Cavatina Philharmonic Orchestra: „Będziemy grać z pasją” (część 2)

Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej otwarła się na ludzi z doświadczeniem w grze w różnych orkiestrach, z różnymi stylami i gatunkami muzyki. Pierwsza prywatna, zawodowa orkiestra filharmoniczna w Polsce chce znaleźć się w awangardzie europejskiej muzyki. O planach rozmawiamy z jej twórcami: Michałem Dziudą- fundatorem i spiritus movens Fundacji Fiducia, Andrzejem Kucybałą — artystą, managerem, wybitnym dyrygentem oraz Jackiem Stolarczykiem i Jackiem Obstarczykiem- kierownikami artystycznymi projektu.


[Pierwszą część rozmowy o Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej możecie Państwo również przeczytać na portalu Holistic News]: O Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej będzie głośno


Własne brzmienie orkierstry

Wojciech Wybranowski: Ile czasu musi minąć, zanim orkiestra z Bielska-Białej, którą tworzycie doczeka się własnego brzmienia?

Andrzej Kucybała: Nad własnym brzmieniem orkiestry pracowałem około ośmiu lat, ale była to praca z młodymi ludźmi, uczniami. Z ludźmi, których zatrudniamy w Cavatina Philharmonic Orchestra jesteśmy w stanie osiągnąć to w ciągu dwóch lat. Przy pełnym zaangażowaniu muzyków, przy pełnym zaangażowaniu dyrygenta już za dwa lata nasza orkiestra moim zdaniem może uzyskać własny muzyczny sznyt.

Jak wygląda proces rekrutacji do Cavatina Philharmonic Orchestra? Czytałem, że tworząc nową orkiestrę w Bielsku-Białej przesłuchaliście już ponad 600 osób. Na kogo stawiacie?

Jacek Obstarczyk: Warsztat, perfekcyjne umiejętności gry na danym instrumencie to jest absolutna podstawa i dopiero od tego momentu możemy rozmawiać o czymś więcej. Ważne jest to, o czym Jacek wspomniał przed chwilą – otwartość. Są muzycy, którzy ewidentnie chcą specjalizować się wyłącznie w wąskich, ściśle określonych nurtach, ukierunkowują się bardzo mocno tylko na tzw. muzykę dawną, czyli okres Baroku i jeszcze wcześniejsze. Są muzycy, którzy odkrywają, że interesuje ich wyłącznie muzyka współczesna i oni będą tylko grać utwory kompozytorów z II połowy XX w. i do czasów współczesnych. Dla nas to nie jest optymalne podejście.

Otwarte głowy

Szukamy osób z szerokimi zainteresowaniami, z doświadczeniem w grze w różnych orkiestrach, z różnymi stylami i gatunkami muzyki. Bardzo dobrym zjawiskiem jest to, że kiedy przesłuchujemy młodych ludzi, często okazuje się, że mieli oni już możliwość wyjazdu, pobytu w innych państwach, studiowali, brali tam udział w różnych projektach. To jest duża wartość, że mają otwarte głowy, widzieli jak się gra we Francji, w Stanach, jak się gra na świecie. Szukamy ludzi, którzy będą chcieli wspólnie z nami eksplorować różne kierunki.

Jacek Stolarczyk: Zderzenia z różnymi kulturami to jest to czego często brakuje u polskich muzyków grających muzykę klasyczną. W Polsce jesteśmy stricte kulturą europejską, chrześcijańską, zaś wyjeżdżając na Zachód sami muzycy często stykają się z innymi wpływami, na przykład kultury Bliskiego Wschodu. To jest bardzo ważne z punktu widzenia artysty, muzyka, zaczyna się patrzeć szerzej, eksperymentować, szukać nowych inspiracji.

Polecamy: Pierwszy Cavatina Guitar Festival za nami. Wypadł fenomenalnie!

Jeden z koncertów w Cavatina Hall

Prywatna orkiestra w Bielsku-Białej. Szansa dla młodych talentów

Otwarcie na młodych ludzi, którzy nie boją się eksperymentów muzycznych, chcą szukać oryginalnego stylu, czasami na styku różnych kultur, budzi jednak kontrowersje w środowisku muzycznym. Zwłaszcza wśród osób uznawanych z racji wieku, czy zajmowanych stanowisk, za autorytety.

