Twórcy i publika blisko jak nigdy. Jak crowdfunding zmienia życie artystów

Era zależności artystów od wydawców, wytwórni i innych pośredników zaczyna przechodzić do historii. Platformy crowdfundingowe, takie jak Patreon czy Patronite, zmieniają sposób pozyskiwania przez nich pieniędzy. Ale w tym środowisku poradzą sobie tylko najlepsi „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu”. Stara konfucjańska mądrość brzmi świetnie, ale trudno ją zrealizować w rzeczywistości zażartej, kapitalistycznej konkurencji. Pod górkę mają zwłaszcza ludzie sztuki – […]

Era zależności artystów od wydawców, wytwórni i innych pośredników zaczyna przechodzić do historii. Platformy crowdfundingowe, takie jak Patreon czy Patronite, zmieniają sposób pozyskiwania przez nich pieniędzy. Ale w tym środowisku poradzą sobie tylko najlepsi

„Wybierz pracę, którą kochasz, a nie będziesz musiał pracować nawet przez jeden dzień w swoim życiu”. Stara konfucjańska mądrość brzmi świetnie, ale trudno ją zrealizować w rzeczywistości zażartej, kapitalistycznej konkurencji. Pod górkę mają zwłaszcza ludzie sztuki – zanim wypracują sobie nazwisko, często doskonalą swoje umiejętności po pracy, którą wykonują tylko po to, by opłacić rachunki i zabezpieczyć swój byt. Dla pisarzy, malarzy czy blogerów każda nadwyżka finansowa jest potencjalną inwestycją – w siebie, sprzęt czy marketing.

I ty możesz zostać mecenasem

Dzięki platformom crowdfundingowym, takim jak amerykański Patreon czy rodzimy Patronite, każdy, kto ma chęć – i przynajmniej jednego dolara – może zostać mecenasem. Najlepsi twórcy skupiają wokół siebie tysiące patronów, którzy co miesiąc zasilają ich konta pieniędzmi. Ale liczby nie kłamią – tylko niewielka część użytkowników-twórców Patreona pozyskuje większe sumy gwarantujące finansową niezależność. Czy da się rzucić „normalną pracę” i utrzymywać się z donacji patronów? Tak, choć trzeba pamiętać, że crowdfunding to nie magiczna różdżka, która z każdego artysty zrobi milionera.

Crowdfunding to sposób gromadzenia kapitału, który angażuje grono darczyńców przekazujących środki na rzecz określonego przedsięwzięcia. Tak przynajmniej było do czasu pojawienia się w Stanach Zjednoczonych Patreona, który zmienił zasady gry. Daje on możliwość finansowania nie konkretnego projektu, tak jak w przypadku np. Kickstartera, ale konkretnego twórcy. W ślad za amerykańskim pierwowzorem poszli twórcy Patronite, którzy rozwinęli analogiczną platformę w Polsce. Zasada jest prosta – wystarczy wejść na profil wybranego twórcy i poprzez subskrypcję stać się jego patronem. Ile trzeba wyłożyć? To zależy. Twórcy mogą ustalać określone progi (przykładowo: 5, 20, 100 złotych), ale im są one wyższe, tym ciekawsze i bardziej wartościowe treści otrzyma patron. Wśród nich są np. nagrania z backstage’u, poradniki czy tutoriale.

Popularny YouTuber Krzysztof Gonciarz za pośrednictwem Patronite zarobił już ponad 500 tys. zł (ŁUKASZ DEJNAROWICZ / FORUM)

„Patronite narodził się z przekonania, że we współczesnym, cyfrowym społeczeństwie, twórczość może być finansowana w zupełnie nowy, niezależny sposób. To pierwszy w Polsce portal e-mecenatu, umożliwiający płatności cykliczne. Nie skupiamy się na jednorazowych wpłatach, a na comiesięcznym, regularnym wsparciu” – mówi dla Holistic.news Michał Leksiński, rzecznik prasowy Patronite.

„Patronite to nie tylko szansa na comiesięczną pensję dla twórcy, to narzędzie, które pozwala wyłuskać najbardziej zaangażowanych, wiernych fanów, którzy chcą pójść o krok dalej i wesprzeć danego Autora bardziej niż tylko łapką w górę, czy komentarzem. Bardzo wielu twórców podkreśla, że te społeczności, wytworzone początkowo jako efekt uboczny działania Patronite, są dziś dla nich kluczowym źródłem feedbacku, pomocy i inspiracji” – dodaje.

Za niskie dotacje rzędu 5 zł oferowane treści mają charakter raczej symboliczny, jednak przy kwotach 20-30 zł w skali miesiąca można uzyskać naprawdę wartościowy kontent. Zaangażowanie się w patronat daje także możliwość nawiązania znajomości z ludźmi z branży lub takimi, którzy daną branżą aktywnie się interesują. Nie jest też powiedziane, że twórca sam nie może być patronem. Może, a wręcz powinien – dla swojego własnego dobra, bo znajomości nigdy za dużo.

Najpierw sztuka, potem patronatnigdy na odwrót

Wśród wielu możliwości budowania społeczności, platformy takie jak Patronite prezentują się całkiem nieźle: są przejrzyste, funkcjonalne, łatwe w obsłudze, przyjazne użytkownikom. Jednak nie zastępują pozostałych kanałów, zwłaszcza social media, a raczej je uzupełniają. Max Booth III, który spróbował swoich sił na Patreonie pisze, że bez własnej bazy fanów, nawet dość skromnej, nadzieje związane z pozyskiwaniem donacji mogą bardzo szybko się rozwiać.

5. miejsce na liście najchętniej wspieranych twórców na Patronite to Grupa Filmowa Darwin (ŁUKASZ DEJNAROWICZ / FORUM)

„Polecam wstrzymać się ze startem na Patreonie, dopóki nie będziesz miał jakiejś bazy fanów. Nie potrzebujesz ogromnego audytorium, ale jakieś musisz mieć. Nie licz, że przypadkowi ludzi „potkną się” o twoje konto i z automatu cię wesprą. Nie mówię, że to się nie zdarza, ale jest bardzo mało prawdopodobne” – pisze Max.

Porzucenie aktualnego źródła dochodu na rzecz samego tylko Patreona – jego zdaniem – także nie jest dobrym pomysłem. „Nie zastępuj dochodu, który już masz, Patreonem. Pracujesz na etacie? Dobrze. Nie bądź szalony. Zachowaj pracę, nawet jeśli zaczniesz zarabiać kilkaset czy kilka tysięcy dolarów miesięcznie z Patreona. Serwis jest nieprzewidywalny. Bierz pod uwagę, że każdy patron jest tylko człowiekiem, który ma swoje sprawy na głowie. Subskrypcja może być anulowana w każdym momencie” – ostrzega.

Pieniądz się zgadza… nielicznym

Fakty są nieubłagane. Według statystyk Graphtreon.com, więcej niż równowartość amerykańskiej płacy minimalnej (1160 dolarów miesięcznie) zarabia jedynie 2 procent twórców portalu Patreon. Są to dane sprzed roku, jednak wówczas serwis miał już niemal pięć lat, tak więc pokazują one generalną tendencję. Sukces na portalu odniósł Maciek, tworzący pod pseudonimem Flameon Miniatures. Na swojej stronie w Patreon pisze o sobie: „Jako absolwent nauk politycznych, który nie chce pracować w korporacji, miałem niewiele perspektyw w życiu. Na szczęście, dzięki waszemu wsparciu, mogę robić to co kocham i dzięki temu opłacać rachunki.”

Flameon jest malarzem, jednak bardzo specyficznym. Maluje miniaturowe modele do systemów gier bitewnych, takich jak na przykład popularny Warhammer. Swoim patronom udostępnia cztery progi donacji: 2, 10, 12 i 15 dolarów. Najpopularniejszym wyborem jego patronów jest próg 12 dolarów, w zamian za co dostają oni dostęp do poradników z zaawansowanymi technikami malarskimi oraz wysokiej jakości zdjęć pomalowanych modeli. Dzięki Patreonowi miesięczne zarobki tego artysty sięgają niemal 3 tys. dolarów miesięcznie.

„Z mojego punktu widzenia jest to platforma, która – prędzej czy później – musiała powstać. W obecnych czasach powszechnego dostępu do internetu i natychmiastowego kontaktu z niemalże każdym krajem na świecie wszelkie formy rozrywki oraz handlu siłą rzeczy muszą się demokratyzować, odchodząc od wielkich ośrodków decyzyjnych i dzieląc się na oddolne inicjatywy” – pisze Maciek w e-mailu dla Holistic.news.

