Nauka
Na tropie życia w kosmosie. Nowe odkrycie astrofizyków
02 grudnia 2024
Na czele Marszu szły dwie kobiety prowadzące trójkę dzieci. Za nimi maszerowała grupka mężczyzn z podświetlonym krzyżem, hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna” i różańcami. Zresztą Marsz rozpoczął się właśnie od modlitwy różańcowej w intencji Ojczyzny
„Jeżeli spojrzymy na dzisiejszą Europę, to cała tonie w socjalizmie. Nie ma wolnych państw, nie ma wolnych obywateli – są poddani Komunistycznej Partii Europejskiej” – te słowa mogli usłyszeć wierni zebrani na mszy św., która rozpoczęła 10. Marsz Niepodległości w Warszawie. Kapłan w homilii mówił o kryzysie, jaki przeżywa Europa, ponieważ nie posłuchała rad udzielonych jej przez Maryję podczas objawień w Fatimie.
Msza odbyła się w niewielkiej kaplicy w Miedzeszynie na obrzeżach Warszawy. To godzinę drogi od centrum miasta, więc na stronie internetowej marszu organizatorzy zamieścili specjalną mapkę dla tych, którzy zdecydowali się na udział w nabożeństwie. Miejsce okazało się jednak na tyle oddalone, że nawet prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz przybył na mszę z pewnym opóźnieniem.
W świątyni zgromadziło się kilkaset osób. Biorąc pod uwagę rozmiary marszu, w którym wedle organizatorów uczestniczyło 150 tys. ludzi (warszawski ratusz mówi o 47 tys.), to niewiele. Trudno jednak dziwić się niewielkiej frekwencji, skoro w ostatniej chwili plany uległy zmianie.
„Nabożeństwo było zamówione w kościele Najświętszego Zbawiciela. Zostało jednak odmówione, a parafia wydała kłamliwe oświadczenie, w którym stwierdziła, że zgoda na celebrację Mszy Świętej poprzedzającej Marsz Niepodległości nigdy nie została udzielona” – czytamy w petycji organizatorów Marszu skierowanej do kard. Kazimierza Nycza. Podpisało ją niemal 4 tys. osób.
Uczestnicy poniedziałkowego marszu ulicami Warszawy byli jeszcze mniej wyrozumiali dla hierarchów. „To nie jest mój prymas to faryzeusz, prawdziwy i jedyny prymas to Stefan Wyszyński” – napisał Krzysztof Połatyński. Jędrek Piątek dodał: „Dziwicie się? Przecież pozycja prymasa Polski została utworzona żeby nagrodzić zdrajcę, kolejni z nielicznymi wyjątkami to tylko kontynuacja tradycji zdrady narodowej”. „Zwolennik przyjmowania imigrantów… Podobno miał karać księży, którzy odmówiliby ich przyjęcia do swoich parafii. Nigdy autorytetem dla Polaków nie będzie. Nie wzbudza zaufania. On jest w stylu papieża Franciszka. Ludzie widzą, że coś jest nie tak, jak powinno być” – uważa Magdalena Gąska.
Te i podobne komentarze (przytaczamy je w oryginalnej pisowni) bez trudu można odnaleźć na oficjalnym profilu Marszu Niepodległości. Organizatorzy nie reagują na wypowiedzi. Co więcej, zapowiadają zgłoszenie skargi na zachowania polskich duchownych do samego Watykanu.
Uczestników marszu, którzy chcieli rozpocząć świętowanie niepodległości od mszy w tradycyjnym rycie rzymskim, przygarnęli jednak lefebryści, czyli księża z Bractwa św. Piusa X. W niewielkiej kaplicy na pierwszy rzut oka można było rozpoznać tych, którzy gościli tam po raz pierwszy. Nie wszyscy, łącznie z członkami straży marszu, zorientowali się, że podczas nabożeństwa po jednej stronie kaplicy zasiadają jedynie mężczyźni, a po drugiej kobiety. Panie stale bywające u księży lefebrystów skromnie zakryły głowy chustami. Tych, które nie wiedziały o tym zwyczaju, było w świątyni nie więcej niż dwadzieścia.
