Ucieczka przed wojną i koronawirusem

W czasie gdy koronawirus przekracza granice kolejnych państw, podążać za nim zaczyna kolejna epidemia – rasizm, który winą za obecną sytuację próbuje obarczyć uchodźców i migrantów. To nie tylko fałszywe i okrutne, ale przede wszystkim niebezpieczne dla nas wszystkich

W czasie gdy koronawirus przekracza granice kolejnych państw, podążać za nim zaczyna kolejna epidemia – rasizm, który winą za obecną sytuację próbuje obarczyć uchodźców, osoby ubiegające się o azyl i ogólnie cudzoziemców. To nie tylko fałszywe i okrutne, ale przede wszystkim niebezpieczne dla nas wszystkich. Upolitycznienie kryzysu i piętnowanie całych populacji poprzez podsycanie strachu grozi przekształceniem fikcji w rzeczywistość. Czy zapomnieliśmy już lekcję, jaką była pandemia HIV/AIDS?

Włoski skrajnie prawicowy polityk Matteo Salvini był jednym z pierwszych, którzy zaatakowali migrantów w związku z epidemią COVID-19 – jak zwykle bez żadnych dowodów. Salvini wezwał premiera Giuseppe Contego do rezygnacji po tym, jak rząd pozwolił łodzi z 276 migrantami z Afryki uratowanymi na morzu zacumować w porcie na Sycylii. Argumentując za „zbrojonymi” granicami, Salvini stwierdził, że Conte nie „obronił Włoch i Włochów”.

Osoby ubiegające się o azyl nie miały nic wspólnego z rozprzestrzenianiem się wirusa we Włoszech. Uważa się, że to obywatel Włoch odwiedzający stolicę Algierii, Algier, był odpowiedzialny za jeden z dwóch pierwszych przypadków COVID-19 w Afryce.

Matteo Salvini podczas konferencji prasowej w Rzymie, 6 marca 2020 r. (SIMONA GRANATI / CORBIS / GETTY IMAGES)

Uchodźcy ofiarami gry oskarżeń

Niestety, przypadek Salviniego nie jest odosobniony. Nacjonalistyczni przywódcy w Europie wykorzystują kryzys do zamykania granic, a nawet do apelowania o wycofanie się ze strefy Schengen. Prym wiodą Marie Le Pen we Francji, Viktor Orbán na Węgrzech oraz przywódcy skrajnie prawicowych partii w Niemczech, Hiszpanii  i Austrii. W Stanach Zjednoczonych administracja Donalda Trumpa rozważa zamknięcie południowej granicy w celu powstrzymania epidemii.

Postępując jeszcze bardziej cynicznie, prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan otworzył granice swojego kraju i przetransportował ponad 10 tys. syryjskich uchodźców na granice Grecji i Bułgarii. Erdoğan chce wykorzystać widmo powtórki kryzysu uchodźczego z 2015 r. – wzmocnione epidemią COVID-19 – do uzyskania ustępstw ze strony Unii Europejskiej..

Konserwatywny rząd Grecji zareagował zamknięciem granicy, zawieszeniem rozpatrywania wniosków o azyl i wydaleniem osób ubiegających się o azyl. Premier Kyriakos Mitsotakis powołał się przy tym na dyrektywę UE zezwalającą państwom członkowskim na zwiększenie bezpieczeństwa granic w przypadku zagrożenia dla zdrowia publicznego.

„Zrobimy wszystko, co konieczne, by zapobiec pojawieniu się wirusa” – oświadczył Mitsotakis. Także Węgry zablokowały dostęp do procedury azylowej. Jak można się było spodziewać, UE – która nie zdołała wypracować własnej skutecznej polityki azylowej ani nie zapewniła odpowiedniego wsparcia krajom takim jak Turcja – stoi teraz w obliczu kolejnego kryzysu politycznego.

Najbardziej zagrożeni epidemią

Ale prawdziwą piętą achillesową Grecji, podobnie jak innych krajów przyjmujących uchodźców, są fatalne warunki, w których osoby ubiegające się o azyl zmuszone są przebywać. W obozach na greckich wyspach przebywa obecnie ponad 40 tys. migrantów, choć tych obiektów nie zaprojektowano do pomieszczenia tak dużej liczby osób. Co gorsza, w obozach brakuje środków podstawowej opieki zdrowotnej i odpowiedniej infrastruktury sanitarnej.

