Humanizm
Zagadki umysłu. Możliwe, że Twój przyjaciel to zombie
12 października 2024
Bob Dylan, Sting, Red Hot Chilli Peppers czy spadkobiercy Davida Bowiego i wiele innych. Dlaczego muzycy podejmują decyzję o sprzedaży swoich piosenek? Skąd ta nagła moda? Chodzi wyłącznie o czysty zysk? A może to próba zadbania o swoją spuściznę i zabezpieczenie dorobku przed niepożądanym wykorzystaniem? Okazuje się, że muzyka potrafi być warta więcej niż złoto.
Według szacunków Music Business Worldwide w 2021 r. na zakup praw muzycznych wydano ponad pięć miliardów dolarów. W tym samym roku do sprzedaży trafiły utwory takich artystów jak Tina Turner, Paul Simom czy Bruce Springsteen. Rok później na rynku znalazł się dorobek Davida Bowiego, Stinga, Nancy Wilson i Neila Diamonda. Wpływ na to miało między innymi ogłoszenie pandemii.
To zbiór utworów, do których prawa ma jedna osoba bądź firma. Dzięki temu posiadacz praw decyduje o remasteringu lub ponownej publikacji. Każde odtworzenie piosenki z takiego katalogu oznacza, że jego właściciel otrzymuje dochód z tantiem.
Jednym z pierwszych, którzy dostrzegli potencjał w inwestowaniu w zakup katalogów muzycznych, był Paul McCartney. W latach 80. XX wieku kupił prawa do piosenek Buddy’ego Holly’ego. Swoim pomysłem podzielił się z Michaelem Jacksonem, który później nabył utwory „czwórki z Liverpoolu”. Odbiło się to zresztą na jego znajomości z McCartneyem, ponieważ z tego właśnie powodu stosunki obu panów uległy ochłodzeniu. Dopiero w 2017 roku eks-Beatles odzyskał prawa do swoich piosenek. Wówczas ich wartość szacowano na miliard dolarów.
Zobacz również:
Pandemia, a właściwie lockdowny były przyczyną zastoju w branży muzycznej, która przecież musiała jakoś na siebie zarabiać. Nie od wczoraj wiadomo, że artyści zarabiają głównie na koncertach, a nie na sprzedaży płyt. Przez dwa lata organizatorzy koncertów i festiwali liczyli straty, których efektem było 700 dni koncertowej przerwy. Jednak nie tylko chęć odrobienia strat popycha biznesmenów do kupowania katalogów muzycznych. To także opłacalna inwestycja. Przykładem może być wspomniany katalog Beatlesów. W 1985 roku Michael Jackson kupił go za zaledwie 47 mln dolarów. Po niemalże czterdziestu latach wartość kolekcji wzrosła kilkunastokrotnie.
W muzykę zaczął inwestować założyciel firmy Hipgnosis Songs Fund, Merck Mercuriadis. Przedsiębiorca stwierdził, że jest ona dzisiaj cenniejsza i pewniejsza niż złoto czy ropa naftowa.
Jeśli prezydent USA zrobi coś nieoczekiwanego, to może to wpływać na cenę złota czy ropy. Muzyka jest zawsze konsumowana i nie podlega tym samym prawidłom, co metale szlachetne czy paliwa kopalne
podsumował Mercuriadis.
Firma Mercuriadisa zarobiła od początku działalności ponad 1,3 mld dolarów. Na czym się dorobiła? Pierwszą transakcją był zakup praw do piosenki „What do you mean” Justina Biebera oraz anglojęzycznej wersji utworu „Despacito”. Inna firma, Primary Wave, wydała 50 mln dolarów na wykup części praw do twórczości Boba Marleya. Niedługo później do sprzedaży trafiły katalogi Timbalanda, Raya Charlesa, Whitney Houston, Barry’ego Manilowa i Richiego Sambory.
Co ciekawe, pojedyncze utwory również mają potencjał inwestycyjny. Trzeba tylko wiedzieć, która piosenka. Na przykład „Every breath you take” zespołu The Police (napisana przez Stinga), to jedna z najbardziej dochodowych ballad. W 2014 roku przynosiła autorowi zarobek w postaci 2000 dolarów dziennie. Do dzisiaj Sting zarabia na swoim przeboju ponad 700 000 dolarów rocznie. Bardziej dochodowy jest utwór „Oh pretty woman” skomponowany przez Roya Orbisona i Billa Deesa. Hit znany z filmu „Pretty woman” przyniósł dochód wysokości niemalże 20 mln dolarów.
Inwestowanie w zakup katalogów muzycznych nie jest zajęciem dla każdego. To poważny biznes, z którym wiążą się dwa podstawowe problemy. Pierwszym są pieniądze, a drugim wyczucie. Bez odpowiedniej wiedzy na temat rynku muzycznego wielomilionowe inwestycje mogą okazać się nietrafione. Podobnie jest z antykami, których zakup również może być opłacalny. Pod warunkiem że kupujący zna się na rzeczy.
Jak handel muzyką wpłynie na tę branżę? Z punktu widzenia przeciętnego słuchacza, nic się nie zmieni. Czy fakt, że prawa do piosenek Beatlesów miał Michael Jackson, sprawił, że nie mogliśmy słuchać utworów tego zespołu? Sprzedaż katalogów sprawia, że zmienia się tylko kieszeń, do której lądują pieniądze z tantiem. Nam pozostaje tylko cieszyć nasze uszy i rozkoszować się dźwiękami swoich ulubionych muzyków, ponieważ w muzyce chodzi właśnie o to.
Źródła:
Może cię również zainteresuje: