Edukacja
O edukacji w Bielsku-Białej: Holistic Talk EDU K’IDS już 3 grudnia
07 listopada 2024
Odkąd człowiek rozpoczął zastanawiać się nad swoim losem, pojawiło się natychmiast pytanie o upływający czas i to, jaki mamy wpływ na ten proces. Doświadczanie czasu ma bardzo indywidualny charakter. Czas ucieka, a my nadal nie wiemy, jak do tego dochodzi.
Jak pisze Edward T. Hall w książce Taniec życia. Inny wymiar czasu – czas jest systemem życia kulturalnego, społecznego i osobistego. Nic i nigdy nie odbywa się poza jakąś ramą czasową.
Niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że to, co najbardziej komplikuje relacje międzykulturowe to posiadanie przez każdą kulturę swych własnych ram czasowych. Oznacza to, że aby efektywnie funkcjonować za granicą, trzeba nauczyć się nie tylko języka mówionego, lecz także języka czasu. Winston Churchill powiedział kiedyś: „My kształtujemy nasze budowle, a potem one kształtują nas”. Ówczesny premier Wielkiej Brytanii mówił o tym podczas debaty nad przebudową budynku parlamentu po zbombardowaniu Londynu podczas II wojny światowej.
Churchill miał oczywiście rację, ale warto dodać, że nie tylko przestrzeń nas kształtuje, lecz także czas. Tak naprawdę dopiero od niedawna dostrzegamy, że czas i przestrzeń wpływają zarówno na kierunek, jak i na wynik naszego zachowania.
Polecamy: Izolacja dzieci w pandemii. Padają mocne słowa od nastolatków
Możemy żyć według kalendarza, czyli od jednych urodzin do kolejnych. Sportowcy liczą czas od zawodów do zawodów. Igrzyska olimpijskie odbywają się regularnie co cztery lata. Ludzie Zachodu odliczają czas do wakacji, a oczekiwanie na nie uprzyjemniają sobie skrupulatnym wyszukiwaniem hoteli i planowaniem drobnych przyjemności, na które wreszcie będą mogli sobie pozwolić podczas urlopu. Kalendarz świecki składa się ze ściśle określonej liczby dni w roku. Kalendarz religijny przewiduje święta i rocznice, które należy obchodzić i celebrować.
Tak ujęte ramy czasowe pozwalają nam czuć się bezpiecznie, bo nieprzewidziane i nieodgadnione jutro zostaje „oswojone” poprzez nadanie mu nazwy i daty. Dla współczesnego człowieka naturalne jest, że wszystko ma swój początek i koniec. Żegnamy stary rok i witamy nowy, zdania oznajmujące zaczynamy dużą literą i kończymy kropką. Tydzień ma swój pierwszy i ostatni dzień, a w Biblii znajdujemy potwierdzenie na to, że stwórca ostatniego dnia nakazał człowiekowi odpoczynek.
A jednak czas płynie swoim torem, chociaż robimy wszystko, by ująć go w odpowiednie „ramy”. Czas biologiczny to rytm pór roku powstających pod wpływem podróżowania Ziemi po orbicie dookoła Słońca. Czas osobisty to subiektywne odczuwanie i przeżywanie tego, czego doświadcza jednostka. Jak ma się do tego czas zwany metafizycznym? Możemy przekraczać zarówno czas, jak i przestrzeń. Osoba chora na schizofrenię również żyje w innym świecie i ma inny czas niż ludzie znajdujący się obok niej. Podobnie jest, gdy ktoś śpi i ma marzenie senne. Marzyciel potrafi przenieść się w myślach w czas, który skrupulatnie rozrysował sobie w głowie, widzi kolory i czuje zapachy, które istnieją w innym świecie. Jego czas rozmyślań jest spójny z czasem tu i teraz.
Może Cię także zainteresować: Psychodeliki wracają. Kolejne badania i duże pieniądze koncernów
Słowa i zdania mają różne znaczenie w zależności od kontekstu, w którym są umieszczone. Sam język, którym się posługujemy, nie jest rzeczywistością. Jest jednak zakorzeniony w abstrakcjach wywodzących się z rzeczywistości. Ludzie porozumiewają się między sobą również poza stroną czysto werbalną. Jeśli kogoś dobrze znamy – czy to w rodzinie, czy w pracy – nić porozumienia opiera się często na samych tylko gestach. Wystarczy jedno spojrzenie, fuknięcie lub rozłożenie rąk, by druga strona odczytała bezbłędnie komunikat. To, co najważniejsze możemy odczytać nawet ze sposobu chodzenia czy z tonu głosu. Podobnie rzecz ma się z systemem komputerowym, gdzie wystarczy jedna spacja postawiona w złym miejscu, by zmienić cały kontekst.
Czas mija inaczej ludziom starszym i młodszym. Zauważono, że im człowiek jest starszy, tym czas płynie mu szybciej. Dla bardzo młodej osoby rok wydaje się szalenie długi. Wraz z wiekiem lata zaczynają się zlewać.
