Humanizm
Zagadki umysłu. Możliwe, że Twój przyjaciel to zombie
12 października 2024
Nawet wysyłając dzieci na tiktokowe czy youtube'owe kolonie, należy się upewnić, że nie będą siedzieć z nosami w telefonach. Pamiętajmy o tym, bo największymi wrogami ograniczenia korzystania ze smartfona w czasie wakacji często są… rodzice.
Oferta wakacyjna kolonii i obozów jest w tym roku chyba jeszcze atrakcyjniejsza niż w poprzednim. W czasie wakacji dzieciaki mogą robić właściwie wszystko, co im przyjdzie do głowy. A co przychodzi do głowy młodym ludziom na co dzień żyjącym w mediach społecznościowych? Najczęściej – co nie powinno nas dziwić – są to propozycje pochodzące ze świata wirtualnego. I tak osoby zainteresowane TikTokiem chcą jechać na obozy tiktokowe, youtuberzy – na youtube’owe, a minecraftowcy – na minecraftowe. Nie ma nic złego w rozwijaniu swoich zainteresowań, byleby tylko nie wiązało się to z tym, że dzieciaki – zamiast odpoczywać latem od technologii – będą jej nadużywały. Jak zaplanować dzieciom wakacje?
Kilka lat temu w jednym z hoteli w południowo-zachodniej Polsce zorganizowano kolonie tiktokowe dla kilkulatek i młodszych nastolatek. Dziewczynki miały uczyć się robienia jak najbardziej atrakcyjnych pod kątem tej aplikacji filmów i spotykać się ze sławnymi tiktokerami. Jednym słowem – zanurzyć się w świat TikToka, nie rozstając się ze smartfonami.
Przeczytaj także: Nauka ojcostwa to samodoskonalenie. Dzięki dzieciom staję się coraz lepszym człowiekiem
Tak się też stało. Przyjechała rodzina influencerów z dwójką dzieci: 13-latką i niemowlęciem, opowiadali o swoim życiu, sławie, pieniądzach i zasadach kręcenia rolek. Wszystko przebiegało zgodnie z planem do momentu, aż hotelowe Wi-Fi przestało działać. Wtedy nie można już było szybko zamieszczać rolek na TikToku. Do tego panie wychowawczynie – chcąc zdyscyplinować kilka dziewczynek, które sprawiały kłopoty – próbowały skonfiskować kilka telefonów. Rezultat był taki, że cała grupa młodszych nastolatek i kilkulatek zaczęła płakać i w końcu znalazły się na granicy histerii. Opiekunki szybko oddały telefony. Kolonie dobrnęły do końca, ale hotel nigdy nie zdecydował się na powtórzenie eksperymentu z obozem tiktokowym.
Polecamy: Prawa dziecka po 100 latach. Coś więcej niż puste deklaracje?
Można mieć wrażenie, że tiktokowe obozy ze smartfonami w rękach odeszły do lamusa. Rodzice, bardziej świadomi tego, że kontakt z technologią nie wpływa najlepiej na samopoczucie dzieci, coraz częściej domagają się, żeby obozy skupiały się na świecie realnym. Wciąż widzimy tiktokowe oferty kolonijne, ale już pod hasłem: „nauczymy was tańczyć najlepsze tiktokowe tańce”. Jest w tym obietnica tego, że telefon na jakiś czas (uczenia się tańca) powędruje na półkę.
Wakacje to w ogóle czas, w którym nasze telefony powinniśmy „zamknąć w sejfie”, czyli ograniczyć korzystanie z nich. Mam wrażenie, że coraz więcej rodziców zdaje sobie z tego sprawę, a organizatorzy obozów i kolonii wychodzą im naprzeciw. Na przykład wypoczynek wielbicieli Minecrafta reklamuje się jako ten, w którym w realu zbudujemy świat z gry wirtualnej. I – uważam – że to nie jest zły pomysł: dzieciaki zapoznają się z innymi wielbicielami tej gry, ale nie przy komputerach, tylko w lesie, na boisku, w sali gimnastycznej
– mówi Karolina Kurasz, psycholożka i seksuolożka z warszawskiego Ośrodka Relacje.
