Flygskam, czyli wstyd przed lataniem

Coraz więcej Szwedów zamienia samolot na pociąg – dla dobra klimatu. W słowniku wkrótce zagości oficjalnie słowo flygskam, czyli wstyd wywołany lataniem Samoloty, pomimo wprowadzania technologicznych innowacji, dla środowiska nadal pozostają najbardziej szkodliwym środkiem transportu. Do łask powoli wracają jednak pociągi, napędzając nowy ekologiczny trend w Skandynawii. Jednym z pojęć, które zrobiło w Szwecji zawrotną karierę, jest flygskam, czyli wstyd wywołany […]

Coraz więcej Szwedów zamienia samolot na pociąg – dla dobra klimatu. W słowniku wkrótce zagości oficjalnie słowo flygskam, czyli wstyd wywołany lataniem

Samoloty, pomimo wprowadzania technologicznych innowacji, dla środowiska nadal pozostają najbardziej szkodliwym środkiem transportu. Do łask powoli wracają jednak pociągi, napędzając nowy ekologiczny trend w Skandynawii. Jednym z pojęć, które zrobiło w Szwecji zawrotną karierę, jest flygskam, czyli wstyd wywołany lataniem. Słowo, za sprawą Rady Języka Szwedzkiego (Språkrådet), trafi niebawem do słownika.

Z samolotu do pociągu

Inicjatorem i głównym promotorem flygskamu jest Björn Ferry – szwedzki biathlonista oraz mistrz olimpijski z 2010 r. Po zakończeniu kariery sportowej został telewizyjnym komentatorem i nadal prowadzi aktywne życie wymagające częstych podróży. Ferry, jak na zapalonego ekologa przystało, od dwóch lat przemieszcza się wyłącznie pociągami.

„Podróż pociągiem trwa dłużej, ale ma kilka istotnych zalet. Większość podróży można odbyć w nocy” – tłumaczy Ferry. Były sportowiec podkreśla również, że czas związany z oczekiwaniem na przesiadkę można przeznaczyć na… doświadczenia kulinarne. „Kilka godzin np. w Hamburgu nie stanowi problemu. Jest tam dobre piwo” – dodaje z przymrużeniem oka.

Bojkot podróży lotniczych szybko stał się ogólnonarodową sprawą i wywołał ogromny społeczny odzew. Szwedzi należą bowiem do najczęściej latających narodów na świecie. Według statystyk korzystają z samolotów siedmiokrotnie więcej niż przeciętny Europejczyk. Szacuje się, że ok. 61 proc. emisji CO2 w kraju to rezultat podróży lotniczych. To wielka rysa na ekologicznym wizerunku Szwecji, która cieszy się reputacją wyjątkowo postępowego i przyjaznego dla środowiska kraju.

Coraz większy tłok w pociągu

Wstyd przełożył się na konkretne działania. Pomógł Facebook, Instagram i inne portale społecznościowe. Celebryci i biznesmeni publikowali zdjęcia, chwaląc się doświadczeniami z podróży koleją, które po raz kolejny stały się modne. Kolejowa „poniewierka” znanych osobistości spotkała się z uznaniem społeczeństwa. Pojawiło się nowe słownictwo. Poza wspomnianym flygskam, dużą popularnością cieszy się m.in. jagstannarpåmarken (czyli pozostaję na ziemi), którym często oznacza się „pociągowe” wpisy w mediach społecznościowych.

Z nowego trendu cieszą się szwedzkie koleje, które dawno nie miały takiego obłożenia. Na bardziej popularnych trasach liczba rezerwacji wzrosła dramatycznie – np. między południową Szwecją a Laponią podróżuje o 60 proc. więcej pasażerów. Kolej reaguje na rosnący popyt, podstawiając większe składy i zwiększając liczbę połączeń. Do łask wróciły także bilety Interrail, których popularność wzrosła niemal o połowę. Dla porównania rezerwacje lotnicze w 2018 r. spadły o trzy procent. Drobiazg, a cieszy.

Źródło: airportwatch.org.uk

Opublikowano przez

Piotr Chałubiński


Politolog, który interesuje się krajami byłego ZSRR oraz Indiami. Od wielu lat związany z dziennikarstwem. Pracował w TVP i TVN. W wolnych chwilach podróżuje, trenuje judo i BJJ.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.