Nauka
Na tropie życia w kosmosie. Nowe odkrycie astrofizyków
02 grudnia 2024
W latach 80. Ameryką wstrząsnęła historia Ruth Finley. Kobieta była przez wiele lat nękana przez tajemniczego mężczyznę, który zaczął od telefonów z pogróżkami, aż w końcu posunął się do napaści i porwania. Kim okazał się wieloletni prześladowca i co ma z tym wspólnego archetyp cienia?
Czerwcowa noc 1977 roku w mieście Wichita w stanie Kansas. Nie był to łatwy dzień dla 47-letniej Ruth Finley, prowadzącej na co dzień spokojne życie pracownicy biurowej i pani domu. Tego popołudnia jej mąż Ed zemdlał i musiał pozostać w szpitalu pod obserwacją lekarzy. Zmartwiona kobieta postanowiła trochę się wyciszyć. Włączyła radio, lecz po chwili audycję przerwał dzwonek telefonu. Ruth była przekonana, że dzwoni ktoś ze szpitala z informacją o stanie jej męża, lecz w słuchawce odezwał się tajemniczy męski głos. „Wiem wszystko o tamtej nocy” – usłyszała kobieta i zamarła. Wiedziała, co rozmówca miał na myśli.
Mężczyzna zaczął przytaczać artykuł z Fort Scott Tribune z 15 października 1946 roku, w którym została opisana traumatyczna historia z życia Ruth. Gdy była młodą dziewczyną, została zgwałcona i okaleczona przez nieznanego sprawcę. „Czy ślady na nogach są wciąż widoczne?” – zapytał nieznajomy, a ona znieruchomiała. Kto po tylu latach mógł nawiązywać do tego wydarzenia, jeśli nie napastnik?
Od tego czasu pani Finley zaczęła otrzymywać regularne telefony od tajemniczego mężczyzny, lecz na policję zgłosiła się dopiero 6 listopada 1978 roku, gdy prześladowca zaczął coraz bardziej przekraczać granicę. Dwa razy zaczepił ją na ulicy, a także wysłał list, w którym groził, że zrobi jej krzywdę, jeśli nie otrzyma od niej pieniędzy. Jednak policja nie podjęła w tamtym momencie żadnych działań. Polecono jedynie Ruth, aby zaczęła zbierać materiał dowodowy. Kobieta nie musiała długo czekać, bo zaledwie po kilku dniach od zgłoszenia otrzymała następny list. Tym razem kończył się słowami: „Gdziekolwiek się udasz, przez wodę lub ląd, i tak musisz zapłacić, albo opowiem o Twoich bliznach”.
Dowiedz się więcej: Napad, który zmienił psychologię. Tajemnice syndromu sztokholmskiego
Dnia 21 listopada 1978 roku Ruth została napadnięta i uprowadzona przez swojego prześladowcę. Mężczyzna zaciągnął ją do swojego samochodu i cudem udało jej się uciec podczas postoju. Rozpoczęło się policyjne śledztwo, lecz nie przyniosło ono żadnych odpowiedzi. Kolejny atak powtórzył się rok później, lecz tym razem kobieta została dotkliwie dźgnięta nożem. Podobnie jak poprzednio udało jej się uciec z miejsca ataku i tylko szczęśliwe zrządzenie losu sprawiło, że uniknęła śmierci. Jednak nawet to zdarzenie nie zbliżyło śledczych do ustalenia tożsamości sprawcy. Ruth zaczęła otrzymywać coraz więcej listów z wulgarnymi wierszami, przez co nie była w stanie normalnie funkcjonować.
Przestępca pozostawał nieuchwytny aż do 26 września 1981 roku. Jakie było zdziwienie śledczych, gdy podczas zaaranżowanej prowokacji odkryli, że to Ruth sama do siebie wysyła listy, a zgłaszane napaści były w istocie samookaleczeniami. Choć kobiecie przedstawiono dowody w postaci zdjęć i potwierdzeń pocztowych, ona niczego nie pamiętała. Była tak doskonałym oprawcą dla samej siebie, że lekarz oceniający miejsce i kąt rany powstałej w wyniku ciosu nożem twierdził, że musiała to zrobić osoba trzecia. Sprawa wstrząsnęła wówczas całą Ameryką i do dziś wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego Ruth tak postąpiła. Czy był to wynik wyrachowanej gry w celu zwrócenia na siebie uwagi? Czy być może kobieta rzeczywiście nie była świadoma swojego postępowania?
Polecamy rozmowę z prof. Dominiką Dudek na naszym kanale: Holistic News: Moda na depresję? Pacjenci przychodzą do gabinetu psychiatry i proszę o lek
Motyw cienia, choć stary jak świat, dopiero od C.G. Junga otrzymał ramy pojęciowe i został włączony do koncepcji struktury osobowości opartej na archetypach. Najprościej rzecz ujmując, cień jest tym, czym człowiek nie chce być, a jest. Stanowi zbiór wszelkich treści tłumionych, wypartych i niechcianych, które z perspektywy świadomego „ja” są niepotrzebne. Przypadek Ruth Finley stanowi skrajny przykład zdominowania ego przez sferę cienia. Wyparte traumy z dzieciństwa zostały przerzucone do nieświadomości, w której doszło do tak silnej kumulacji energii emocjonalnej, że wystarczył jeden poważniejszy stresor, aby doszło do manifestacji lęków.