Kapłan głoszący kazanie za upadek moralny cywilizacji zachodniej obwiniał sam Kościół, który zbyt entuzjastycznie poszedł z duchem czasów i „zwrócił się ku rzeczywistości ziemskiej, zapominając o boskiej”.„Ale Kościół to nie tylko ostatnie 60 lat wypaczeń, to także prawie dwa tysiące lat wspaniałej, pięknej historii” – dodawał, roztaczając przed wiernymi obraz polskiej husarii rozbijającej tureckie oddziały pod Wiedniem. Jak tłumaczył, ta niewielka grupa osób, które chcą podążać za prawdziwą nauką Kościoła, może stać się właśnie taką husarią. Ona w ostatniej chwili uratuje świat przed komunistyczną zagładą – wystarczy zawierzyć losy naszej ojczyzny Maryi.
„Kościół katolicki po soborze wprowadził odnowioną liturgię, mimo to pozwala na sprawowanie mszy świętej w rycie trydenckim. Problem w tym, że Bractwo Kapłańskie św. Piusa X nie ma uregulowanej jedności z Kościołem katolickim” – komentuje dla Holistic News ks. prof. Józef Naumowicz, wykładowca na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Główną osią kontrowersji są reformy wprowadzone po Soborze Watykańskim II, które odrzuciło bractwo.
Jak oceniać udział katolików w mszy odprawionej w kościele Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X? Ks. Naumowicz jest wyrozumiały dla wiernych, ale krytyczny wobec organizatorów Marszu Niepodległości. „Nie osądzam wiernych, którzy uczestniczyli w tej mszy, zapewne wszyscy z nich zrobili to w dobrej wierze. Problemem jest zachowanie organizatorów. W mojej ocenie nie powinni organizować mszy świętej sprawowanej przez kapłanów, którzy nie są w jasnej jedności z Kościołem katolickim” – uważa.
„Marsz Niepodległości to manifestacja, która wyraża polskiego ducha. Chcemy Polski niepodległej, zakorzenionej w tradycji, wiernej wierze swoich przodków, wiernej tradycji chrześcijańskiej. Chcemy Polski, która jest zdolna do oporu przed naciskami globalistów, przed naciskami Unii Europejskiej” – mówił przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości Krzysztof Bosak, wiceprzewodniczący koła poselskiego Konfederacja i wiceprezes Ruchu Narodowego.
„Dlatego media zawsze nienawidziły tego wydarzenia. Dlatego politycy z zagranicy nas nienawidzą. Dlatego liderzy różnych frakcji z UE mówili, że przez Warszawę maszeruje 60 tysięcy polskich nazistów. Nie przejmujemy się tym. Dla nas nie jest najważniejsze, co mówią o nas za granicą, dla nas najważniejsze jest to, w co wierzymy. Maszerujemy razem dla wielkich ideałów. Niech żyje wielka Polska!” – podkreślał.
Bosak przypomniał, że narodowcy znów zasiądą w Sejmie. „Dziennikarze i mądre głowy mówili, że narodowcy potrafią organizować tylko marsze, ale do polityki się nie nadają. Dziś jesteśmy w Sejmie silną 11-osobową drużyną. Jesteśmy w Sejmie po to, żeby służyć Polsce i realizować ideały, o które walczyliśmy tyle lat także na ulicy” – tłumaczył.
Zaraz po nim głos zabrał Ziemowit Przebitkowski, prezes Młodzieży Wszechpolskiej. „Od zawsze szliśmy pod hasłem »Stop masowej imigracji«. Musimy wysuwać postulaty, które będą zwiększały morale narodowe. Chcielibyśmy być bastionem Europy, ale czy nim jesteśmy? W momencie kiedy Polska ściąga więcej imigrantów spoza UE, niż robi to jakikolwiek kraj UE? Więcej niż Niemcy. Czy widać masowe protesty? Czy jesteśmy bastionem Europy?” – pytał Przebitkowski.
Szef MW atakował też środowiska LGBT: „Na paradach równości jest wyśmiewana msza św., monstrancja jest ubrana w waginę, a aktywiści LGBT sprzedają – za przeproszeniem – »c***maryjki«”. I narzekał, że to narodowców, a nie środowiska organizujące parady równości, spotykają represje ze strony sądów.
I ruszyli. Z ronda Dmowskiego pod Stadion Narodowy. Na czele marszu szły dwie kobiety prowadzące trójkę dzieci. Za nimi maszerowała grupka mężczyzn z podświetlonym krzyżem, hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna” i różańcami. To właśnie wspólną modlitwą różańcową w intencji Ojczyzny rozpoczęto marsz.
