Weganie w armii. Jak naprawdę ratować świat?

Żołnierze amerykańskiej armii coraz częściej decydują się na przejście na weganizm, tłumacząc sobie, że to kolejny sposób na ratowanie świata. Taka decyzja powoduje jednak spore problemy związane z dietą – zwłaszcza w trakcie operacji zbrojnych „Będąc w wojsku żyję w świecie przemocy, ale staram się prowadzić spokojny tryb życia. Wybór, by nie być brutalnym przy wyborze diety, jest całkowicie zgodny z moimi przekonaniami religijnymi i wartościami militarnymi” – mówi […]

Żołnierze amerykańskiej armii coraz częściej decydują się na przejście na weganizm, tłumacząc sobie, że to kolejny sposób na ratowanie świata. Taka decyzja powoduje jednak spore problemy związane z dietą – zwłaszcza w trakcie operacji zbrojnych

„Będąc w wojsku żyję w świecie przemocy, ale staram się prowadzić spokojny tryb życia. Wybór, by nie być brutalnym przy wyborze diety, jest całkowicie zgodny z moimi przekonaniami religijnymi i wartościami militarnymi” – mówi John, żołnierz w amerykańskiej amii, który przeszedł na weganizm w 2018 r., gdy stacjonował na Bliskim Wschodzie. Jego słowa przytoczył dziennik „The Guardian”.

Weganizm zdobywa popularność w armii USA

W Stanach Zjednoczonych wojsko respektuje diety: koszerną, halal i wegetariańską. Jednak żadne polowe posiłki gotowe do spożycia (racje żywnościowe MRE), z których wojskowi korzystają na misjach, nie są całkowicie oparte na roślinach. Dlatego weganie często polegają tylko na przekąskach. John twierdzi, że kiedyś musiał spędzić miesiąc na misji, żywiąc się chlebem, krakersami, masłem orzechowym i warzywami w puszkach. Z powodu takiej diety czuł się słabo. „A przecież dowódcy chcą, by żołnierz był w jak najlepszym stanie i był gotowy na wszystkie możliwe działania” – komentuje.

badań wynika, że w 2017 r. w USA było sześciokrotnie więcej wegan niż trzy lata wcześniej. Jednak, jak informuje „The Guardian”, w amerykańskiej armii ciągle nie istnieją żadne statystyki dotyczące tego, ilu żołnierzy stosuje dietę składającą się tylko z produktów pochodzenia roślinnego. W armii ciągle można spotkać się z komentarzami w rodzaju „jeśli nie jesz mięsa, nie jesteś mężczyzną”, ale z drugiej strony zauważalna jest zwiększająca się liczba wegan – także wśród wojskowych zajmujących wyższe stanowiska, którym – ze względu na pozycję – zdecydowanie łatwiej stosować pełnowartościową, wegańską dietę.

„W każdej jednostce, którą odwiedzam, spotykam ludzi, którzy są weganami lub chcą przejść na taki sposób odżywiania, ale oni po prostu nie są pewni, jak to zrobić. Mamy obowiązki co do planety, na której żyjemy, które musimy wykonać teraz, w tym momencie” – mówi sierżant Thomas Shearin z Miami, weganin.

Polacy jedzą chleb, pasztet i konserwy

W Polsce na weganizm jeszcze za wcześnie – kilku pytanych żołnierzy reaguje zdziwieniem, więc rozmawiamy raczej o wegetarianizmie. Punktują jednak ważną różnicę: armia amerykańska jest wojskiem ekspedycyjnym, co zmienia kulturę przygotowania i planowania jedzenia. Z kolei w polskiej armii posiłków nie przygotowuje się tak często. Żołnierze podkreślają też, że potrzebują białka, którego najwięcej jest w mięsie.

„Nawet dieta wegetariańska nie wydaje mi się u nas w armii możliwa, choć trudno powiedzieć, jak to wygląda na misjach. Nie możemy w ogóle porównywać się do Amerykanów, oni mają zupełnie inne poglądy” – mówi Holistic News Michał, 28-letni żołnierz.

„Kiedy byłem w służbie przygotowawczej, jedzenie wyglądało jak na co dzień w polskiej kuchni: np. grochówka – nikt specjalnie nie zwracał uwagi na to, co jemy. Na zajęcia w terenie dawali nam np. chleb i pasztet lub specjalne paczki: czekoladę, konserwy. Czy spotkałem się z wegetariańską opcją? Nie” – dodaje.

Prowadzenie wegańskiego stylu życia w wojsku nie jest łatwe, o czym w 2016 r. przekonał się 19-letni Antoni da Campo. Szwajcar chciał podjąć służbę wojskową, która w jego kraju jest obowiązkowa dla wszystkich pełnosprawnych mężczyzn. Da Campo przeszedł koniecznie testy, ale wojsko początkowo odmówiło jego przyjęcia. Powód? Jest restrykcyjnym weganinem i armia nie była w stanie zapewnić mu posiłków, poza tym nie chciał nosić butów z naturalnej skóry. Mężczyzna uznał taką decyzję za dyskryminującą i wybrał się do sądu. Strony porozumiały się: armia zmieniła zdanie i stwierdziła, że da Campo do służby jednak się nadaje, a mężczyzna postanowił sam zainwestować w buty z syntetycznej skóry.

Źródła: The Independent, The Guardian

Opublikowano przez

Karolina Anna Kuta


Reporterka i dokumentalistka. Współpracowała m.in. z Gazetą Wyborczą i Krytyką Polityczną. Pracuje nad debiutem dokumentalnym. Bałkany, polityka, mniejszości.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.