Nauka
Odkryto gen, który włącza Alzheimera. AI znalazła jego słaby punkt
13 maja 2025
„Mogła się sprzeciwić” – ten zarzut wraca jak bumerang wobec kobiet, które jako dorosłe padły ofiarą wykorzystania seksualnego. Ale co, jeśli nie miały tej wolności, choć pozornie nic ich nie więziło? Relacje zależności, autorytet i mechanizmy manipulacji są jak pajęcza sieć: niewidoczne, ale skutecznie paraliżujące.
„Była dorosła i w każdym momencie mogła powiedzieć «nie». Dlaczego teraz ma pretensje do innych?”. To częsty „argument” na, to gdy jakaś osoba – zwykle kobieta – dzieli się tym, że doszło do wykorzystania seksualnego, gdy była już osobą dorosłą. Na pierwszy rzut oka jest on sensowny: skoro nie doszło do użycia przemocy i gwałtu to nie ma mowy o wykorzystaniu. Zgoda musiała być obopólna i obie strony mogły powiedzieć „nie”. Czy w takim razie można powiedzieć, że doszło do molestowania bez przemocy, psychologicznego uwiedzenia?
Relacje w społeczeństwie często stawiają nas w stosunku zależności. Jedna ze stron znajduje się pod jakimś wpływem, kontrolą lub nadzorem drugiej osoby co – w mniejszym lub większym stopniu – ogranicza jej możliwości działania. Stosunek zależności nie jest z definicji czymś niepoprawnym. Występuje między pracodawcą i pracownikiem, nauczycielem i uczniem bądź lekarzem i pacjentem.
Może jednak dojść do nadużycia takiej relacji, przez co osoba dominująca może uzyskać korzyści majątkowe, emocjonalne lub seksualne. Narażone na to są zwłaszcza dzieci i młodzież, ale też bezbronni dorośli. Są to osoby pełnoletnie, które nie są w stanie samodzielnie bronić się lub podejmować skutecznych działań w sytuacji zagrożenia. Mamy tu na uwadze zwłaszcza osoby z niepełnosprawnością, chore, starsze lub w sytuacji przymusu.
Polski Kodeks karny przewiduje kary pozbawienia wolności dla tych, którzy wykorzystają sytuację zależności (art. 199 KK. i art. 207 KK.). Te definicje nie obejmują jednak osób dorosłych, które padły ofiarą manipulacji.
Warto zobaczyć: Stowarzyszenie Bez ostrzega: prostytucja to nie jest zwyczajna praca
Zbigniew Nosowski to redaktor naczelny Więzi i jeden ze współtwórców pierwszego telefonu zaufania dla osób wykorzystanych seksualnie w Kościele Zranieni w Kościele. Powstał on w czasie, gdy w Polsce zaczęto ujawniać skandale wykorzystania, które przez dekady były zamiatane pod dywan. Osoby skrzywdzone zaczęły opowiadać o tym, co się stało. W jednej z rozmów Nosowski zauważa, że oprócz osób, które opowiadały o krzywdzie, której doświadczyły przed laty jako dzieci, zgłaszało się coraz więcej osób, które zostały zmanipulowane, jako dorosłe.
O dziwo to instytucje kościelne, co do których działania w kwestii tuszowania pedofili wśród małoletnich istnieje wiele poważnych zarzutów, zaczęły wypracowywać bardziej konkretną i szeroką definicję tego, kim jest bezbronny dorosły. W motu proprio papieża Franciszka Vos estis lux mundi będącym nowelizacją kościelnego prawa karnego pojawia się szeroka definicja tej kategorii ofiar. Czytamy tam:
[Dorosły bezradny] – każda osoba chora, z ułomnościami fizycznymi lub umysłowymi albo pozbawiona wolności osobistej, która faktycznie, nawet sporadycznie, ogranicza jej zdolność rozumienia lub chcenia, czy też w inny sposób przeciwstawienia się agresji (Vos estis lux mundi, Art 1., § 2, b).
W punkcie a) tego samego artykułu prawodawca stwierdza, że do przestępstwa wykorzystania może dość także poprzez „nadużycie władzy”.
Nosowski zauważa, że owo pozbawienie wolności lub jej ograniczenie może się dokonać u kogoś zdrowego i pełnosprawnego, ale podlegającego wpływowi autorytetu nadużywającego stosunku zależności. Co to oznacza? Każdy dorosły może stać się bezbronnym, a przez to narażonym na psychologiczne uwiedzenie i wykorzystanie seksualne.
Prof. Dariusz Doliński – psycholog społeczny, autor książek Manipulacja oraz Sto technik wpływu społecznego, specjalista od manipulacji jest przekonany, że nie ma osoby, która byłaby całkowicie niepodatna na manipulację. W rozmowie ze Zbigniewem Wojtasińskim stwierdza: „Wiedza ekspercka pozwala raczej spostrzec, że ulegliśmy jakieś manipulacji, niż całkowicie się przed nią uchronić”.
Manipulacje oraz szerzej – techniki wpływu społecznego – towarzyszą nam na każdym kroku. Wystarczy, że ktoś ubrany w biały fartuch wypowie się na temat medyczny i nasze zaufanie będzie do takiej osoby większe. I pierwszą myślą, która przyjdzie nam do głowy, nie będzie weryfikacja rzeczywistego tytułu medycznego.
Prof. Doliński stwierdza, że technik manipulacji jest nieskończenie wiele! Ich skuteczność zależy od okoliczności, przedmiotu manipulacji oraz jego podmiotu. Są jednak takie metody, którym podlega większość osób. Paradoksalnie niektóre z nich odnoszą się one do wolności i podmiotowości człowieka!
Jeśli ktoś poprosi nas, żebyśmy za godzinę zatelefonowali na swój koszt do Nowego Jorku, to oczywiście decyzja ta zależy wyłącznie od nas. Jednak możemy nie czuć się zbyt komfortowo. Jeśli jednak ten ktoś doda do tego, że wybór ten należy do nas albo powie „zrobisz, co uważasz za stosowane”, wtedy podkreśli naszą podmiotowość i wolność. Nie czujemy, że robimy coś, bo wywierana jest na nas jakaś presja zewnętrzna, lecz dlatego, że to chcemy – wyjaśnia prof. Doliński.
Polecamy również: „Narcyz” to modny i nadużywany slogan. Objawy są bardziej złożone
Barbara Smolińska – prowadząca Poradnię Psychologiczną Pracownia Dialogu pracuje z osobami skrzywdzonymi wykorzystaniem seksualnym także jako osoby dorosłe, będące ofiarami manipulacji. Wymienia ona kilka najczęściej stosowanych w takich wypadku technik. Oto one:
Love bombing – zalewanie osoby nadmierną uwagą, komplementami i prezentami. Po to, by szybko zbudować zaufanie i uzależnić od swojego towarzystwa i aprobaty.
Gaslighting – manipulator stara się zniekształcić rzeczywistość osoby krzywdzonej, sprawiając, że ta zaczyna wątpić we własny zdrowy osąd. Dokonuj się to przez zaprzeczanie faktom, fałszowanie informacji oraz wmawianie, że osoba manipulowana reaguje niewspółmiernie do tego, co się dzieje.
Gra na niepewności – manipulator wykorzystują słabości ofiary, by osłabić jej pewność siebie. Może podkreślać jej wady, porażki i sugerować, że sama nie poradzi sobie w życiu.
Zastraszanie (intymidacja) – polega na wzmacnianiu poczucia zagrożenia. Subtelnie kieruje uwagę ofiary na siebie, jako źródło bezpieczeństwa.
Stosowanie ciszy – cisza, znana również jako „silent treatment”, polega na ignorowaniu manipulowanej osoby. Ma to na celu wzbudzenie poczucia winy i zwiększenie zależności od manipulatora. Chce on zmusić osobę do przepraszania i zabiegania o kontakt.
Techniki wymienione wyżej są stosowane w kilku etapach manipulacji, które prowadzi do uwiedzenia i wykorzystania. Zaczyna się od wzbudzenia zaufania i jego stopniowego rozwijania. Następnie następuje związanie emocjonalne, które prowadzi do utraty osądu przez osobę skrzywdzoną, a w końcu – do wykorzystania.
Oto odpowiedź na zarzut postawiony we wstępie: „Była dorosła i w każdym momencie mogła powiedzieć «nie». Zazwyczaj osoba manipulowana nie wie, że jest poddawana procesowi manipulowania i psychologicznego uwodzenia. Jest szczególnie trudne w przypadku dorosłego bezbronnego, który będąc w trudnej sytuacji życiowej, spotyka kogoś, kto okazuj mu zainteresowanie i wzbudza zaufanie. Trudno dopatrzeć się w tym na początku złych intencji. Potrzebuje impulsu z zewnątrz, by dostrzec niebezpieczeństwo. Kluczowa jest jednak samoświadomość. Prof. Doliński stwierdza: W przypadku każdej techniki wpływu narzędziem obrony jest refleksyjność. Nie należy działać automatycznie, ale zastanowić się, czy powinnam lub powinienem zrobić to, co mi ktoś sugeruje. Czy jest to zgodne z moim systemem wartości, z moim osobistym interesem.
Przeczytaj inny tekst Autora: Zły dotyk, dobra terapia. Zbrukana niewinność i droga do uleczenia