Jacek Obstarczyk: Orkiestra, którą tworzymy, prywatna, zawodowa orkiestra filharmoniczna to sytuacja, która w Polsce wcześniej nie była spotykana, budzi konsternację, zdziwienie. Dlaczego? Orkiestry prywatne zakładane wcześniej w Polsce były projektowe, albo nastawione wyłącznie na komercję. I teraz ludzie zastanawiają się i nie są w stanie sobie tego poukładać w głowie- jak to powstaje orkiestra filharmoniczna i jednocześnie jest prywatna? Jak to jest możliwe? I z tego niezrozumienia, z tego zaskoczenia, pojawia się mnóstwo dziwnych plotek.

Człowiek z zewnątrz

Jacek Stolarczyk: Dziś najczęściej sam system przesłuchań w orkiestrach jest taki, że wiadomo, kto przesłuchuje kandydatów, kogo będą grali i już wiadomo przed przesłuchaniem kogo chcą przyjąć. Nas też cały czas ludzie pytają „kto będzie w komisji, czy to będzie ten, a może ten”. Takie podejście „no dobra, to ja sobie pogadam z tym i z tym, a jak w komisji jest ten i ten to wezmą tego czy tamtego”. I tak plotkują. A ponieważ w Cavatina Philharmonic Orchestra osobą decyzyjną jest Stanley Dodds, człowiek z zewnątrz, który nie zna tu nikogo poza nami, to prowadzi przesłuchania w sposób obiektywny, bezstronny.

Jedynie czasami zdarza się, że pyta nas o wrażenie, czy znamy kogoś, ale to oczywiste — orkiestra to zespół ludzi, którzy muszą umieć ze sobą współpracować. Nie możemy dopuścić do sytuacji, jakie niekiedy się w projektach zdarzają, czyli, że trafia się na przykład świetny flecista, który jest skonfliktowany z połową zespołu, nie rozumie się z innymi artystami i zachowuje się w sposób, który w zespole buduje negatywną, toksyczną atmosferę.

Warto przeczytać: Twoje geny mogą wpływać na to, jak bardzo lubisz muzykę

Stanley Dodds, dyrektor artystyczny i pierwszy skrzypek Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej

Stanley Dodds będzie jak piłkarski trener

Próbujecie, tworząc w Bielsku-Białej prywatną, zawodową orkiestrę, rozbić pewną kastę, pewien układ panujący w środowisku muzycznym, w którym „trzeba kogoś znać, żeby dostać angaż”?

Jacek Stolarczyk: Albo być wyznaczonym przez ministra (śmiech)

Jacek Obstarczyk: Zmierzamy do tego, że skoro jest to prywatna inicjatywa, to nie ma i nie może być takich sytuacji, że przyjdzie jakiś komisarz i powie, że mamy zatrudnić tego człowieka, a innego nie zatrudniać, bo on jest tym właściwym i ma odpowiednie znajomości. Tu nie ma takich układów, nas one nie interesują.

Z Jackiem współpracowaliśmy już wcześniej przez wiele lat i nas nigdy nie interesowały takie układy. Tak naprawdę słyszymy o tym po raz pierwszy, że jest taka sytuacja, że spekuluje się, że” ktoś jest w tym teamie, a ktoś inny w tym”, i “jeśli ten jest to ten nie może”. Teraz widzimy, że są takie środowiskowe układy i układziki. To jest jakaś absurdalna sytuacja, której nie akceptujemy i która na tworzenie naszej orkiestry nie ma żadnego wpływu.

Chcesz wiedzieć? Przeczytaj: Siła dźwięków. Czy muzyka może leczyć?

Stanley Dodds w trakcie koncertu w Cavatina Hall

Najważniejsza jest osobowość

Jacek Stolarczyk: Gdybyśmy jeszcze byli wykładowcami na którejś z uczelni muzycznych, albo pracowalibyśmy w publicznej instytucji kultury, to może ktoś mógłby próbować wywierać na nas nacisk „wiesz, moi studenci…”, czy „my możemy obciąć ci finansowanie”. Tu nie ma takiej płaszczyzny, nie ma takiej możliwości, bo pracujemy dla Fundacji Fiducia. Jesteśmy więc w bardzo komfortowej sytuacji.

