Nauka
Na tropie życia w kosmosie. Nowe odkrycie astrofizyków
02 grudnia 2024
W marcu amerykański rząd przegłosował większością 352 do 65 głosów ustawę, którą w mediach nazywa się krótko „banem na TikToka”. Aplikacja, która specjalizuje się w krótkich filmikach, na których twórcy prezentują choreografie, śpiewają z playbacku albo wykonują krótkie skecze komediowe, pojawiła się w 2018 roku i obecnie ma już ponad miliard użytkowników. TikTok pojawił się nagle znikąd – i tak samo nagle może zniknąć z naszych telefonów.
TikTok stoi przed wyborem tragicznym. Jego firma-matka, operująca z Pekinu ByteDance Ltd., jest zmuszona do sprzedaży udziałów w stworzonej przez siebie platformie w przeciągu pół roku. Jeżeli tego nie zrobi, TikTok będzie musiał wycofać się ze Stanów Zjednoczonych. Wielu reklamodawców już zaczęło przenosić się na Instagrama, na komunikator SnapChat i platformę Pintrest. Mark Zuckerberg zaciera ręce.
To nie pierwsze napięcie na linii Chiny-USA. Co parę miesięcy pojawia się nowy skandal: chińska cenzura kontroluje importowane hollywoodzkie kino, chińscy imigranci napierają na amerykańską granicę od strony Meksyku, a sprowadzany z Chin fentanyl odpowiada za epidemię uzależnienia od opiatów w Stanach Zjednoczonych. W sąsiedniej Kanadzie rząd walczy z nielegalnymi placówkami chińskiej policji, która inwigiluje swoich obywateli za granicą.
Łącząc te wszystkie elementy, możemy dojść do wniosku, że Chiny prowadzą wojnę hybrydową z Zachodem. Pogorszenie relacji przybrało na sile w 2013 roku, kiedy Xi Jinping przejął władzę nad Państwem Środka. TikTok jest elementem tej gry. Platforma podejrzewana jest o bycie narzędziem inwigilacji chińskiego rządu. Prawdopodobnie spotka ją ten sam los, co produkty firmy Huawei, które zostały zdelegalizowane w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii.
Senator stanu Kentucky Rand Paul uważa, że antytiktokowa ustawa to „drakońskie narzędzie tłumiące wolność wyrażania siebie”. Poseł Maxwell Frost, reprezentujący Florydę, potwierdza, że ten akt prawny stanie się przeszkodą dla wolności słowa. Podczas gdy Stany Zjednoczone próbują pozbyć się TikToka, zachodnie platformy społecznościowe są niedostępne w Chinach od lat, a wiele ze stron internetowych, takich jak Wikipedia, podlega cenzurze. Nawet sam TikTok – w zachodniej wersji – jest w Chinach niedostępny.
Polecamy: Kontroler zamiast karabinu. Czy gracz ukryty za monitorem może stać się żołnierzem bez skrupułów?
Shou Zi Chew, dyrektor generalny TikToka, Singapurczyk chińskiego pochodzenia, zapowiada walkę o aplikację. W publikowanych w mediach społecznościowych filmikach tworzy narrację zmagań Dawida z Goliatem. Twierdzi, że usunięcie TikToka z amerykańskiej przestrzeni publicznej oznacza oddanie władzy w ręce pozostałych gigantów mediów społecznościowych. Według niego ban „zabierze miliardy dolarów z kieszeni twórców i małych biznesów, i zagrozi 300 000 amerykańskich miejsc pracy”.
Nasza platforma jest ważna dla właścicieli małych biznesów, którzy polegają na TikToku, żeby związać koniec z końcem, dla nauczycieli, którzy inspirują miliony studentów do nauki, i dla każdego, kto odkrywa i znajduje radość na TikToku
– przekonuje Chew.
Ale TikTok to nie żaden Robin Hood wspierający ubogich, a korporacja zrzeszająca miliard użytkowników, w tym 170 mln w samych Stanach Zjednoczonych.
Przesłuchiwany przez amerykański senat Chew podkreślał, że jest Singapurczykiem i nie ma powiązań z Chinami. Jednak niezależnie od pochodzenia dyrektora generalnego, TikTok ma chińskie korzenie i należy do firmy ByteDance z siedzibą w Pekinie. A według chińskiego prawa każda firma czy organizacja musi udostępniać gromadzone dane rządowi. Chew może nazywać się dyrektorem generalnym, ale realną władzę w firmie ma wyłącznie Chińska Partia Komunistyczna. Po tym, jak Chew tłumaczył przed senatem, że firma nie ma związków z Chinami, reprezentanci partii ogłosili, że aplikacja nie zostanie sprzedana, bo wiązałoby się to z transferem chińskiej technologii.
TikTok nie pobiera wyłącznie informacji potrzebnych do stworzenia algorytmu dla wyświetlanych filmików. Gromadzi też dane dotyczące parametrów technicznych telefonu, znajdujących się na nim aplikacji, zużycia pamięci, zna adres IP, sieć Wi-Fi, a nawet śledzi lokalizację przez GPS. TikTok gromadzi dane nawet wtedy, kiedy nie jest używany, i przekazuje je komórkom Chińskiej Partii Komunistycznej. Nazywanie aplikacji narzędziem szpiegowskim nie jest na wyrost.