Polecamy: HOLISTIC NEWS: Co dzieje się z umierającymi w ostatnich chwilach, dr Teresa Weber-Lipiec
Czas wlecze się wtedy, kiedy zegar na ścianie jest zsynchronizowany z zegarem w naszym ciele. Wleczenie się czasu oznacza, że nie jest nam dobrze. Przeciwieństwem tego stanu jest uciekający czas, który goni za szybko. Kiedy jesteśmy mocno zajęci i na czymś skupieni, czas nam ucieka. Intensywna praca, pasjonujące hobby lub nawet ciekawa lektura czy film sprawiają, że nie zauważamy uciekającego czasu. A nawet jeśli to widzimy, to jego brak tak bardzo nie przeszkadza. Dlaczego tak się dzieje? Bo mamy satysfakcję z dobrze spędzonego czasu, którego nie zmarnowaliśmy.
Czas może też przelewać się przez palce, czyli uciekać niezauważonym. „Dopiero wstałam, a już wieczór, nie wiem, kiedy ten dzień mi uciekł”. Nie lubimy marnotrawić czasu. Co innego, gdy upływa nam on na codziennych, rutynowych i często niezbędnych zajęciach, a co innego, kiedy nic nie robimy. Czy jednak da się nie robić nic? Czas i tak płynie. Niezależnie od tego, czy zajmujemy się czymś ważnym, czy błahym. Umiemy zatrzymać go tylko na chwilę w myślach, na fotografii czy w notatce pamiętnikarskiej. Nie zatrzymamy go fizycznie w żaden sposób. Koniec czasu to nasz koniec, więc lepiej nad tym nie dumać za długo.
Paradoksalnie najczęstszym błędem, który popełniamy, jest próba powiększenia naszego komfortu. Przykładem może być, chociażby współczesne budownictwo. Chcąc ulepszyć ziemianki i chaty jednoizbowe, w których człowiek żył od zarania dziejów, wprowadzono projektowanie domów, które mają nam poprawić jakość życia. Człowiek otrzymał co prawda większą przestrzeń, ale zabiło to wspólnotę, która zbierała się przy jednym stole podczas spożywania posiłków. Już sam fakt dobudowania piętra pokazuje, jak nienaturalnie potraktowano nasze potrzeby, rozdzielając w ten sposób życie rodzinne, życie stadne. Od tej pory zaczął się liczyć czas indywidualny, a nie rodzinny i gromadny.
Dając ludziom możliwość spędzania czasu samotnie, nie przewidzieliśmy, że spowoduje to narodziny stanów depresyjnych. Zapomnieliśmy, że ludzkość od pradziejów spędzała czas w gromadzie. Razem siano zboże, razem cała wieś czy gromada je zbierała. Kobiety spotykały się podczas wspólnych prac gospodarskich, podczas których omawiały różne sprawy i kłopoty dnia codziennego. Jeden wspierał w ten sposób drugiego, radził i ostrzegał w razie potrzeby. Porządek ten został bezpowrotnie zburzony i to w bardzo krótkim czasie ostatnich stu lat.
Ból, cierpienie, depresja są nie do zniesienia, kiedy czas się wlecze. W takim przypadku czas jest dla pacjenta największym wrogiem i zagrożeniem. Bywa, że nie radząc sobie z chorobą i nie wierząc w jej zakończenie, ludzie decydują się na zakończenie swojego życia.
Czytaj również: Empatia wobec maszyn. Czy współczucie dla robotów to przesada?
Czas zmienił też system komunikowania się ludzi między sobą. Zamiast słów używamy znaków w telefonie czy klawiaturze komputera. Zamiast tradycyjnego „dzień dobry”, które jest nie tylko powitaniem, ale też życzeniem, używamy krótkiego „hej”, które nic nie znaczy. Do końca też nie wiemy, czy nowe powitanie „hej” ma za zadanie tylko zaznaczyć naszą obecność, czy niesie też w sobie element życzenia. Taką wiedzę będą mieć dopiero przyszłe pokolenia.
Jedno jest pewne: szkoda nam czasu na konwersacje i zbędną komunikację, a przynajmniej tak to tłumaczymy przed sobą. Dbamy o czas wolny, ale kiedy już go dostaniemy, to nie zawsze wiemy, co z nim zrobić. Dawniejsze sposoby spędzania czasu w gronie najbliższych odchodzą do lamusa. No właśnie – czy nadal wiemy, co oznacza słowo lamus? Warto zauważyć, że wyszukiwarka internetowa jako pierwszą odpowiedź na to pytanie podsuwa nam, że jest to… osoba, której nie darzy się szacunkiem. Co więcej, słowo to wzięło swoją nazwę ze slangu komputerowego! Prawda jednak jest całkiem inna, bo lamus oznacza po prostu graciarnię. Na tym prostym przykładzie widać jak bardzo czas nas zmienia i przecieka nam przez palce. Nie dziwne więc, że nie każdy nadąża za zmianami.
Polecamy: Praca kontra rekreacja. Zapominamy, dlaczego i jak wypoczywać