Migranci w pobliżu przejścia granicznego Pazarkule w Turcji, 8 marca 2020 r. (SALIH BARAN / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES)

Takie właśnie są warunki w państwie należącym do Unii Europejskiej pięć lat po wielkim kryzysie migracyjnym. A warunki w innych państwach w regionie Morza Śródziemnego – Libii i Libanie – są jeszcze gorsze.

Kryzys może się jeszcze bardziej pogłębić. COVID-19 rozprzestrzenia się szybko w Iranie, w którym przebywa milion uchodźców z Afganistanu. Choć system opieki zdrowotnej w tym kraju uważany jest za jeden z najlepszych na Bliskim Wschodzie, zupełnie nie radzi sobie z tym wyzwaniem.

Z kolei w Libanie system opieki zdrowotnej jest niewydolny, podobnie jak w okaleczonych przez wojnę Iraku, Syrii i Jemenie. W ostatnich tygodniach setki tysięcy Syryjczyków przemieszczają się w związku z przerażającymi rosyjskimi nalotami w prowincji Idlib, napierając jeszcze mocniej na granicę z Turcją. To właśnie ci ludzie, osłabieni już skutkami konfliktu zbrojnego, zmuszeni do ucieczki i życia w tragicznych warunkach, mają najwięcej powodów do obaw przed ekspansją koronawirusa.

Humanitarne wyzwanie dla państw Zachodu

Branie na celownik migrantów przekraczających granice zamienia się w szerszy atak na różnorodność. W wielu krajach ludzie pochodzenia azjatyckiego zgłaszają na policję przypadki rasistowskich ataków, odczuwają strach  w miejscach, które kiedyś uważali za dom. „Rząd pomaga w rozprzestrzenianiu się wirusa” – taki nagłówek widniał niedawno w prawicowym włoskim dzienniku „Libero”. „Dla Contego i jego ekspertów chorobą jest rasizm, a nie koronawirus” – pisano w artykule. A w USA prezenter Fox News Tucker Carlson stwierdził, że liberałowie „pozwolą człowiekowi umrzeć, zanim przyznają, że różnorodność nie jest wcale siłą”.

Uchodźcy i imigranci koczują w pobliżu granicy turecko-greckiej, 29 lutego 2020 r. (DIEGO CUPOLO / NURPHOTO / GETTY IMAGES)

Zgodnie z prawem międzynarodowym rządy zajmujące się zagrożeniami dla zdrowia publicznego mogą stosować jedynie środki oparte na wiedzy naukowej, proporcjonalne do ryzyka związanego z zagrożeniem i zakotwiczone w prawach człowieka, takich jak prawo do ubiegania się o azyl i zakaz dyskryminacji. Działania, które stygmatyzują całe populacje i w nieproporcjonalnym stopniu dotykają osoby najbardziej narażone na epidemię, są niewłaściwe i nie przyczynią się do powstrzymania koronawirusa.

W obliczu kryzysu COVID-19 społeczność międzynarodowa powinna zadbać, by miasta i państwa goszczące duże liczby uchodźców i migrantów miały do dyspozycji zasoby niezbędne do zaspokojenia potrzeb wszystkich rezydentów. Wszystkie placówki opieki zdrowotnej powinny być wolne od przymusu egzekwowania prawa imigracyjnego w związku z działaniami polegającymi na leczeniu przypadków COVID-19.

Uchodźcy i migranci nie byli źródłem rozprzestrzeniania się koronawirusa. Obwinianie tych ludzi zwiększa ryzyko, bo historia epidemii pokazuje, że to, jak traktujemy najbardziej zagrożone populacje, wpływa na los nas wszystkich.

© Project Syndicate, 2019. www.project-syndicate.org

Opublikowano przez

Gregory A. Maniatis Monette Zard


Gregory A. Maniatis - Dyrektor Inicjatywy Migracji Międzynarodowych w Fundacji Społeczeństwa Otwartego Monette Zard - Dyrektor Programu Migracji Przymusowych o Programu Zdrowia na Uniwersytecie Columbia

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.