Michał Dziuda: Być może można z tej sytuacji wyciągnąć wniosek, że fakt, iż nie ma polskiej orkiestry, która byłaby szerzej znana na świecie wynika właśnie z tej zaściankowości i lokalnych układów, które powodują, że czasami są zamknięte drzwi dla prawdziwych talentów, nie ma takiej swobody, wolności dla ludzi, którzy mogą się organizować w zupełnie nowych projektach muzycznych.

Taka swoboda ma miejsce w muzyce rozrywkowej, jazzowej, ale nie zachodzi w środowisku twórców muzyki klasycznej, symfonicznej i my naszym projektem otwieramy drzwi dla ludzi chcących stworzyć coś nowego, coś interesującego i pozostającego poza jakimikolwiek układami. W tym też jest nasza szansa.

„Trener” w orkiestrze

Oczywiście dzisiaj jeszcze nie wiemy, czy uda nam się ją w pełni wykorzystać, z pewnością jest wielu ludzi, którzy nie życzą nam dobrze obawiając się, że możemy stać się lepsi od nich. Wiele zależy od Stanleya Doddsa, czy stanie na wysokości zadania, czy stworzy zespół, który wyjdzie poza schemat i któremu uda się stworzyć jakość i charakterystyczne brzmienie. Stanley jest tutaj odpowiednikiem piłkarskiego trenera, ustawia detale, zatrudnia osobowości, które w zespole będą się dobrze czuły.

Znam to z własnego podwórka, zatrudniając ludzi w Cavatinie prawie w ogóle nie patrzę na kompetencje, tylko – w pierwszej kolejności- interesuje mnie osobowość. To ludzie o wysokiej klasy osobowości wnoszą istotną wartość, oni nie muszą z nikim rywalizować, bo są — i mają tego świadomość — sami w sobie dobrzy. To, co trzeba zrobić, to ich zgrać. Oczywiście umiejętność gry na instrumencie w orkiestrze też musi być. (śmiech)

Niepokojące prognozy: Upały w Polsce, grozi nam katastrofa. Jedną rzecz dotyczącą wody musimy zmienić

Koncert Royal Philharmonic Orchestra w Cavatina Hall

Orkiestra z Bielska-Białej. Pierwszy rok będzie kluczowy

Jakie są największe wyzwania, jakie stoją w najbliższych dwóch latach przed Cavatina Philharmonic Orchestra?

Andrzej Kucybała: Przede wszystkim dokonanie konsolidacji zespołu. Proszę pamiętać, że przychodzą do niego ludzie, którzy grali w różnych orkiestrach i mają różne doświadczenia zawodowe, musimy wspólnie nauczyć się współpracy. W orkiestrze symfonicznej musi być tak – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Mamy świetnego fachowca, w mojej ocenie Stanley Dodds jest wybitnym muzykiem i przede wszystkim czuje orkiestrę.

Niestety w Polsce jest też taka sytuacja, dla mnie absolutnie niezrozumiała, czyli dysfunkcyjny system nauczania dyrygentów w polskich szkołach. Tworzy się dyrygentów, którzy często nie rozumieją symfoniki. Ale jak przygotować dobrego dyrygenta jeśli przez cztery lata ćwiczy z akompaniamentem fortepianu? Później staje przed orkiestrą i najzwyczajniej w świecie po prostu głupieje: nie rozumie orkiestry, nie rozumie dźwięku, nie rozumie jej barwy.

System kształcenia na Zachodzie jest zupełnie inny; tam na pierwszych zajęciach student dyrygentury uczestniczy w pracy z orkiestrą. U nas sprowadza się wszystko do tego by dyrygent ładnie machał rękami, by było elegancko i punktualnie, a cała reszta ma drugorzędne znaczenie.

Polecamy także: Zło w kulturze. Do czego są nam potrzebne opowieści o ciemnej stronie człowieka i świata?