Zachodni TikTok kojarzy się z krótkimi, parusekundowymi zaledwie, filmikami pozbawionymi głębszej treści. Nastolatki kręcą pośladkami, robią głupie miny, prezentują nowe ubrania. Twórcy naśladują trendy – w tym miesiącu może to być wzruszenie ramionami, odgarnięcie włosów albo zrobienie smutnej miny do nazw dwóch rodzajów potraw po to, by uśmiechnąć się do trzeciej. Wszystko do fragmentów hitów muzyki pop.
Tymczasem w Chinach TikTok pozostaje platformą edukacyjną, na której można znaleźć filmiki pomocne w szkole i na studiach. Chińska wersja aplikacji, Douyin, prezentuje nieletnim użytkownikom eksperymenty naukowe, oprowadza po wirtualnych muzeach, inspiruje do tworzenia sztuki i rękodzieła, tłumaczy działanie najnowszej techniki i opisuje trendy architektoniczne. Przy okazji uczy też patriotyzmu.
Oczywiście te rozbieżności można zrzucić na karb różnic kulturowych. Pojawia się jednak podejrzenie, że algorytm TikToka to element wojny hybrydowej, koń trojański, mający na celu „ogłupienie” zachodniego społeczeństwa. Zamiast podjąć walkę na zdominowanym przez amerykańską armię polu militarnym, Chiny używają narzędzi inwigilacji i propagandy. Algorytm nieproporcjonalnie promuje pewne trendy – ostatnio są to na przykład treści wspierające Hamas i Palestynę.
O zdrowie i umiejętność skupienia własnych obywateli chiński rząd dba poprzez restrykcje. Czternastolatki i młodsi mogą korzystać z Douyin wyłącznie do 40 minut dziennie, i nigdy pomiędzy dziesiątą wieczorem a szóstą rano. Chiński rząd ma mniej niż godzinę na zaaplikowanie nastolatkom treści, które dla nich przygotował. Do umysłów młodych Amerykanów ma dostęp całodobowy.
Podobnie jak w przypadku wszystkich platform społecznościowych, istnieje obawa, że treści udostępniane na TikToku mogą wpłynąć na opinie polityczne użytkowników. Różnica polega na tym, że amerykańskie firmy podlegają kontroli amerykańskiego prawa. TikTok jest kontrolowany przez wrogi Stanom Zjednoczonym reżim. Dla polityków – tak samo jak dla korporacji – uwaga i posłuch są cenniejsze niż złoto.
Niezależnie od tego, czy TikTok może być zagrożeniem politycznym i czy stanowi element wojny hybrydowej, nie ma wątpliwości, że wykorzystuje wyjątkowo uzależniający algorytm, szczególnie niebezpieczny dla ludzi młodych. Na Zachodzie wciąż tłumaczy się uzależnienie od mediów społecznościowych brakiem silnej woli, czasami ADHD czy inną wadą charakteru. Ale nie możemy przeceniać naszych indywidualnych możliwości w walce z algorytmami.
Johann Hari przyjrzał się naszym współczesnym problemom z koncentracją w książce Złodzieje. Co okrada nas z uwagi. Szybko odkrył, że to nie my jesteśmy wyjątkowo słabi, ale algorytmy są wyjątkowo silne. Sztaby psychologów, marketingowców i programistów pracują nad tym, by zawłaszczyć naszą uwagę. „Kryzys uwagi” jest według Hariego wygenerowany sztucznie, wyłącznie dla zysków korporacji. Twoja umiejętność koncentracji nie uległa pogorszeniu – twoja uwaga została celowo rozproszona.
Oddanie naszej cennej uwagi w ręce bezdusznych korporacji w rodzaju Mety to pierwszy krok w stronę piekła. Gdy oferujemy ją reżimowi, który szpieguje i prześladuje własnych obywateli, problem staje się jeszcze poważniejszy. Rząd Stanów Zjednoczonych musiał zdecydować między potencjalnym ograniczeniem wolności słowa a powstrzymaniem operacji szpiegowskiej. Ostatecznie bezpieczeństwo kraju okazało się ważniejsze dla przedstawicieli obu partii. Czy podobną decyzję podejmą przywódcy pozostałych krajów Zachodu?
Źródła
CNA, TikTok Will “Not Stop Fighting” to Stop US Ban: CEO Shou Zi Chew, 13.03.2024, YouTube [online].
CNA, “No, I’m Singaporean”: TikTok CEO Chew Shou Zi Responds to US Senator’s Questions About China Ties, 31.01.2024, YoTube [online].
J. Hari, Złodzieje. Co okrada nas z uwagi, tłum. J. Irzykowski, Łódź 2023.
M. C. Jalonick, H. Hadero, Legislation That Could Force a TikTok Ban Revived as Part of House Foreign Aid Package, 18.04.2024, AP News [online].
Polecamy:
Może Cię też zainteresować: Krew, flaki, wypieki na twarzy – czym uwodzą nas seriale i podcasty true crime?
Polecamy: Kultura organizacyjna, to coś więcej niż „owocowe czwartki”