Nauka
Serce ma swój „mózg”. Naukowcy badają jego rolę i funkcje
20 grudnia 2024
Sztuka jest i powinna nadal pozostawać w sferze wolności. Nie możemy narzucać innym własnego sposobu odbioru, możemy o nim dyskutować, ale o tym czy dzieło spodoba się także innym, muszą zdecydować sami odbiorcy. Sztuka wciąż jeszcze wzbudza mocne emocje. To dobrze!
O gustach podobno się nie dyskutuje. Warto jednak przyjrzeć się procesowi zachodzącemu w odbiorcach, który sprawia, że mamy taki, a nie inny stosunek do dzieła. Zagorzali zwolennicy czy wielbiciele znajdują się od razu, ale równie szybko tworzy się społeczne odrzucenie. Pewne rzeczy lubimy, a innych – nie. Na czym polega znaczenie odbioru dzieła sztuki?
Podstawową kwestią wydaje się wartość dzieła, czyli czy nam się ono podoba, czy nie. Możemy być czymś zachwyceni. Na drugim biegunie znajduje się wstręt, czyli zdecydowane odrzucenie dzieła. Anna Matuchniak-Krasuska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego zwraca uwagę na trwałość emocji. Emocje, które powstają pod wpływem odbioru dzieła mogą być chwilowe, ale mogą też być długotrwałe.
Zarówno w estetyce, jak i w psychoanalizie to twórcy, a nie odbiorcy, przypisana jest ekspresja swoich przeżyć wewnętrznych. Twórca wyraża swoje emocje, a odbiorca doznaje emocji i to jest podstawowa różnica.
Nośnikiem emocji w dziele sztuki jest zarówno jego treść, jak i forma. Obraz wpływa na nas całościowo jako dzieło sztuki. Patrzymy na scenę przedstawioną na płótnie i nawet w przypadku abstrakcji staramy się odczytać jej treść. Zazwyczaj nie lubimy dzieł, które są awangardowe, inne niż te, do których przywykliśmy oraz stworzone przez mało znanych artystów. Może to oznaczać, że intuicyjnie ufamy gustom społecznym, o których uczymy się już na poziomie szkoły. Nie dziwne więc, że powszechnym uznaniem cieszą się twory kultury masowej.
Wszyscy chcą zatem zobaczyć Słoneczniki Van Gogha czy Mona Lisę Leonarda da Vinci. Nikt nie ośmiela się podważyć wartości tych obrazów uznanych za arcydzieła. Co najwyżej możemy podzielić się z innymi spostrzeżeniami dotyczącymi na przykład rozmiaru obrazów, gdyż większość z nas spodziewała się, że zostały stworzone na większych płótnach. Co ciekawe, powszechnym zachwytem cieszą się twory kultury masowej, często kicze. Pozytywne emocje u odbiorców budzi nie tylko sztuka zwana wielką. Kiczowate jelenie na rykowisku także wzruszają wielu odbiorców.
Pozytywny odbiór dotyczy dzieł uznanych artystów, zaliczanych do światowej klasyki związanej głównie z włoskim renesansem, francuskim impresjonizmem czy polskim malarstwem realistycznym XIX wieku. Znani i uznani są m.in. Leonardo da Vinci, Monet, Renoir czy Matejko. W przypadku tych artystów odbiorcom podoba się zarówno temat, jak i sposób jego przedstawienia. Historia sztuki pokazuje, że najbardziej podobają nam się portrety, pejzaże oraz sceny rodzajowe, na których rozgrywa się akcja.
Polecamy:
Przeżycie estetyczne powstaje poprzez kolejne fazy kontaktu z dziełem sztuki. Władysław Tatarkiewicz wyróżnił marzenie i skupienie, przy czym obydwa związane są zarówno z charakterem dzieła sztuki, jak i z predyspozycjami odbiorcy. Podobny przebieg przeżycia estetycznego opisuje Roman Ingarden. Rozpoczyna je emocja wstępna, czyli wrażenie, jakie wywołuje w nas obraz. Dopiero później następuje faza świadomego analizowania mająca charakter intelektualny. Zakończeniem tego procesu jest chwila, w której odbiorca ocenia czy obraz mu się podoba, czy też nie. W przeżyciu estetycznym występują zatem kolejno: czyste wzruszenie, odbiorcze przeżycie, ocena. Myśli towarzyszące doświadczaniu emocji mogą trwać nawet do kilku godzin, a pamięć o tych doznaniach – jeszcze dłużej.
