Nauka
Bezpieczna stymulacja mózgu. Rewolucja w neurologii
04 grudnia 2024
Chińska Republika Ludowa ogłosiła plany budowy kolejnych elektrowni węglowych. Oznacza to zwiększenie udziału węgla w chińskim miksie energetycznym, podczas gdy zapowiadały wcześniej zieloną transformację. Stawia to pytanie, czy Chiny zdążą z wywiązać się ze zobowiązań?
Chińskie plany na rzecz klimatu zakładają, że do 2060 roku kraj osiągnie neutralność klimatyczną. W 2020 roku na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, prezydent Xi Jinping zadeklarował dodatkowo zmniejszenie produkcji energii elektrycznej z węgla już w latach 2026-2030. Były to najbardziej konkretne deklaracje na temat zielonej transformacji, jakie padły ze strony Chin. Biorąc pod uwagę budowę kolejnych elektrowni węglowych, wydaje się, że cele te będzie trudno osiągnąć. Oddać jednak Chinom trzeba, że równolegle inwestują również w odnawialne źródła. Obecnie już jedna trzecia chińskiej energii pochodzi z OZE. Nie jest pewne, czy „zielone inwestycje” wystarczą, żeby spełnić obietnice dekarbonizacji.
Chiny od wielu lat znajdują się na czele listy państw, które emitują najwięcej dwutlenku węgla. W 2021 roku kraj wyemitował do atmosfery ponad 11 mln ton. Państwo Środka odpowiada tym samym za 32 proc. światowej emisji CO2. Dane te pochodzą z bazy danych o emisjach dla badań nad globalną atmosferą — Edgar, która działa auspicjami Komisji Europejskiej. Chińczycy dostrzegli problem i do 2060 roku chcą przejść zieloną transformację. Oznacza to całkowite odejście od węgla, co będzie trudnym i kosztownym zadaniem. Kraj ten wciąż jest uzależniony od tego surowca. W 2021 r. Chińczycy wyprodukowali z węgla ponad 5 mln GWh, a jego udział w miksie energetycznym stale wzrasta od w ostatnich latach.
W minionym roku w Chinach wydano pozwolenia na budowę kilku nowych elektrowni węglowych, których łączna moc wynosi 50 GW. Stanowi to 50 proc. wzrost w stosunku do roku 2021. Raport przygotowany przez Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) wskazuje, że tempo stawiania nowych bloków węglowych jest imponujące. Od pozwolenia na budowę do jej rozpoczęcia często mija zaledwie kilka miesięcy. Pojawia się więc pytanie, czy Chiny zdążą zredukować produkcję prądu z węgla w najbliższych latach zgodnie z deklaracjami.
Autorzy raportu wskazują, że chińskie odejście od węgla jest możliwe. Potrzeba jednak przyspieszenia udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym. Choć trzeba przyznać, że Chiny już teraz inwestują w odnawialne źródła energii. W 2022 roku 25 proc. prądu pochodziło z OZE. W 2008 było to 17 proc. CREA wskazuje, że potrzeba również stabilizacji zapotrzebowania na energię. A to w zeszłym roku było najniższe od 7 lat i wyniosło 3,6 proc. (rok do roku), podczas gdy w 2021 roku było to 10,3 proc.
Czy w związku ze spadkiem zapotrzebowania na energię elektryczną w Chinach nowe elektrownie węglowe są potrzebne? Autorzy raportu z CREA wskazują, że tak. Zaspokajają szczytowe momenty obciążeń systemu elektroenergetycznego. Elektrownia wiatrowa lub słoneczna nigdy nie będzie w stanie tego zrobić, ponieważ jest ściśle związana z pogodą. Gdy nie wieje wiatr lub nie świeci słońce, to prąd nie jest produkowany. Tylko elektrownia węglowa może być szybko uruchomiona i zapobiec niedoborom prądu. Cały system powinien być uzupełniony o energetykę jądrową, ponieważ jest w stanie wyprodukować w stabilny sposób dużą ilość energii. Nie jest natomiast przeznaczona do szybkiego uruchamiania w razie nagłego spadku napięcia.
Zezwolenie na budowę kolejnych elektrowni może doprowadzić do dalszego wzrostu emisji dwutlenku węgla w Chinach i to jeszcze w tej dekadzie. Chińskie obietnice transformacji energetycznej będą więc bardzo trudne i kosztowne w realizacji. Dokonanie tak daleko idących zmian może napotkać również opór właścicieli węglowych elektrowni, którym nie na rękę jest zielona rewolucja.
Ogromny przyrost nowych mocy węglowych nie musi oznaczać, że zużycie węgla lub emisja CO2 w Chinach wzrośnie. Przy założeniu, że wzrost produkcji energii elektrycznej z energii wiatrowej, słonecznej i jądrowej będzie nadal przyspieszał, a wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną ustabilizuje się lub spowolni, produkcja energii elektrycznej z węgla może osiągnąć swój szczyt i spaść. Prezydent Xi zobowiązał się również, że Chiny zmniejszą zużycie węgla w latach 2026-30. Oznaczałoby to spadek stopnia wykorzystania ogromnej chińskiej floty elektrowni węglowych, a nie dalszy wzrost produkcji energii z węgla. Aby było to możliwe, potrzebne są jednak konkretne działania.
Potrzebna jest ścisła kontrola mocy w nowych elektrowniach oraz przyspieszenie inwestycji w energię odnawialną. W domyśle ma to zaspokoić rosnące zapotrzebowanie. Jednocześnie Chiny powinny zachęcać odbiorców do autokonsumpcji prądu poprzez promowanie magazynów energii. Potrzebne są też inwestycje w magazyny o większej skali, np. elektrownie szczytowo-pompowe czy wielkie baterie litowo-jonowe.
Zielona transformacja do 2060 roku ogłoszona przez Xi Jingpinga w 2020 roku jest przedsięwzięciem pełnym wyzwań. Wymaga działania systemowego i zmiany sposobu myślenia o pozyskiwaniu energii. Trudno nie dostrzec chińskich inwestycji w energetykę odnawialną, ale decyzje o budowie nowych bloków węglowych są zastanawiające. Nie w kontekście odległej daty całkowitego odejścia do węgla, ale tej bliższej. Jeśli Chiny chcą zmniejszyć zużycie węgla już od 2026 roku, to czemu mają służyć nowe elektrownie? Wyłącznie zaspokajaniu chwilowych potrzeb?
Komunistyczna partia rządząca Chinami ma wszystko dokładnie zaplanowane. Jednym z takich planów była „Strategia rewolucji w wytwarzaniu i zużyciu energii”, która zakładała zwrot energetyczny w ciągu 10-15 lat. Teraz Chiny dobrowolnie zobowiązały się na zmniejszenie zużycia węgla i późniejszą całkowitą rezygnację. Po zakończeniu planu władze ogłoszą, w jakim stopniu zostanie zrealizowany i pochwalą się sukcesem bez względu na to czy faktycznie udało się go osiągnąć, czy nie. Reszta świata będzie musiała wierzyć Chińczykom na słowo.
Źródła:
Przeczytaj również: