Tabletomania w szkołach. Szwecja zmądrzała – czy musimy powtarzać te same błędy?

Ma niespełna roczek. Jej żywe zainteresowanie budzi przedmiot, który mama ma najczęściej w ręku. Gdy w końcu udaje jej się do niego dostać, przez przypadek włącza muzykę. Jest zachwycona. Podobnie jak całe jej otoczenie. Tata z dumą wykrzykuje: „geniusz!” Teraz ze smartfonem się nie rozstaje. Niczego nie boi się bardziej, niż braku gniazdka i ładowarki.

Na świecie przeprowadzono już setki badań, z których jasno wynika, że im wcześniej dziecko rozpocznie korzystanie z ekranów dotykowych, tym wolniej rozwijać się będzie jego mózg. Uzależnienie od smartfonów to realny problem, a nie tylko slogan rodziców chcących zdyscyplinować swoją pociechę. Tymczasem, jakby na siłę, „pchamy” do szkół coraz więcej ekranów różnej maści, od laptopów począwszy, po gigantyczne monstra – tablety, zastępujące zwykłe, kredowe tablice. 

Od przedszkola…

To była na pewno wyjątkowa sytuacja, która nie zdarza się codziennie. W pomieszczeniu wykorzystywanym jako świetlica przedszkola przebywało około dwadzieściorga dzieci: zabawa, krzyk, ogólne rozdrażnienie wywołane zmęczeniem. Dwie nauczycielki próbują „ogarnąć sytuację”, a w centralnym miejscu sali gigantyczny tablet, z którego leci „rąbanka”, a dookoła niego kilkoro dzieci niemal kompulsywnie klikających w jakieś lecące, kolorowe i wirtualne przedmioty. Czy była tam szansa na spokój? Wątpię.

Zapraszamy na konferencję Holistic Talk! Już 17 lutego w Cavatina Hall w Bielsku-Białej! Bilety możesz zarezerwować tutaj

Od kilku lat zakłada się, że kompetencje cyfrowe są jednymi z kluczowych umiejętności, które muszą zdobyć dzieci. Rzeczywiście, w dzisiejszym świecie bardzo trudno jest poruszać się bez umiejętności korzystania z komputera. Brak zrozumienia nowoczesnych technologii jest już teraz bardzo uciążliwy, a za kilkanaście, kilkadziesiąt lat brak umiejętności w tym zakresie będzie już traktowany niczym analfabetyzm w XX wieku. Skąd więc alarmy pedagogów, psychologów i niektórych rodziców? Dlaczego powszechna „cyfryzacja” obok wielu szans, stwarza też zagrożenia?

Zanik kompetencji kluczowych

Edukacja elementarna (przedszkolna) i wczesnoszkolna (klasy I-III) to czas, w którym umysł dziecka jest najbardziej chłonny. Nic dziwnego. Ma to swoje uzasadnienie w budowie układu nerwowego. W okresie wczesnego dzieciństwa tworzy się w mózgu niezliczona ilość połączeń nerwowych będących biologicznym następstwem uczenia się. Jednak z każdym rokiem, aż do dorosłości, wykształcone wcześniej szlaki neuronalne zanikają z powodu ich nieużywania (zasada use or lose). Niemniej, najwcześniej zdobyte i najdokładniej utrwalone umiejętności, takie jak czytanie, pisanie i liczenie, pozostają z nami na całe życie. 

Poza kompetencjami wyniesionymi z przedszkola pięciolatek powinien być już całkiem samodzielnym, małym człowiekiem. Niestety, jak wynika z sondażu ankietowego przeprowadzonego w 2012 roku przez firmę AVG, więcej dzieci w wieku pięciu lat potrafi korzystać ze smartfona czy myszki komputerowej, niż pływać, wiązać sznurowadła czy nalewać mleka do miski z płatkami. 