Lubimy wręcz dosłownie czuć „wrażenie”, jakie robi na nas obraz. Chcemy poczuć strach albo zaciekawienie, zadowolenie lub wstręt. Analizujemy kompozycję i dobór kolorystyczny, a dopiero na końcu skupiamy się na technice, którą dzieło zostało wykonane. Dodajmy, że przeżycie estetyczne dotyczy zaledwie chwili, tej jednej sekundy, która decyduje o odbiorze. W wierszu Leopolda Staffa podmiot liryczny jest zawieszony „między ustami a brzegiem pucharu”. Słowa poety doskonale ilustrują ten proces, który nadal jest nam ciężko zdefiniować i określić. To, co czujemy i jak odbieramy dzieło, jest również dla nas samych tajemnicą. Wydaje nam się, że wiemy, dlaczego podobają nam się te, a nie inne przedmioty artystyczne, ale bywa, że sami jesteśmy zaskoczeni naszymi wyborami.
Emocje negatywne najczęściej wzbudza w nas awangarda, której nie znamy. Nowości artystyczne mogą liczyć na względną akceptację co najwyżej u wąskiej grupy intelektualno-artystycznej klas dominujących. Jak dowiadujemy się z lektury książki pt. Emocje a kultura i życie społeczne pod red. Piotra Bindera, pozostali członkowie społeczeństwa, nawet ci wykształceni, korzystają z przywileju nielubienia i nierozumienia tej sztuki. Warto przy tej okazji zauważyć, że obrazy operujące abstrakcją, a więc i deformacją, wzbudzały szok estetyczny u większości osób jeszcze sto lat temu. Nawet Picasso potrzebował czasu, by trafić w gusta zbiorowego odbiorcy.
Cała sztuka współczesna wzbudza zazwyczaj negatywne emocje i jest formalnie odrzucana. Przedstawiane tematy oceniane są jako brzydkie, a sytuacje uznawane są za obsceniczne. Dodatkowo tematyka współczesna może godzić nie tylko w uczucia estetyczne, ale także normy religijne i obyczajowe.
Osobnym tematem jest fascynacja dziełem sztuki związana z jego wartością ekonomiczną. Z tego względu obrazy są gromadzone i zdobywane na aukcjach prywatnych. Kupujemy obrazy nie do końca rozumiejąc ich treść. Zdarza się też, że odbieramy sztukę nie analizując jej delikatnych aspektów. Przykładem niech będzie tu chociażby religijna sztuka średniowieczna. Czy ktokolwiek przywiązuje wagę do bogatej symboliki gestów przedstawianych na obrazach z tego okresu? Postać trzymająca dłoń na policzku przedstawia ból, załamanie rąk symbolizuje rozpacz, a skrzyżowane ramiona i odwrócona głowa – kłamstwo. Sławne gesty przedstawiane na obrazach wzbudzają silne emocje, jak na przykład boski palec na freskach Michała Anioła w Stworzeniu Adama w Kaplicy Sykstyńskiej czy sceny biblijne. Słynny uśmiech Mony Lisy był tematem wielu analiz z socjologii sztuki.
Psychologowie podkreślają, że ludzie wyrażają emocje nie tylko poprzez mimikę, ale też przez gesty i sposób mówienia. Wyrażanie emocji to jedna kwestia, a ich rozpoznanie – druga. Pozornie brzydota i piękno są konceptami, które wzajemnie się implikują. Zazwyczaj też brzydotę rozumiemy jako przeciwieństwo piękna. Badacze sztuki zauważają, że artyści tworząc dzieła abstrakcyjne pozbawili sztukę treści. W rewanżu odbiorcy nie respektują ich zamiarów i omijają takie dzieła szerokim łukiem. Ponadto deklarują, że takie dzieła nie wzbudzają w nich żadnych emocji. Zanika więc podstawowa rola dzieła sztuki, którą jest właśnie wzbudzanie w nas emocji.
Nie wolno nam też zapominać, że niewiele jest tak szerokich obszarów wolności, jak sztuka. I to zarówno w kwestii twórczej, jak i odbiorczej. Sztuka jest i powinna nadal pozostawać w sferze wolności. Nie możemy narzucać innym własnego sposobu odbioru, możemy o nim dyskutować, ale o tym czy dzieło spodoba się także innym, muszą zdecydować sami odbiorcy. Jedno nie ulega wątpliwości w tym temacie, a mianowicie to, że sztuka wciąż jeszcze wzbudza mocne emocje. I oby nigdy to się nie zmieniło.
Przeczytaj także: Mózg lubi to, co znane. Dlaczego jednych uważamy za ładnych, a innych za brzydkich?
Polecamy: Pop-psychologia. Zaczynamy mówić głupoty i żądamy dla nich szacunku