Zło w kulturze. Do czego są nam potrzebne opowieści o ciemnej stronie człowieka i świata?

Zło stanowi niezbywalną część naszej rzeczywistości. Postaci okrutnych zbrodniarzy czy wyobrażenia demonicznych istot od wieków intrygowały pisarzy i artystów, stając się inspiracją dla wybitnych dzieł malarskich i literackich. Czy w epoce zdominowanej przez filmy superbohaterskie potrafimy jeszcze tworzyć dojrzałe opowieści o „ciemnej stronie” świata?

Kultura przemocy?

W opowiadaniu Kraniec świata Andrzeja Sapkowskiego Wiedźmin Geralt stwierdza:

Ludzie […] lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają się wtedy mniej potworni.

Słowa bohatera książek łódzkiego pisarza stanowią jeden z najbardziej dobitnych metakomentarzy na temat kultury przemocy tworzonej przez człowieka na przestrzeni wszystkich epok, poczynając od szekspirowskich tragedii zemsty, kończąc zaś na horrorach klasy B. Wielu komentatorów kultury ponowoczesnej – często nie bez racji – zarzuca współczesnym filmom i grom wideo nieuzasadnione epatowanie obrazami przemocy i grozy. W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” Maciej Płaza – uznany polski prozaik i tłumacz – zauważa, że we współczesnej kulturze i mediach mamy do czynienia ze swoiście pojmowaną pornografią przemocy. Czy można przyznać mu rację?

Obrazy przemocy kiedyś i dzisiaj

Wydaje się, że sytuacja kultury w XXI wieku nie różni się znacząco od tej tworzonej we wcześniejszych epokach. Makabryczne obrazy rozkładających się ciał i okrutnych morderstw stanowiły jeden z podstawowych elementów estetyki osiemnasto- i dziewiętnastowiecznej powieści gotyckiej i literatury frenetycznej. Odzwierciedlały one zbiorowe doświadczenie terroru Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Trudno zatem jednoznacznie zgodzić się z tezą, iż przemoc w literaturze i sztuce jest wyłącznie domeną czasów, w których żyjemy.

Różnica pomiędzy kulturą współczesną a tą dawniejszą polega jednak na tym, że w dobie dynamicznego rozwoju techniki i mass mediów przemoc stała się niejako naszą codziennością. Popularność święcą dziś podcasty true crime, opowiadające o historiach okrutnych zbrodni, a w serwisach informacyjnych można odnaleźć liczne artykuły opisujące drobiazgowo akty przemocy, jakich na ludności cywilnej dopuszczają się okupanci i zbrodniarze wojenni, od Ukrainy po Strefę Gazy. W tym kontekście na myśl przychodzi fragment utworu Vicarious zespołu Tool, z płyty 10,000 Days:

Vicariously, I live while the whole world dies (Zastępczo, żyję kiedy cały świat umiera).

Mimo iż nie chcemy doświadczać przemocy na własnej skórze, pragniemy obcować z nią w świecie fikcji lub – co szczególnie dyskusyjne etycznie – za pośrednictwem medialnych relacji. Dlaczego zło i okrucieństwo tak bardzo nas pociągają i jak na odbiór tych zagadnień wpłynęła kultura?

Polecamy: Nowy grzech główny – żądza uwagi

Zło jako uniwersalny temat kultury

„Ja jestem częścią owej siły, której władza pragnie zło zawsze czynić, a dobro sprowadza” – w tych słowach Mefistofeles przedstawił się tytułowemu bohaterowi Fausta Johanna Wolfganga Goethego. Tragedia niemieckiego pisarza została nazwana przez Tomasza Manna „świecką Biblią”. Podobnie jak święte księgi judaizmu i chrześcijaństwa utwór ten porusza tematy uniwersalne. Jednym z nich jest próba wytłumaczenia sensu istnienia zła w świecie stworzonym rzekomo przez dobrego Boga.

W dramacie Goethego figurą ciemnej strony rzeczywistości jest wspomniany Mefistofeles, który zakłada się ze Stwórcą o duszę protagonisty – uczonego, pragnącego doświadczyć pełni poznania wszechrzeczy. W swoim najsłynniejszym monologu demoniczny bohater wyjawia Faustowi, że zło i dobro są w istocie nierozerwalnymi aspektami rzeczywistości. Jedno nie może istnieć bez drugiego, zło zaś ma sens, ponieważ jest częścią pierwotnego boskiego planu

Zło jako aspekt natury

Temat uniwersalności zła powraca często w kulturze najnowszej, szczególnie w ambitnych filmach grozy w rodzaju CzarownicyLighthouse Roberta Eggersa czy projektach Davida Lyncha, na czele z kultowym Miasteczkiem Twin Peaks. Wspomniane utwory – mniej lub bardziej świadomie – nawiązują do filozofii romantyków, według której zło nie jest jedynie elementem boskiego planu, ale również częścią natury i świata zwierzęcego. Współcześnie dla wielu twórców literackich i filmowych ciemna strona rzeczywistości jawi się jako relikt czasów przedludzkich, którego nie udało nam się wykorzenić w procesie socjalizacji i powstawania kultur.

Doskonałą ilustracją tego problemu jest powieść Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz z 1818 roku, autorstwa Mary Wollstonecraft Shelley. W jednej z najbardziej rozpoznawalnych scen utworu, nawiązującej do filozofii Rousseau, potwór doktora Frankensteina dowodzi swojemu stwórcy, że każdy człowiek rodzi się dobry i dopiero życie w społeczeństwie kształtuje go na istotę złą i zgorzkniałą. Twierdzenie to zawiera jednak w sobie wyraźny paradoks. Skoro indywidualnie każdy z nas jest dobry, to skąd bierze się zło w społeczeństwie? Shelley nie formułuje jednoznacznych odpowiedzi na to pytanie, nie podają jej też twórcy współczesnych filmów i książek.

