Słodka agresja. Tak mózg reaguje na nadmiar słodziaków

Małe kotki, niemowlęta czy szczeniaczki – to wszystko powoduje w nas dwuznaczne emocje. Tak bardzo rozpływamy się w słodyczy nad tą małą istotą, że aż mamy ochotę ją zmiażdżyć. Dlaczego tak się dzieje? I co to mówi o nas, ludziach?

Słodka agresja. Czujemy jedno, wyrażamy drugie

Zjawisko przemożnej chęci wyściskania, ugryzienia albo uszczypnięcia obiektu postrzeganego jako słodki zostało w nauce opisane jako cute aggression (słodka agresja) i ma ono swoje uzasadnione podłoże ewolucyjne. Oriana R. Aragón i John A. Bargh w artykule “So Happy I Could Shout!” and “So Happy I Could Cry!” z 2017 roku wiążą je z innym, równie interesującym zagadnieniem – ekspresji dymorficznych. Są to sytuacje, w których ludzie odczuwają pewną emocję, ale wyrażają ją w sposób zupełnie przeciwny. Na przykład płaczą, gdy są szczęśliwi, albo śmieją się pogrążeni w smutku.

Emocje, które wyrażamy w odpowiedzi na bardzo słodkie bodźce (jak niemowlaki czy kotki) działają bardzo podobnie. Mamy do czynienia z nakładającymi się na siebie reakcjami. Większość z nich można postrzegać jako sprzeczne. W rzeczywistości mechanizm ten służy regulacji jednej emocji przez drugą, znajdującą się na końcu spektrum.

Polecamy: Kim tak naprawdę jest psychopata? „Pod tym pojęciem kryje się wiele stereotypów”

Słodka agresja: kobieta trzyma na rękach i głaszcze swojego psa
Fot. Sam Lion / Pexels

Pierwsze badania nad cute aggression

Badanie wspomnianej już Oriany R. Aragón z Uniwersytetu w Yale przeprowadzone w 2015 roku sugeruje, że podobnie funkcjonuje mechanizm słodkiej agresji. Kilkuset badanym wyświetlano zdjęcia dzieci. Dodatkowo część fotografii została przerobiona tak, by maluchy wydawały się jeszcze bardziej urocze (na przykład powiększono im oczy czy zaokrąglono policzki). Zadaniem uczestników eksperymentu było odpowiadanie (w skali od 1 – stanowczo się nie zgadzam, do 6 – stanowczo się zgadzam) na twierdzenia związane z ich reakcją emocjonalną. Na przykład:

  • „Myślę, że to dziecko jest słodkie”.
  • „Kiedy patrzę na to dziecko, ogarniają mnie bardzo silne pozytywne uczucia”.

Proszono również o ocenę, jak bardzo badanych nachodzi ochota zrobienia czegoś agresywnego wobec dziecka, jak uszczypnięcie go w policzek czy „pożarcie go”.

Badanie dostarczyło dwóch kluczowych wniosków. Osoby, którym pokazywano zdjęcia bardziej uroczych dzieci, zgłaszały:

  1. Znacznie silniejsze uczucie ogarnięcia pozytywnymi emocjami.
  2. Większą chęć zrobienia czegoś agresywnego w stronę dziecka.

Jak to wytłumaczyć?

Słodka agresja: widok zza pleców kobiety, która trzyma na rękach kota
Fot. Trent Bamberry / Unsplash

Słodka agresja i mózg. Równowaga za wszelką cenę

Mózg, tak jak cały ludzki organizm, dąży do stanu homeostazy. Hans Selye, sławny lekarz i endokrynolog, mówił o tym na przykładzie stresu. Gdy w środowisku zdarzy się coś, co zaburzy równowagę w naszym ciele, umysł po pewnym czasie stara się wrócić do punktu wyjściowego. Organizm uwielbia równowagę.

Podobny mechanizm można zaobserwować przy słodkiej agresji. Temu odczuciu zawsze towarzyszy bycie ogarniętym (czy też „przytłoczonym”) pozytywnymi emocjami. Mózg musi więc zrównoważyć ten nadmiar szczęścia za pomocą czegoś negatywnego. Właśnie wtedy w grę wchodzą negatywne impulsy i chęć zmiażdżenia czy zagryzienia słodkich kotków.

Tu pojawia się pytanie – czy to o nas źle świadczy?

Nie dać się całkiem zauroczyć

Przede wszystkim powinniśmy odejść od perspektywy, że jakakolwiek emocja jest zła. Każda z nich ma prawo się pojawić. Większe znaczenie ma bowiem, co z nią robimy. Arystoteles powiedział kiedyś, że „Każdy może się rozgniewać – to łatwe, ale rozgniewać się na właściwą osobę, we właściwym stopniu, we właściwym czasie, we właściwym celu i we właściwy sposób – to już nie leży w mocy każdego”.

Złość może być destruktywna, jednak pcha nas również ku znalezieniu rozwiązania, do buntu i walki o swoje prawa. W przypadku słodkiej agresji ten mechanizm wygląda podobnie. Człowiek patrzący na urocze dziecko mógłby zatopić się w pozytywnych emocjach, co negatywnie odbiłoby się na jego zdolnościach opieki nad noworodkiem. A jak wiadomo – często wymaga on natychmiastowej uwagi. Warto więc zapamiętać, że w cute aggression nie ma intencji wyrządzenia krzywdy.