Demonstrację zasiliły delegacje z całej Polski. Szła Młodzież Wszechpolska, której członkowie oprócz biało-czerwonych nieśli też flagi z wizerunkiem tzw. mieczyka Chrobrego. Byli m.in. reprezentanci Narodowego Podhala, Narodowego Podkarpacia, Narodowych Żor, Narodowego Sandomierza, Wieliccy Nacjonaliści, Autonomiczni Nacjonaliści z Chełma – wszyscy na swoich transparentach chętnie umieszczali symbole falangi lub krzyże celtyckie. Wielu zasłaniało twarze chustami albo kominiarkami. Delegacja z Górnego Śląska niosła przed sobą baner z hasłem „Polski honor, śląska duma” ozdobiony wizerunkami Romana Dmowskiego i Wojciecha Korfantego, a do tego flagi ze Szczerbcami. Gdzieniegdzie powiewały czarne proporce Obozu Wielkiej Polski, gdzie indziej w morzu biało-czerwonych flag ciemniały całe plamy zielonych sztandarów ONR-u.
Z głośników, poza hasłami „Bóg, Honor, Ojczyzna” oraz „Cześć i chwała bohaterom”, płynęły także bardziej kontrowersyjne słowa, takie jak: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela suwerenność nam odbiera”, „Chłopak, dziewczyna – normalna rodzina”, „Nie czerwona, nie tęczowa, tylko Polska narodowa”, „Młodość, wiara, nacjonalizm”, „Pedofile, pederaści to lewicy entuzjaści”, „Polska dla Polaków”. Właściwie przez całą imprezę uczestnikom towarzyszyły kibolskie przyśpiewki „W górę serca, j*** TVN” i „Zakaz pedałowania” na melodię popularnej piosenki zespołu Pet Shop Boys. Wielu fanów miał także T-shirty z hasłem „Precz z KOD-em, który manipuluje narodem”.
Byli też goście z zagranicy: w marszu szła liczna reprezentacja Węgier, którą organizatorzy pozdrawiali okrzykiem „Ria! Ria! Hungaria!”; niewielka grupka z Austrii niosła baner z datą 1683 i podziękowaniem za odsiecz wiedeńską, a grupa 30 Brytyjczyków przyjechała specjalnie, by zobaczyć „największą w Europie demonstrację patriotyczną”.
„Jestem wielkim zwolennikiem takich wartości jak patriotyzm i nacjonalizm” – mówił w rozmowie z nami Anglik David Sommer. „Ale w Wielkiej Brytanii z jakichś powodów wstyd o nich mówić Kiedy patrzę na silne kraje, takie jak Polska, które nie boją się tak określać, czuję ogromny szacunek do ich przywódców politycznych” – dodał. „W Szkocji jeszcze nie jest tak źle, ale w Anglii zagrożona jest wolność słowa, dochodzi do prześladowań politycznych, panuje ideologia LGBT. Niestety, dopóki ludziom w miarę się powodzi, nikt się tym nie przejmuje. Biorę udział w demonstracjach organizowanych przez Tommy’ego Robinsona i tam przychodzi na nie garstka osób, więc przyjechałem do Polski, żeby zaczerpnąć trochę waszej energii” – mówił Scott Edwards ze Szkocji.
Organizatorzy raz po raz przypominali o zakazie używania środków pirotechnicznych, co nie przeszkadzało im publikować na oficjalnym profilu marszu w mediach społecznościowych filmów z odpalania rac i zdjęć Pałacu Kultury spowitego dymem. Zapowiadano, że obserwatorzy z Ordo Iuris będą kontrolowali, czy na transparentach nie pojawiają się zakazane prawem symbole i hasła. Tych kontrowersyjnych można było jednak zobaczyć bez liku. A im dalej od czoła marszu, tym łatwiej było trafić na neofaszystowską symbolikę czy usłyszeć skandowanie wulgarnych haseł.
Przemarsz narodowców przez centrum Warszawy spotkał się ze sprzeciwem części warszawiaków. Organizatorzy od samego początku przestrzegali maszerujących przed prowokacjami. „Pilnujmy się, mogą być różne prowokacje, mogą stosować się różnych chwytów, żeby nas podejść, nagrać, zrobić z nas złych ludzi. My chcemy po prostu przejść w biało-czerwonym marszu. Oni tego nie potrafią zrozumieć” – ostrzegali.
