historia. Nie boi się podejmować nowych tematów, ponieważ uważa, że trzeba uczyć się przez całe życie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.