Prawda i Dobro
Toksyczna przyjemność. Uzależniające substancje zagrażają młodym
11 października 2024
Serbscy psychologowie twierdzą, że protest przeciwko rządzącym może być rodzajem terapii dającej szansę na wyjście z apatii, w której pogrąża się społeczeństwo Zaczęło się od e-maila, wysłanego przez wybitnych serbskich psychologów. Skierowali go do profesorów wydziału filozoficznego Uniwersytetu w Belgradzie, dołączając petycję popierającą trwające w kraju antyrządowe protesty. „Działając jako naukowcy (…) rozpoznajemy liczne oznaki dyktatury” – napisali. Jak podaje organizacja Balkan Investigative Reporting Network (BIRN), […]
Zaczęło się od e-maila, wysłanego przez wybitnych serbskich psychologów. Skierowali go do profesorów wydziału filozoficznego Uniwersytetu w Belgradzie, dołączając petycję popierającą trwające w kraju antyrządowe protesty. „Działając jako naukowcy (…) rozpoznajemy liczne oznaki dyktatury” – napisali.
Jak podaje organizacja Balkan Investigative Reporting Network (BIRN), pod petycją podpisało się do tej pory 1400 osób, w tym wielu psychologów i naukowców. Niektórzy z nich w protestach upatrują specyficznego rodzaju terapii, która może pomóc społeczeństwu pogrążonemu w apatii i beznadziei.
Antyrządowe protesty trwają od początku grudnia 2018 r. Ulica domaga się ustąpienia urzędującego prezydenta Aleksandra Vučića. Demonstrujący są konsekwentni – zbierają się na ulicach Belgradu w każdą sobotę. Oskarżają rządzących o monopolizację władzy, korupcję, manipulowanie mediami i tworzenie atmosfery „politycznej agresji”, która sprzyja atakom na polityków opozycji i dziennikarzy.
„Ludzie są przyzwyczajeni do pewnego rodzaju kryptodepresji, apatia jest normalnym sposobem na życie” – powiedział BIRN Dragan Popadic, psycholog społeczny, który zajmuje się kwestią związku obywateli z państwem po wojnie w byłej Jugosławii.
Jego diagnoza jest prosta: większość społeczeństwa żyje w trudnych warunkach, podczas gdy władza i kontrolowane przez nią media sugerują, że sytuacja jest inna. Rządząca Serbska Partia Postępowa (SNS), z premier Aną Brnabić, uznawaną za marionetkę prezydenta Vučića, próbuje wmówić Serbom, że żyją w złotej erze, a kraj nieustannie się rozwija i staje coraz bardziej europejski.
Popadic uważa, że przekaz obozu władzy i podległych mu mediów jest jednolity, w myśl zasady „wszystko jest nie tyle dobre, lecz wręcz doskonałe”. Serbowie, którzy nie widzą swojego życia w tak jasnych barwach, mogą czuć się nieudacznikami, odstającymi od ogólnie panującej narracji zmian na lepsze. Rezultatem jest narastające przygnębienie i poczucie beznadziei.
Według badań przeprowadzonych w 2016 r. w 24 europejskich krajach, choć nieuwzględniających Serbii, istnieje bezpośredni związek między poziomem korupcji w danym państwie, a występowaniem depresji. Łapówkarstwo to jeden z grzechów głównych serbskich polityków – w Indeksie Postrzegania Korupcji za rok 2018, opracowanym przez Transparency International, Serbia znalazła się dopiero na 87. miejscu.
Psycholog kliniczny Tatjana Vukosavljevic-Gvozden podkreśla, że w ciągu ostatnich 30 lat poziom swobód demokratycznych i funkcjonowanie instytucji publicznych w kraju były stopniowo osłabiane. „To pogorszenie warunków życia spowodowało ogólny stan apatii i beznadziei” – stwierdza.
Serbowie, podobnie jak inne narody byłej Jugosławii, po zakończeniu wojny w latach 90. wierzyli, że sytuacja ekonomiczna i społeczno-polityczna kraju będzie się polepszać m.in. po przystąpieniu do Unii Europejskiej. Tymczasem przeciągający się proces przygotowania do akcesji przynosi zyski i pieniądze głównie politycznym elitom.
Stopa bezrobocia utrzymuje się na poziomie ok. 13 proc., a odsetek niepracujących wśród młodych ludzi, według danych Trading Economics ze stycznia, wynosi 32 proc. Trudna sytuacja na rynku pracy stale napędza emigrację. Tylko w 2017 r. z Serbii wyjechało 58 tys. młodych osób.
Mimo cotygodniowych protestów na zmiany w Serbii raczej się nie zanosi. Dysponująca większością parlamentarną Serbska Partia Postępowa, według ostatnich sondaży, może liczyć na poparcie 55 proc. wyborców. Po co więc protestować? Okazuje się, że na razie Serbowie mogą traktować demonstracje bardziej jako darmową, chwilową terapię niż początek zmian.
„Myślę, że rola tych protestów jest niezwykle ważna, nie dlatego, że coś się zmieni, ale dlatego, że ludzie doświadczają kilku godzin wolności lub ulgi” – ocenił Dragan Popadic w rozmowie z BIRN.
Źródła: BIRN