Pewna nauczycielka wyznaje, jak z przerażeniem i zdumieniem obserwowała trzylatka, któremu położyła na stoliku książeczkę z obrazkami. Chłopiec ten ze zdziwieniem przesuwał paluszkiem po kartce, nie kryjąc frustracji, że wykonując ten gest, nic się nie dzieje. Pewna dziewczynka natomiast, wykonywała na szybie okna gest używając palców obu rąk tak, jakby chciała przybliżyć to, co widzi za oknem. 

Można oczywiście podejść do tych historii z dystansem i tłumaczyć, że dzieciom bardzo często mylą się przedmioty z ich przeznaczeniem. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy któreś z nich widziało kiedyś książkę i czy miało okazję wyglądać za okno?

Zobacz też:

Trochę świętego spokoju

Rodzic bardzo szybko zauważy, że dziecko z tabletem, to spokojne dziecko. Po całym dniu ciężkiej pracy, kiedy musimy jeszcze zająć się domem i sobą, a czasami nawet odpocząć, chwila ciszy, gdy nasze dziecko zajmuje się czymś przez dłuższy czas, jest na wagę złota. I naprawdę zrozumiałe jest, że łatwo ulec pokusie, aby te chwile powtarzały się, a potem były coraz dłuższe i dłuższe. 

Fenomen ekranów dotykowych i ich „kojącego” działania polega na tym, że każda akcja dziecka (dotyk) wywołuje natychmiastową reakcję na ekranie. Mózg najmłodszych zostaje więc natychmiast „zaspokojony” i chce więcej. Taka regularna praca układu nagrody działa stymulująco i bardzo szybko prowadzi do behawioralnej zależności od tego, co ją wywołuje.

Agresja, krzyk i płacz

Bardzo łatwo jest zorientować się, że mamy do czynienia z problemem, gdy próba odebrania dziecku ekranu wiąże się z frustracją z jego strony. W łagodnych przypadkach dziecko bywa niespokojne, nie potrafi znaleźć sobie miejsca. W skrajnych sytuacjach mamy do czynienia z agresją, krzykiem, rozpaczą i żądaniami.

Taka reakcja nie zawsze oznacza, że mamy do czynienia z poważnym, behawioralnym uzależnieniem, jednak może to wskazywać na to, że używanie tabletu czy smartfona nie pozostaje obojętne na stan psychofizyczny dziecka. 

Jeśli nie w domu, to dlaczego w szkole?

Jeśli ktoś ma się nam kojarzyć z „ułańską fantazją” to chyba nastolatek? Nie zawsze. Niestety, coraz więcej dzieci ma problem z korzystaniem z wyobraźni. Jeśli każda możliwa praca wykonywana jest z pomocą internetu, to młodemu człowiekowi po prostu nie chce się włożyć wysiłku, aby chociaż trochę pomyśleć nad napisaniem opowiadania, narysowaniem ciekawego plakatu czy ułożenia wierszyka. 

Do szkół bardzo chętnie wprowadza się obecnie również wirtualną rzeczywistość (VR). Eksperyment chemiczny można wykonać, korzystając ze specjalnych gogli i urządzeń sterujących. Czy zastąpi to obserwację prawdziwej reakcji? Nie. Czy uczeń lepiej to zapamięta? Z pewnością nie, gdyż prawdziwy eksperyment wywoła większą reakcję emocjonalną, niż kolejna, ekranowa animacja. 

Nie chodzi o średniowiecze

Nie chodzi o to, aby na siłę trwać przy „pruskim” modelu nauczania i kazać czytać dzieciom nic dla nich nieznaczące definicje, czy kazać zapamiętywać leciwe sentencje. Chodzi jednak o to, aby cyfryzacja nie oznaczała pójścia na łatwiznę. A to nie dzieci korzystają ze skrótów tylko my, dorośli.

