Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
Asgardia, kosmiczne państwo tworzone od zera, ma być nowym startem dla ludzkości. Fizycznie, jak na razie, istnieje tylko w formie niewielkiego satelity, dryfującego po niskiej orbicie Ziemi Pomysłodawcą Asgardii był Igor Aszurbejli, milioner z Azerbejdżanu, który na czele „kosmicznego państwa” stoi od czerwca 2018 r. Jego twarz znajduje się na oficjalnej monecie okolicznościowej, którą otrzymali goście uroczystej kolacji w Wiedniu, inaugurującej powstanie Asgardii. Aszurbejli, mówiąc o celach nowego państwa, […]
Pomysłodawcą Asgardii był Igor Aszurbejli, milioner z Azerbejdżanu, który na czele „kosmicznego państwa” stoi od czerwca 2018 r. Jego twarz znajduje się na oficjalnej monecie okolicznościowej, którą otrzymali goście uroczystej kolacji w Wiedniu, inaugurującej powstanie Asgardii. Aszurbejli, mówiąc o celach nowego państwa, w przemówieniu skoncentrował się na „pokoju w kosmosie i zapobieganiu przenoszeniu się konfliktów z Ziemi”.
Później 350 gości, obywateli Asgardii – parlamentarzystów, darczyńców, dziennikarzy – wzięło udział w występach, koncertach i spektaklach zorganizowanych w 12 oficjalnych językach „kosmicznego państwa”. Milionerowi szczególnie zależało na tej części wieczoru, bo jak podkreśla: „broń nas dzieli, ale kultura łączy”. W zamierzeniach Aszurbejlego Asgardia ma być ucieleśnieniem odwiecznego marzenia ludzkości o pokoju i wolności.
Asgardia wywodzi się od słowa „Asgard”, mitycznego świata zamieszkiwanego przez nordyckich bogów. Aszurbejli nazywa Asgardię „królestwem”, ale kieruje nią nie król, lecz „szef państwa”. Zgodnie z konstytucją kadencja na tym stanowisku wynosi pięć lat. Następców nominuje „szef państwa”, rada kosmiczna i parlament.
Aszurbejli jest chrześcijaninem, ale wydał dekret zakazujący wszystkich religii i partii politycznych. Jak tłumaczy, ma to być sposób na uniknięcie „ziemskich” konfliktów. „Asgardia to czysta demokracja” – przekonuje.
Obywatelem zostać może każdy. Wystarczy podać swoje dane na stronie internetowej, a następnie zaznaczyć opcję, w której wyraża się zgodę na zapisy konstytucji. To prawie tak proste jak utworzenie konta na Facebooku.
Konstytucja została opracowana przez grupę międzynarodowych prawników. W dokumencie gwarantującym równość wszystkich obywateli można przeczytać m.in., że „Asgardia będzie narodem przewagi nauki i technologii”. Inna część konstytucji stanowi, że „prześladowania za wyrażanie poglądów i przekonań są zabronione”, wyliczając jednak kilka ograniczeń.
Konstytucja precyzuje także, że rząd „reguluje obieg niektórych rodzajów informacji, aby zapewnić bezpieczeństwo”, a instrumenty prawne obejmują nie tylko wspólne decyzje i ustawy parlamentu, ale także „dekrety szefa państwa”. On również powołuje najwyższego sędziego i prokuratora generalnego. Dodatkowo ma prawo zgłosić weto wobec kandydatów na inne najwyższe stanowiska, może także rozwiązać parlament.
Pierwsze spotkanie parlamentu odbyło się jeszcze przed oficjalną inauguracją państwa. Posiedzenie miało charakter zamknięty, a parlamentarzystów poproszono o zachowanie ustaleń w tajemnicy. Po 12-godzinnej sesji dziennikarz BBC pytał uczestników obrad, co działo się za drzwiami. „Koledzy są bardzo oddani i gotowi, aby coś zmienić” – odpowiedziała Svetlana Bronnikova, psycholog kliniczna pochodząca z Rosji.
Kolejne posiedzenia parlamentu także nie będą jawne. Milioner wyjaśnia, że ustrojowy kształt państwa wynika z jego podziwu dla monarchii konstytucyjnej w Wielkiej Brytanii. Ale w Wielkiej Brytanii każdy obywatel może zobaczyć, jak pracuje Izba Gmin i Izba Lordów.
„Szef państwa” chce, by Asgardia została uznana za państwo przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Szansą są nikłe. Kosmiczny twór nie ma terytorium, inne państwa nie odpowiadają na ich komunikaty dyplomatyczne, a do tego ciężko ocenić, jak władze miałyby sprawować kontrolę nad swoim społeczeństwem. W teorii w grę wchodzi co najwyżej uzyskanie statusu obserwatora.
„Uznanie takiej Asgardii za państwo nie leży w interesie krajów należących do ONZ. Głównym problemem jest fakt, że takie pseudokraje, nieposiadające nawet rzeczywistego habitatu kosmicznego, są maszynką do głosowania. A takie maszynki mogłyby skutecznie osłabić pozycję krajów rozwijających się, działając jako marionetki tych, którzy pomogli im w uzyskaniu statusu państwa” – mówi Kamil Muzyka, specjalista od prawa produkcji i górnictwa kosmicznego, obserwator przy The Hague International Space Resources Governance Working Group, współprowadzący platformę Prawo i Kosmos – Prawo Kosmiczne.
„Nie jest jednak powiedziane, że w dalekiej przyszłości samowystarczalne siedliska nie będą chciały ogłaszać niepodległości, suwerenności i domagać się współdecydowania o charakterze wzajemnych relacji oraz regulacjach tworzących obecne i przyszłe prawo kosmiczne” – zastrzega.
Źródło: BBC, Asgadia.space, Prawo i Kosmos