Elektrośmietnik państw Zachodu

Podczas gdy przeżywający rozkwit przemysłu motoryzacyjnego Zachód inwestuje w pojazdy elektryczne, stare i zużyte samochody trafiają na ulice biednych państw

Podczas gdy przeżywający rozkwit przemysłu motoryzacyjnego Zachód inwestuje w pojazdy elektryczne, stare i zużyte samochody trafiają na ulice biednych państw

Do portu Kotonu w Beninie każdego dnia przypływa ponad 25 tys. zużytych aut, głównie z Europy i ze Stanów Zjednoczonych. Według ostatniego Raportu Programu Środowiskowego ONZ samochody w ponad 70 proc. odpowiadają za zanieczyszczenie afrykańskiego powietrza.

Większość państw Afryki nie jest na tyle rozwinięta, by samodzielnie produkować auta. W związku z tym samochody pozyskiwane są tam głównie z importu – i to w ogromnych ilościach. Wśród importowanych pojazdów znajdują się też takie, które już dawno powinny otrzymać żółte rejestracje, odpowiednie dla samochodów zabytkowych.

Samochody z Kotonu trafiają do Nigerii, Czadu, Burkina Faso, Ugandy i Nigru. Tam służą nie tylko mieszkańcom, lecz także mafii, która – jak donosi „Polityka” – rozwija miniprzemysł blacharsko-ślusarski, podczas gdy Libańczycy i kartel Joruba zajmują się przemytem.

Trujące spaliny starych diesli

Największą popularnością cieszą się stare i zużyte diesle, poddawane wielokrotnej renowacji, dostosowane do możliwości finansowych mieszkańców ubogich krajów. Jak wynika z rządowych statystyk, średni wiek diesli w Ugandzie wynosi 16 lat. „Takie pojazdy odpowiadają starym normom emisji spalin Euro 2, podczas gdy Europa od 2015 r. ma już limity Euro 6” – zaznacza „Polityka”.

Afrykańskie miasta dosłownie toną w smogu. W Kenii toksyczne powietrze stało się główną przyczyną chorób układu oddechowego. Światowa Organizacja Zdrowia już trzy lata temu alarmowała, że z powodu złej jakości powietrza rocznie umiera ok. 15 tys. najmłodszych Kenijczyków.

Kenijscy politycy w końcu zdali sobie sprawę z wagi problemu i wprowadzili ograniczenia dotyczące wieku sprowadzanych samochodów. Obecnie najstarsze auto nie może mieć więcej niż osiem lat, a od lipca granica ta zostanie obniżona do pięciu lat.

Światowy przemysł motoryzacyjny przeżywa rozkwit, ale gdy w bogatych krajach prezentowana jest wizja przyjaznych środowisku aut elektrycznych, do biednych państw Afryki wysyłane są mobilne „tykające bomby” biologiczne.

„Eksport problemów” do ubogich państw?

W 2018 r. opublikowano raport Centrum Nauki i Środowiska z New Delhi, w którym wyliczono, że na Japonię i USA przypada 15 proc. importu samochodów do Afryki, a na Niemcy i Chiny – kolejne 14 proc.

Skalę tego zjawiska dobrze przedstawił w swoich pracach Jacek Simon, polski artysta, który niedawno prezentował swój dorobek podczas retrospektywnej wystawy „Syntetyczny folklor” w warszawskim CSW.

Instalacja „afrykańskiego elektrośmietnika” skłania do stawiania pytań związanych z ekologiczną odpowiedzialnością państw Zachodu za zatruwanie Afryki. Jak widać, do biedniejszych krajów eksportujemy kolejny problem.

Źródła: DW, Polityka, Volkswagen, Państwowy Instytut Badawczy

Opublikowano przez

Wiktor Cyrny


Reportażysta, dziennikarz, filmowiec. Pisał m.in. dla „Newsweeka”, „Wprost” czy „Krytyki Politycznej”, współtworzył dokumenty Canal+ Discovery. Za swoje reportaże otrzymał m.in. nagrodę Ambasady Stanów Zjednoczonych (dwukrotnie: w 2012 i 2013), oraz stypendium Telewizji Polskiej (2014). Podwójny magister UW na kierunkach: film dokumentalny (MISH) i dziennikarstwo. Jego trzy największe pasje to: czytanie, pisanie i podróżowanie - najlepiej ze sobą połączone. Miłośnik arabskich barłogów, afrykańskich miast i europejskiej wolności.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.