Jej zdaniem podobnie można zrobić z wakacjami z TikTokiem.
Dzieciaki mogą przez tydzień tworzyć scenariusz swojego autorskiego filmu, np. w ramach ciekawego projektu społecznego, a nie standardowej autokreacji. Ustalać scenariusz, rysować storyboardy, współpracować ze sobą, rozmawiać o szczegółach, dyskutować. A na koniec kolonii zrobić ten wymarzony film i wysłać go na jakiś konkurs lub mieć pamiątkę z wakacji i pokazać ją najbliższym i przyjaciołom
– mówi Karolina Kurasz
Jak podkreśla, przed wybraniem obozu czy kolonii (sprawdziliśmy w internecie! Można kupić w atrakcyjnej cenie jeszcze last minute), rodzice powinni dowiedzieć się od organizatora, jakie są zasady używania smartfonów podczas wakacji. Nie powinno być tak, że dzieci przesiądą się z komputerów w domu na… komputery na koloniach. Nie po to są wakacje.
Polecamy:
Mimo ciekawego trendu wakacyjnego, który kusi bardziej naturą i realem niż wirtualem, rzeczywistość smartfonowa przeciętnego nastolatka coraz mocniej idzie w stronę nałogu. Z raportu NASK wynika, że obecny czas codziennego korzystania z technologii wydłużył się o godzinę. To bardzo niepokojący wynik. Rodzice w gabinetach terapeutycznych coraz częściej określają swoje dzieci jako „uzależnione”.
W urządzeniach komunikacyjnych nie ma nic złego. Złe jest ich niewłaściwe użytkowanie. Zawsze pytam o kontrolę rodzicielską i orientacyjną liczbę godzin, jakie dziecko spędza w internecie. Ostatnio usłyszałam: „14 godzin” i musiałam dopytać, czy chodzi o dzień, czy o tydzień. Chodziło jednak o dobę. W takim przypadku mogę powiedzieć, że rodzice przychodzą do gabinetu naprawdę w ostatniej chwili. Dobrze, że to dostrzegli, ale przed nimi jest bardzo trudna praca do odrobienia
– mówi Karolina Kurasz
Może Cię także zainteresować: Edukacja seksualna kosztem dzieci. Celebryci i seksbiznes
W internecie można też znaleźć takie reklamy obozów terapeutycznych, które pomogą dziecku przejść przez traumę czy „przytłoczenie codziennością”. Czy dobrym pomysłem jest wysyłanie dziecka na takie wakacje, jeżeli na przykład w czasie roku szkolnego chodzi także na spotkania z psychologiem?
To wszystko zależy od tego czy dziecko chce pojechać na ten obóz i co na ten temat uważa jego terapeuta, który potrafi ocenić, z czym się mierzy w danej chwili nastolatek. No i oczywiście, co myślą o tym jego rodzice. Bo może lepsze będą kajaki, świeże powietrze i wysiłek fizyczny. Z drugiej strony może grupa wsparcia rówieśników z podobnymi trudnościami okaże się dobrym pomysłem
– mówi Karolina Kurasz
Zdaniem terapeutki, rodzice nie powinni wchodzić w zgubny schemat zagospodarowania każdej chwili tych wakacji pod hasłem: „muszę zapewnić swoim dzieciom najciekawszy wypoczynek” albo: „dobrze, żeby zdobyło jakieś nowe umiejętności”. Może warto mu dać czas na nudę (przypominamy: smartfon zamknięty w sejfie), na zastanowienie się, na nicnierobienie, w czasie którego do głowy przychodzą zawsze najlepsze pomysły.
Jak podkreślają też psychologowie, największymi wrogami ograniczenia korzystania ze smartfona w czasie wakacji są… rodzice. To oni protestują, jeżeli dzieci nie mogą np. przez trzy dni dzwonić do domu. Odpuśćmy. Zaufajmy wychowawcom kolonijnym, oni wiedzą, co robią. To także czas dla nas. Odpocznijmy na chwilę od odpowiedzialności za swoje pociechy. I nie wyciągajmy zbyt szybko smartfonów z wakacyjnych sejfów.
Polecamy: Nuda może okazać się pożyteczna. Szczególnie dla ludzi w XXI w.