Fot.: Jessica Lewis 🦋 thepaintedsquare / Pexels

Po co organizować w szkole pracownię chemiczną, fizyczną, rozdawać (i zbierać) instrumenty perkusyjne na każdej lekcji muzyki, skoro można to wszystko pokazać na wielkim ekranie? Multimedia powinny uzupełniać, a nie zastępować, dotykanie, sprawdzanie, kombinowanie, oglądanie, wąchanie i tak dalej. Dziecko powinno uczyć się przede wszystkim przez doświadczanie.

Oglądanie filmu na komputerze nie powoduje, że uczeń wchodzi w świat prezentowanego obiektu albo postaci. Nie nawiązuje z nimi relacji poznawczej. Pozostaje bierny i niemyślący. Oglądając podczas ośmiogodzinnego dnia w szkole kolejny film, jest po prostu znudzony i… wkurzony. 

Szwecja już to wie

Bardzo często oglądamy się na inne kraje i bardzo chętnie inspirujemy się sprawdzonymi rozwiązaniami bardziej doświadczonych gospodarek. Może właśnie teraz, gdy pakujemy miliardy w doposażanie szkół w tysiące nowych ekranów, warto skorzystać z doświadczenia naszego północnego sąsiada.

Otóż szwedzki rząd rozpoczął reformę edukacji, która polega na odwrocie od wszechobecnej technologii, która w ocenie tamtejszych ekspertów nie sprawdziła się. Oczywiście, nie chodzi o całkowite wyeliminowanie multimediów. Zamiarem ustawodawcy jest zmiana proporcji w korzystaniu z zasobów cyfrowych i analogowych.

Polecamy: „Mózg w sieci” – szansa czy pułapka?

Do szkół ponownie wprowadza się zwykłe książki i kładzie większy nacisk na naukę czytania, pisania i mówienia.

Człowiek i/czy technologia?

Zaawansowana technologia jest już z nami dość długo. W bardzo wielu przypadkach współpracuje się z nią wzorcowo. Dzięki różnym systemom udało się uniknąć mnóstwa wypadków i katastrof, a komputery czuwają nad naszym bezpieczeństwem w każdym możliwym wymiarze, takim jak medycyna, transport czy produkcja.

Ciągle jednak nie umiemy sobie poradzić z tą technologią najbliżej nas. Tą, którą mamy w kieszeni lub na biurku. Jesteśmy jednak mądrym gatunkiem. I uczymy się szybciej, niż niektórzy sądzą. Czy technologia kiedyś nas zniszczy? Nie sądzę.

Czy można zatrzymać postęp? Nie. Ludzie bali się kiedyś prądu… Ale gdy nauczyli się z niego prawidłowo korzystać, lęk zniknął. Dlatego uczmy się sami, ale uczmy też najmłodszych, że wszystko jest dobre, jeśli się to mądrze wykorzystuje.

Dowiedz się więcej:

Źródła:

E. Gruszczyk-Kolczyńska: Zgubne skutki zezwalania dzieciom na oglądanie ponad miarę telewizji, korzystania z komputerów i tabletów, [w:] „Człowiek-Niepełnosprawność-Społeczeństwo”, 2013.

F. Heintz, L. Mannila, K. Nygårds, P. Parnes, B. Regnell: Computing at school in Sweden–experiences from introducing computer science within existing subjects, [w:] In International Conference on Informatics in Schools: Situation, Evolution, and Perspectives (pp. 118-130), wyd. Springer International Publishing, 2015.

D. Romanowska, E. Lis: Tabletowe dzieci, [w:] „Newsweek Polska”.

Opublikowano przez

Krzysztof Zaniewski

Autor


Uważny obserwator rzeczywistości, muzyk, hobbystycznie lubiący filozoficzne rozważania, a zawodowo pracujący terapeutycznie z dziećmi i młodzieżą, od których czerpie inspirację i pozytywną energię. Dumny właściciel psa Izoldy, która jest dla niego przykładem miłości bezwarunkowej. Gorący wielbiciel muzyki Ryszarda Wagnera.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.