Zło zawsze nas intrygowało
Zło jest motywem często powracającym w kulturze. Fot. Etienne Marais / Pexels

Mrok kontra Światło

W kulturze XXI wieku – zwłaszcza tej popularnej – o wiele częściej możemy spotkać się jednak z wątkiem walki dobra ze złem niż z próbą uzasadniania tego ostatniego. Temat ten ma swoje źródło w mitach wielu kultur, jednak najciekawszą wykładnię znalazł w pismach starożytnych wyznawców gnozy manichejskiej. Wierzyli oni, że świat jest areną zmagań pomiędzy siłami światła i ciemności, reprezentowanymi przez zwalczające się wzajemnie bóstwa. Manichejczycy dowodzili, że dobro i zło drzemią nie tylko w świecie, ale również w człowieku. Jedynie od nas zależy, po której stronie się ostatecznie opowiemy.

Mity i opowieści wszystkich kultur i czasów – poczynając od historii Gilgamesza, a kończąc na Władcy Pierścieni J. R. R. Tolkiena – pokazują, że nie zgadzamy się z wizją świata opanowanego wyłącznie przez zło. Historie o walce światła i ciemności od wieków są dla nas źródłem pokrzepienia. Niosą za sobą optymistyczne przesłanie, zgodnie z którym zło może zostać pokonane przez krzewienie takich wartości jak przyjaźń, lojalność czy poświęcenie. W tym sensie kultura jest dla nas źródłem inspiracji i moralnego kompasu. Tezę tę potwierdza działalność wolontariuszy i aktywistów, którzy – często z narażeniem własnego życia – niosą pomoc potrzebującym we wszystkich zakątkach globu.

Marvelowscy złoczyńcy i banalizacja zła

W najnowszej kulturze popularnej mamy też do czynienia z banalizacją zła. Ze zjawiskiem tym możemy spotkać się przede wszystkim w produkcjach o superbohaterach i wrogich im superzłoczyńcach. Wykorzystują one manichejski schemat podziału świata na jasną i ciemną stronę. Zabieg ten bardzo często skutkuje jednak tym, że kasowe filmy przedstawiają spłaszczoną, czarno-białą wizję rzeczywistości, negując tym samym prawdę, iż zło drzemie w każdym i każdej z nas.

Marvelowski schemat kreowania antagonistów bywa dziś często dekonstruowany – na przykład w intrygującym serialu The Boys, w którym role czarnych charakterów przejmują superbohaterowie. Stał się niestety częścią uniwersalnego języka współczesnego kina i przeniknął także do ambitniejszych produkcji.

Zły Vladimir

Przykładem może być film Diuna: część druga w reżyserii Denisa Villeneuve’a. Antagoniści głównego bohatera – przedstawiciele rodu Harkonenów – zostali w nim ukazani jako bezmyślne i odrażające kreatury, kierujące się jedynie logiką przemocy. W książkowym pierwowzorze autorstwa Franka Herberta z lat 60. XX wieku również nie brakowało podobnych stereotypów – przeciwnik głównego bohatera został tam ukazany jako otyły homoseksualista o znaczącym wówczas (i dziś) imieniu Vladimir.

Obraz antagonistów u Herberta był mimo wszystko znacznie bardziej zniuansowany niż w filmie Villeneuve’a. Poczynania powieściowych Harkonenów miały bowiem swoje źródło nie tyle w bezmyślnym okrucieństwie, co w chłodnej kalkulacji politycznej. Czy motywacje oprawców mają jednak jakieś znaczenie dla ofiar przemocy?

Ponownie przychodzą tu na myśl słowa Wiedźmina Geralta – tym razem jako bohatera gry wideo studia CD Projekt RED, w której został sparafrazowany fragment opowiadania Mniejsze zło Sapkowskiego:

Zło jest złem. Mniejsze czy większe, nie ma różnicy. Jeżeli mam wybierać między złem a złem, wolę nie wybierać wcale.

Pozostaje mieć nadzieję, że trzecia opcja jest dostępna dla każdego z nas.


Źródła

J. W. Goethe, Faust, tłum. E. Zegadłowicz, Płock 1996.

K. Rudolph, Gnoza. Istota i historia późnoanatycznej formacji religijnej, Kraków 2011.

A. Sapkowski, Kraniec świata, [w:] idem, Ostatnie życzenie, Warszawa 2007.

M. Shelley, Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz, tłum. M. Płaza, Czerwonak 2013.

M. Sowiński, M. Płaza, Maciej Płaza, pisarz: Kiedy czytam wspomnienia z początków XX w., szokuje zbiorowy poryw entuzjazmu wobec nachodzącej wojny, „Tygodnik Powszechny” 2024, nr 13 [online].

EurogamerPL, Wiedźmin 3: Dziki Gon PL – Killing Monsters Cinematic Trailer – Eurogamer.pl, 14.08.2013, YouTube [online].

Polecamy:

Może Cię także zainteresować: Czego ludzie najbardziej żałują przed śmiercią? Zaskakująco podobne wyznania

Opublikowano przez

dr Krzysztof Andruczyk

Autor


Doktor literaturoznawstwa, naukowo zajmuje się ewolucją polskich mitów kulturowych, romantyzmem oraz związkami tej epoki ze współczesnością. Miłośnik XIX wieku, pochłaniacz fantastyki i kultury popularnej, w których poszukuje idei kształtujących współczesną rzeczywistość.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.