Prawda i Dobro
Toksyczna przyjemność. Uzależniające substancje zagrażają młodym
11 października 2024
Gdy na świecie rozpowszechniała się telewizja, podnosiły się głosy wieszczące rychły upadek kin. Projektory miały ustąpić kineskopom. Kolejnym gwoździem do trumny były kasety VHS, a potem płyty DVD i wreszcie Blu-ray. Do ostatecznego upadku klasycznego kina mają się przyczynić platformy streamingowe. Kina jak stały, tak stoją, ale czy potrafimy jeszcze doceniać kinematografię?
Na przestrzeni lat wielokrotnie przewidywano upadek kina. Kolejne wynalazki pojawiały się, a duży ekran jakoś nie chciał odejść do lamusa. Pojawienie się platform strumieniujących również nie sprawiło, że kinematografy zaczęły masowo znikać z miast. Powszechny dostęp do filmów i seriali doprowadził do tego, że zmieniło się nasze podejście. Możliwość oglądania w domu, kiedy w każdej chwili możemy przerwać seans, spowodowała, że pojawia się pytanie, czy jesteśmy w stanie skoncentrować się na filmie tak jak kiedyś?
Kino jako medium przez lata swojego istnienia przechodziło metamorfozy. Pełniło funkcję kroniki filmowej, narzędzia propagandy i szerzenia kultury wyższej. Nie można pominąć jego współczesnej funkcji, czyli sposobu na zarabianie dużych pieniędzy. W XX wieku kino gromadziło wokół siebie wszystkie warstwy społeczne i niejednokrotnie stawało się centrum życia kulturalnego na prowincji. Przedstawia to w swoim filmie Giuseppe Tornatore „Cinema Paradiso”, w którym mieszkańcy małego sycylijskiego miasteczka gromadzą się w budynku kinematografu, gdzie oglądają wszystko, co tylko jest wyświetlane. Reżyser filmu pochodzi z Sycylii i znany jest ze wplatania wątków autobiograficznych do swoich filmów. „Cinema Paradiso”, to swoisty pomnik postawiony sztuce filmowej, która dzisiaj ustępuje miejsca maszynom do zarabiania pieniędzy i platformom strumieniującym.
Przeczytaj również:
Wraz z wynalezieniem telewizji, kino musiało ustąpić nowemu medium, które jak burza rozprzestrzeniło się najpierw po USA, a potem po reszcie globu. Programy telewizyjne i seriale byłe krótsze i nie angażowały widza tak jak filmy. Długość tych ostatnich nie wzięła się zresztą z przypadku. To włoscy reżyserzy jako pierwsi zaczęli kręcić filmy długometrażowe, co szybko podpatrzyli Amerykanie. Dla dystrybutorów stało się jasne, że dwie godziny, to optymalny czas trwania filmu. Przykładem jest „Heaven’s gate” z 1980 roku, który początkowo trwał pięć godzin i dwadzieścia pięć minut. Reżyser Michael Cimino skrócił go do trzech godzin i trzydziestu dziewięciu minut, ale produkcja okazała się klapą. Rok później do kin trafiła wersja mająca dwie godziny i osiemnaście minut, która okazała się sukcesem.
Jednak długość filmu nie przesądza o jego oglądalności i sukcesie kasowym, ponieważ wiele najbardziej udanych produkcji było o wiele dłuższych. „Ojciec Chrzestny” trwał dwie godziny i pięćdziesiąt osiem minut, „Przeminęło z Wiatrem” był o godzinę dłuższy. „Władca Pierścieni: Powrót Króla” trwał ponad cztery godziny, ale nikt nie podnosił kwestii jego długości. Jeszcze dłuższe są filmy węgierskiego reżysera Bela Tar jak „Szatańskie Tango”, które trwa ponad siedem godzin albo filipińskiego reżysera Lava Diaza. Styl, który stosuje, charakteryzuje się statycznymi ujęciami, co sprawia, że jego filmy często trwają ponad cztery godziny. Dzieła obu artystów zdobywają uznanie krytyków i widzów.
Wybranie się do kina to ceremoniał jak w przypadku wyjścia do teatru czy opery. Obejrzenie filmu w domu robi z dziesiątej muzy element naszej codzienności. Wiele osób wybiera oglądanie w zaciszu domowym ze względu na spokój, ale czy aby na pewno to najlepszy sposób na seans filmowy?
We własnym lokum jest mnóstwo spraw, które przeszkodzą nam w skupieniu się na filmie. Pies, z którym trzeba wyjść, niespodziewany gość dzwoniący do drzwi czy wreszcie telefony. Powiadomienia, które co chwile nas rozpraszają, nie dadzą nam skupić się, na czym sami tracimy. Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego oraz Uniwersytetu w Aarhus w Dani, pokazały, że warto oglądać filmy w skupieniu. Seans sprawia, że nasze mózgi są chwilowo wolne od stresu i konieczności rozwiązywania problemów.
Konsumując treści, jakie obecnie znajdują się w sieci, dochodzi się do wniosku, że są one coraz krótsze. Nie lubimy poświęcać uwagi na zbyt długie wideo. Dowodem może być Facebook, który zaleca, żeby filmy nie były dłuższe niż minuta. Podobne materiały wprowadził także YouTube, a o filmikach z TikToka nie trzeba chyba nikomu wspominać. Może tutaj tkwi (między innymi) przewaga seriali nad kinematografią? Łatwiej nam utrzymać uwagę przez 30–40 minut, zamiast ponad 2 godzin.
Nie przekreślajmy jednak kina, ponieważ jego los może się szybko odmienić. Jest to bowiem najlepszy – choć nie jedyny – sposób na konsumowanie kinematografii. I w przyszłości może okazać, że małe kina staną się – jak w „Cinema Paradiso” centrami kultury miast, miasteczek i wsi. Zastąpią multipleksy, które w obliczu rozwijających się platform streamingowych będą w zasadzie zbędne. Kina studyjne, w których repertuarze są często filmy niedostępne w sieci mogą stanowić realną alternatywę dla osób znudzonych wtórnymi częściami hitów Marvela, Disneya czy innych wytwórni.
Źródła:
Przeczytaj również: