Nauka
Badania Wenus. Sonda NASA odkryła najnowsze szczegóły
14 listopada 2024
Coraz więcej osób w USA chce zabierać zwierzęta na pokład samolotu czy do restauracji. Wygląda jednak na to, że jest to pewne nadużycie
Osoby cierpiące na choroby psychiczne, takie jak depresja, napady paniki czy zaburzenia lękowe, mają prawo do posiadania zwierząt wspierających emocjonalnie (ang. emotional support animals). Wiąże się to ze sporą swobodą w interpretacji przepisów dotyczących zakwaterowania czy podróży.
Kaczka, krokodyl, indyk czy pies – w świetle amerykańskiego prawa wsparciem emocjonalnym może zostać niemal każde zwierzę. W tym celu należy zdiagnozować chorobę i uzyskać zaświadczenie od certyfikowanego lekarza, który orzeka, że zwierzę stanowi dla właściciela oparcie, łagodząc objawy choroby. Takie zwierzęta, w przeciwieństwie do np. psów opiekunów, nie muszą przechodzić przez specjalne szkolenia.
Nie od dzisiaj wiadomo, że zwierzęta odgrywają rolę terapeutyczną. Badania pokazują np., że dzięki oglądaniu ryb w akwarium osoby z chorobą Alzheimera mają lepszy apetyt i nie muszą przyjmować suplementów. Psychiatrzy stwierdzają, że generalnie kontakt ze zwierzętami u chorych osób „redukuje lęk, zmniejsza poczucie samotności i poprawia nastrój”.
Wśród najdziwniejszych zwierząt, będących wsparciem emocjonalnym, które zostały wpuszczone na pokład samolotu, dziennik „Independent” wymienił m.in. indyka. W styczniu 2016 r. pasażer dostarczył liniom lotniczym dokumenty potwierdzające, że indyk jest jego wsparciem emocjonalnym. Ptak w samolocie siedział obok właściciela, a przez lotnisko przewieziono go wózkiem.
W 2011 r. Krajowa Służba Rejestracji Zwierząt (National Service Animal Registry), firma sprzedająca „oficjalne” certyfikaty dla właścicieli zwierząt, miała w rejestrze 2,4 tys. zwierząt-opiekunów oraz wspierających emocjonalnie; dziennik „The New York Times” informuje, że teraz ta liczba wynosi prawie 200 tys.
Krytycy twierdzą, że właściciele zwierząt bardzo łatwo mogą uzyskać fałszywe certyfikaty, kupując je w internecie. „Nie ma usankcjonowanej przez rząd agencji rejestracyjnej. Rejestracja zwierząt wsparcia emocjonalnego nie jest wymagana przez prawo [zwierzę nie musi nosić specjalnych identyfikatorów – red.]. Oznacza to, że każdy może oferować usługi rejestracji online, a liczba firm, które to robią, rośnie” – wyjaśnia National Service Animal Registry na swojej stronie internetowej.
Po co rejestrować, jeśli nie trzeba? Aby ominąć opłaty lub uzyskać pozwolenie na obecność zwierząt w miejscach, gdzie ich przebywanie jest zakazane. Według amerykańskiego Departamentu Mieszkalnictwa i Urbanistyki (HUD) zwierzę będące wsparciem emocjonalnym nie jest zwykłym pupilem. A prawo federalne mówi, że nikt nie może być dyskryminowany, jeśli chodzi o warunki mieszkaniowe. Stąd droga do roszczeń, bo pozbawienie osoby chorej możliwości przebywania ze zwierzęciem wspierającym, może być postrzegane jako dyskryminacja.
Niektóre stany w USA próbują walczyć z oszustwami. Oklahoma uchwaliła prawo stwierdzające, że restauracje i sklepy mogą nie wpuszczać zwierząt stanowiących wsparcie emocjonalne. Z kolei Wirginia wypowiedziała wojnę stronom internetowym, które oferują fałszywe certyfikaty.
Również linie lotnicze wprowadzają ograniczenia. Firma American Airlines bardzo wyraźnie postawiła granice – owadów, kóz i jeży nie można przewozić samolotami.
Źródła: New York Times, Independent, CNN