I rzeczywiście. Na telebimie przy rondzie Romana Dmowskiego, gdzie rozpoczął się marsz, między reklamami pojawiały się słowa Marka Edelmana, jednego z przywódców powstania w getcie warszawskim: „Nienawiść jest łatwa, miłość wymaga wysiłku”. Nim tłum wyruszył, na jednym z balkonów hotelu Metropol zawisł baner „Naziole won”. Uczestnicy odpowiedzieli hasłem: „Cześć i chwała bohaterom”, a organizatorzy podkreślali, że w marszu biorą udział kombatanci, którzy narażali życie w walce z nazistowskimi Niemcami.
Do poważnego incydentu doszło w kamienicy przy Al. Jerozolimskich, mniej więcej naprzeciw budynku z popularnym globusem. Gdy nadchodziło czoło marszu, na budynku załopotała ogromna flaga Polski m.in. z krzyżem, symbolem ateizmu i gwiazdą Dawida. Grupa zamaskowanych mężczyzn wbiegła do budynku w poszukiwaniu osób, które ją wywiesiły. Po chwili flaga została zerwana przy okrzykach i śpiewach demonstrujących. „A teraz jeszcze racę w to i będzie się palić, dziewczyno…!” – zasugerował jeden z uczestników marszu. Na szczęście zbyt cicho, by ktoś z ewentualnych chętnych dosłyszał i mógł podchwycić pomysł.
Grupa aktywistów z Obywateli RP próbowała zablokować marsz w okolicy palmy na rondzie de Gaulle’a. Gdy czoło marszu zbliżało się do protestujących, policja rozwiązała zgromadzenie Obywateli RP, tłumacząc, że ci blokują legalne zgromadzenie cykliczne. Policjanci siłą wynieśli manifestantów w stronę ul. Nowy Świat. Kiedy marsz mijał kontrdemonstrantów, ci byli oddzieleni szpalerem policji. Można jeszcze było usłyszeć dochodzące zza nich okrzyki: „Konstytucja!” i „Konstytucja, nie różaniec!”. Część uczestników marszu odpowiadała: „Prostytucja!”.
Organizatorzy wydarzenia wielokrotnie podkreślali, że jest to marsz zwykłych polskich patriotów, że w pochodzie idą weterani wojenni i rodzice z małymi dziećmi. Nie da się temu zaprzeczyć – obok zamaskowanych co roku maszerują całe rodziny.
Pan Łukasz spod Warszawy na marsz przyjechał z córką. Chętnie mówi o swoich motywacjach, choć nie pod pełnym nazwiskiem: „Czuję się związany z tym krajem, czuję się patriotą. Dlatego zabrałem na marsz córkę – chcę, żeby ona miała w sercu to samo co ja i moi rodzice. Większość ludzi przyszła tutaj raczej świętować, a nie robić zadymę” – dodaje, kiedy pytamy, czy boi się o bezpieczeństwo dziecka.
Rozmawiamy też z członkami Grupy Rekonstrukcji Historycznych Narodowych Sił Zbrojnych „Podlasie”. Na pytanie, dlaczego biorą udział w Marszu Niepodległości, odpowiadają bez wahania: bo jest.
„To bardzo duża i piękna inicjatywa. Bierzemy udział w marszu już dziesiąty raz i naszym zdaniem to bardzo bezpieczna impreza” – mówiła Katarzyna Goławska. „Teraz atakuje się wszystko, co jest jakkolwiek utożsamiane z duchem narodowym i wiarą katolicką. W ostatnich latach te ataki przybierają na sile. Tym bardziej trzeba manifestować swoje przywiązanie do wartości narodowych i katolickich” – podkreślał Michał Goławski.
***
W niedzielę wieczorem Obywatele RP na Facebooku poinformowali, że złożyli zawiadomienie do prokuratury w związku z usunięciem protestujących z ronda de Gaulle’a. „Wbrew doniesieniom medialnym, nie była to żadna »próba blokady« tzw. »Marszu Niepodległości« — marsz swobodnie mógł przejść obiema jezdniami” – napisali.
Obywatele RP napisali, że „manifestacji towarzyszyły, jak co roku, liczne symbole faszystowskie (krzyże celtyckie, falangi) oraz obfite użycie pirotechniki, zakazanej na demonstracjach publicznych”. Dodali także, że „władze miejskie, wbrew przedwyborczym obietnicom, nie rozwiązały manifestacji, mimo licznych przypadków łamania prawa”.