Jak twierdził Jung, „każdy nosi cień, a im mniejszą część świadomego życia jednostki on stanowi, tym jest czarniejszy i gęstszy”. Choć przypadek Ruth wydaje się być odosobniony, to przecież problem jest powszechnie spotykany. Ta zawsze wzorowa matka, która nagle zaczyna obrażać swoje dzieci. Ten wiecznie rozsądny mąż, który pewnego dnia idzie do kasyna, aby stracić wszystkie pieniądze. Ta zaradna dziewczyna, która popada w taką rozpacz, że nie jest w stanie wyjść z domu. „Ona nigdy by tego nie zrobiła”. „On nie byłby do czegoś takiego zdolny”. Ile razy słyszeliśmy podobnie stwierdzenia? Co właściwie popycha ludzi do postępowania wbrew wyznawanych wartościom?
Polecamy: Kim tak naprawdę jest psychopata? „Pod tym pojęciem kryje się wiele stereotypów”
W prawidłowo rozwijającej się psychice dochodzi do procesu identyfikacji – włączenia do struktur ego autentycznych cech, talentów, potrzeb i celów jednostki. Jednocześnie temu procesowi powinna towarzyszyć dezidentyfikacja, czyli świadome oddzielanie tych składników psychiki, które są sztuczne, szkodliwe lub „narzucone” z zewnątrz. Jednak często człowiek nie chce lub nie potrafi skonfrontować się z treściami trudnymi. Są one co prawda niewygodnym, lecz istotnym czynnikiem w procesie dojrzewania psychiki. Wtedy nieświadomość „przytula do siebie” wszystko to, czego człowiek nie chce sobie uświadomić. Dochodzi do tłumienia i wyparcia niechcianych treści, które następnie przekształcają się w kompleksy i stanowią o indywidualnym cieniu danej osoby. Ujawnia się on najczęściej w sytuacjach nagłych, nieprzewidzianych i stresujących, zdradzając przy tym najskrytsze lęki swojego nosiciela.
Z racji tego, że kompleksy cienia podlegają przypadkowym regułom nieświadomości, zaczynają je „spajać” słabo zróżnicowane uczucia mieszane. W konsekwencji człowiek przejawia zachowania ambiwalentne. Na przykład nienawidzi ukochanej osoby. Jest uprzejmy dla kogoś, kogo się boi. Gardzi kimś, kto wyznaje podobne wartości. Czasami złość na kogoś obraca przeciwko sobie w postaci zachowań autodestrukcyjnych. W patologicznych przypadkach kompleksy cienia mogą całkowicie zdominować nieświadomość. Następnie przenikają przez uświadomioną strukturę ego, mimowolnie współtworząc „ja” danej osoby.
Człowiek zaczyna ulegać wpływowi cienia, który prowadzi go do przyjęcia ukrytych lub jawnych postaw agresywnych. Afekty typowe dla cienia – takie jak nienawiść, gniew, żal – mogą skierować się na zewnątrz lub w głąb danej osoby. Aby poradzić sobie z tak dobrze zamaskowanym wrogiem, ego próbuje dokonać projekcji zagrożenia jako czegoś zewnętrznego. I tak dochodzi do powstania idei wroga. Szatan, zło, ciemne moce, ukryty spisek, tajemniczy prześladowca. Człowiek podejmuje walkę z projekcją własnego indywidualnego cienia, nie wiedząc przy tym, że walczy sam z sobą.
Choć cień stanowi ciemną naturę naszej psychiki, nie należy z nim walczyć, lecz go oswoić. Może on pełnić funkcję pedagogiczną w stosunku do świadomości, o ile podejmiemy próbę dopuszczenia do niej wypartych i tłumionych treści. To prawda, że traumy są bolesne i niewygodne, lecz w psychice nic nie ginie. Skoro człowiek nie jest w stanie zdjąć z siebie ciężkiego bagażu emocjonalnych doświadczeń, to być może warto poznać własny cień? Zdaniem Junga oswojenie cienia może prowadzić do korekty destrukcyjnych tendencji. Na przykład, gdy osoba agresywna uświadomi sobie, że jej postawa została ukształtowana przez negatywne wzorce z domu rodzinnego, których wcześniej sama była ofiarą, pojawia się u niej wewnętrzny opór przed kontynuacją takich zachowań. Paradoksalnie coś, co może stanowić o zgubie człowieka, staje się jego uzdrowieniem.
Może Cię także zainteresować: Zło w kulturze. Do czego są nam potrzebne opowieści o ciemnej stronie człowieka i świata?