Youtubowy kanał o. Adama Szostaka, czyli „Langusta na palmie” to społeczność gromadząca ponad 300 tysięcy subskrybentów i kilkadziesiąt tysięcy regularnych widzów – w tej chwili na platformie Patronite zajmuje pierwsze miejsce w Polsce pod wględem liczby wspierających

Jak zauważa, prekursorami tego typu platform były portale aukcyjne typu eBay oraz serwis YouTube. „Patreon, podobnie jak wcześniej wymienione serwisy, oddaje zdolność decyzyjną w ręce jednostek i pozwala w sposób demokratyczny każdemu przekonać się, czy ich umiejętności posiadają realną wartość. Jest to coś wspaniałego, gdyż dzięki temu naprawdę wszyscy mają równe szanse” – podkreśla.

Maciek przyznaje jednak, że na Patreonie radzą sobie tylko najlepsi. „Olbrzymie ilości osób kończą szkoły aktorskie i próbują swoich sił w Hollywood, a jaki procent z nich osiąga wymarzony sukces? 1 procent? Pewnie nawet mniej. Jeśli tak jak tutaj masz biznes, w który bez żadnego ryzyka finansowego może wejść absolutnie każdy, to powiedziałbym, że 2 procent osób zarabiających ponad 1160 dolarów miesięcznie to i tak świetny wynik” – ocenia Flameon.

Patronite z optymizmem patrzy w przyszłość

Patreon za oceanem ma się dobrze, a suma kwot, które twórcy otrzymują z donacji fanów, liczone są w milionach dolarów. Idea regularnego wspierania ulubionych artystów znajduje szerokie grono zwolenników także w Polsce.

„Popularność samego serwisu rośnie wraz z poszerzaniem grupy Autorów,  to dzięki nim coraz więcej osób dowiaduje się o istnieniu, oraz o możliwościach, jakie daje Patronite. Jeśli popularność mierzylibyśmy w liczbie wizyt w ciągu ostatniego miesiąca, to było ich około 1,2 miliona. Platforma zrzesza ponad 150 tysięcy wspierających Patronów” – wylicza Leksiński.

„Z miesiąca na miesiąc liczba Patronów, czyli osób wspierających swoich ulubionych Twórców, rośnie. Naszym zdaniem jest to najlepszy wyznacznik rosnącej popularności. Dzięki temu wielu Autorów zdecydowało się porzucić dotychczasową pracę i mogło skupić się rozwijaniu swoich pasji na pełny etat” – podkreśla.

Szanse na zaistnienie na platformie ma praktycznie każdy artysta, który wkłada w swoją działalność serce i dba o wysoką jakość produkowanych treści. Najpopularniejsze kategorie to YouTube, Gry oraz Blog, ale tak naprawdę każda pasja przedstawiona publice może odnieść sukces. Kluczowe jest zaangażowanie fanów w twórczość, zaszczepienie im „bakcyla” i regularne utrzymywanie kontaktu z fanami.

Czy żeby zaistnieć, koniecznie trzeba tworzyć w internecie? „Patronite to cały przekrój twórczej działalności – można u nas znaleźć podróżników, filmowców, publicystów, tancerzy, aktorów, wolontariuszy, streamerów, fotografów czy sportowców… a to zaledwie mała część wszystkich pasji!” – przekonuje rzecznik platformy.

Źródła:https://litreactor.com, https://www.digitalmusicnews.com, https://graphtreon.com

Opublikowano przez

Maciej Kochanowski

Autor


Wychowany w Sanoku, absolwent stosunków międzynarodowych na krakowskim UJ. Od ogólniaka w stałym związku z klawiaturą. Pisał dla mediów, marketingu, sprzedaży i przyjaciół. Od 2012 stoicki obserwator świata dyplomacji, geopolityki i ekonomii, skupiony na Europie i krajach anglosaskich. Pasjonuje się handlem — szczególnie z innymi plemionami. Zainspirowany technologią blockchain, web 3.0 i algorytmami sztucznej inteligencji. Wolne chwile spędza w Skyrim albo przy Warhammerze.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.