Przeczytaj także: Znajome zapachy z dzieciństwa. Jak węch wpływa na nasze wspomnienia

Mózgowe podłoże słodkiej agresji

Dwie badaczki z Uniwersytetu w Kalifornii, Katherine K. M. Stavropoulos i Laura A. Alba, przeprowadziły eksperyment, w którym sprawdziły, jak wygląda mózgowa odpowiedź na urocze bodźce. W tym celu posłużyły się elektroencefalografem (EEG), który sczytywał krótkie wyładowania elektryczne w mózgu (tak zwane ERP-y, Event-Related Potentials). Pojawiają się one niedługo – nawet 100 milisekund – po ekspozycji na bodziec.

W eksperymencie skupiono się na dwóch ERP-ach:

  • N200 – jest związany z oceną istotności emocjonalnej bodźca;
  • RewP – wskazuje, jak silna jest odpowiedź na bodziec nagradzający.

Bodźcami nagradzającymi były oczywiście zdjęcia uroczych dzieci czy zwierząt. Po ekspozycji badani mieli zaznaczyć, jak „słodki” wydawał im się dany obrazek, a EEG cały czas odczytywało, co w tym temacie mają do powiedzenia neurony.

W przypadku N200 zaobserwowano znaczący wpływ „słodkości”. Reakcja tego ERP-a była wyraźnie silniejsza przy obrazach bardziej uroczych zwierząt. Na „słodkie” bodźce mózg reaguje więc bardziej emocjonalnie.

Zobacz film w pełni oparty na tekście: HOLISTIC NEWS: Słodka agresja. Tak mózg reaguje na nadmiar słodziaków #obserwacje

Mózg nie przyjmuje więcej słodkości

Co ciekawe, znaleziono również umiarkowaną zależność między siłą N200 a tendencją ludzi do wyrażania ekspresji dymorficznych w codziennym życiu (wspomniany płacz, gdy jest się szczęśliwym). Dzięki temu możemy potwierdzić, że słodka agresja należy do tej kategorii ekspresji emocjonalnej.

W przypadku wyładowania RewP, które odzwierciedla przetwarzanie nagrody, zaobserwowano związek między siłą odpowiedzi neuronalnej a tym, jak uczestnik badania oceniał swój poziom cute aggression wobec bodźców.

Ostatecznie eksperyment dowodzi tego, co zostało opisane już wcześniej – do słodkiej agresji prowadzi uczucie przytłoczenia pozytywnymi emocjami. Stanowi to dalsze potwierdzenie faktu, że mózg robi wiele, by odnaleźć równowagę i upragnioną homeostazę.

Polecamy: Napad, który zmienił psychologię. Tajemnice syndromu sztokholmskiego

Słodka agresja i nauka. Co nam po tej wiedzy?

Słodka agresja to nie tylko ciekawostka naukowa. We współczesnym świecie zwierzęta stają się już niemal członkami rodziny. Raport FEIDAF z 2024 roku donosi, że w Europie znajduje się 352 mln zwierząt domowych, z czego w Polsce ponad 18 mln. Polacy posiadają oczywiście najwięcej kotów i psów (z lekką przewagą tych drugich).

W całej tej sytuacji trzeba szczególnie zwracać uwagę na dzieci. Mimo swojej niewinności one również doświadczają słodkiej agresji, ale nie potrafią jeszcze kontrolować silnych emocji. Dlatego dzieci oszołomione słodkością małego zwierzątka potrafią go nieraz zmęczyć i poturbować (nie jest to jednak wiedza poparta wynikami badań, a jedynie prywatnymi obserwacjami). Ich młody mózg nie potrafi w porę pohamować rodzącej się agresywności.

To zjawisko tyczy się również dorosłych. Na niejednym filmiku w social mediach można zobaczyć, jak koty czy psy trzymane są w niekomfortowych pozycjach, tylko po to, by właściciel nacieszył się urokliwością zwierzaka. Najpewniej nikomu nie dzieje się z tego powodu poważna krzywda, jednak miejmy nadzieję, że wiedza o cute aggression pozwoli uniknąć nawet tych zachowań.

Emocje i ocena moralna

Słodka agresja jest bardzo fascynującym zjawiskiem. Widzimy w nim dużo sprzeczności, które jednak mają swoje pokrętne uzasadnienie – czyli regulowanie nadmiernie pozytywnych emocji. Czemu ewolucja wybrała akurat taki sposób? Tego jeszcze nie wiemy, można jedynie przypuszczać, że był akurat „pod ręką”. Czyli podobne szlaki mózgowe odpowiadają za doświadczanie agresji oraz zauroczenia słodkością. I to je najłatwiej było ze sobą zintegrować. W toku historii ludzki mózg był zmuszony szukać różnych i nietypowych wyjść z sytuacji, jednak wcale nie oznacza to, że jest on przesiąknięty złem. Pamiętajmy, że same emocje nie podlegają ocenie moralnej, a jedynie to, co później się z nimi robi.

Może Cię także zainteresować: Zmyślone badania, fałszywe wyniki. Nauka padła ofiarą oszustów

Opublikowano przez

Szymon Cogiel

Autor


Został psychologiem, by lepiej rozumieć bohaterów książek, które sam pisze. Odkąd pamięta fascynował się człowiekiem i jego miejscem w świecie.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.