Młode talenty i przebłysk geniuszu

A jak wygląda kwestia talentów, potencjalnych osobowości muzycznych, w młodym pokoleniu? Wśród tych ludzi, którzy zgłaszają się do Was na przesłuchania, mówią- chciałbym, albo chciałabym występować w orkiestrze z Bielska Białej, grać w Cavatina Philharmonic Orchestra. Widzicie w tym pokoleniu Roberta Lewandowskiego polskiej muzyki klasycznej?

Jacek Obstarczyk: To nie jest taka prosta sprawa, bowiem żeby okazało się, że ktoś jest takim wirtuozem polskiej muzyki to najpierw musi się sprawdzić. Lewandowski jest Lewandowskim dlatego, że przez szereg sezonów udowadniał swoją wartość w różnych klubach, w których grał. I my też szukamy ludzi, którzy w każdym projekcie, w jakim uczestniczyli, udowadniali swoją wartość. Nawet jak mieli słabszy dzień to nie schodzili poniżej pewnego poziomu.

Pierwszy rok będzie dla nas kluczowy dlatego, że wystartujemy we wrześniu z orkiestrą i cały czas będziemy analizować, co jest dobrze, co mogłoby być lepiej. I po tym pierwszym sezonie przyjdzie czas na oceny. Oczywiście znamy takich muzyków, na których możemy w ciemno polegać, co do których już się przekonaliśmy, że zawsze reprezentują wysoki poziom, a jeśli jeżeli takiego muzyka się odpowiednio poprowadzi, to on jeszcze może się rozwinąć, jeszcze pokazać przebłysk geniuszu.

Jacek Stolarczyk: Często obracamy się wśród ludzi, którzy pracowali z nami przy dotychczasowych projektach i którzy przyjeżdżali, żeby z nami grać, mimo że stawki czasami były, jakie były (śmiech), bo u nas zawsze było parcie na ten rozwój, żeby jeszcze coś osiągnąć, żeby nie stać w miejscu, parcie na jakość. Oni sami nam to mówią: “chcecie jakość”, więc ja, grając z wami, sam czuję, że staję się lepszym muzykiem.

Przeczytaj: Spadek dzietności na świecie zmieni globalne wzorce populacji do 2100 roku

Andrzej Kucybała, artysta, manager, wybitny dyrygent

„Bez pasji nie ma muzyki”

We wrześniu pierwszy koncert, a później orkiestra z Bielska- Białej czyli Cavatina Philharmonic Orchestra wyruszy w europejską trasę koncertową?

Jacek Stolarczyk: (śmiech). Myślę, że to jeszcze za szybko. Trochę musi minąć czasu, zanim się zgramy, a poza tym przygotowanie takiej trasy koncertowej i kontrahentów do współpracy wymaga czasu. Jeżeli pojawią się takie propozycje, to skorzystamy. Myślimy o tym, że chcemy jeździć z zespołem, że chcemy go pokazywać, że chcemy by o nim mówiono i pisano. Jednak najpierw musimy wypracować podstawę zespołu, znaleźć swoją niszę i program.

Michał Dziuda: Najpierw musimy mieć pewność, że ta jakość jest już na takim poziomie, że możemy pojechać i się dobrze zaprezentować. Można to porównać w pewnym sensie do eliminacji, może być tak, że jakiś manager posłucha jak gra Cavatina Philharmonic Orchestra i powie: „chciałbym, żebyście zagrali u nas”. Jednak nie chcielibyśmy dać koncertu bez pewności, że poziom, który zaprezentujemy będzie naprawdę wysoki.

Dopóki nie będziemy na najwyższym poziomie nie będziemy startować do tej ligi europejskiej. A już pod koniec stycznia będziemy wiedzieć, czy to idzie w dobrym kierunku, czy potrzebne są zmiany w koncepcji.

Światowa elita

Czyli, czy Cavatina Philharmonic Orchestra, prywatna orkiestra z Bielska – Białej znajdzie się w światowej elicie?

Andrzej Kucybała: Ja w to wierzę i jestem w 100 procentach przekonany, że my to osiągniemy. Nie ma innej możliwości. Umiejętności Stanleya, ambicja tych młodych ludzi da nam sukces. Obserwowałem przez rok czasu młodych ludzi, którzy grali w powołanej przez nas Bielskiej Orkiestrze Cavatina. Wie pan co ich odróżniało od ludzi grających w innych orkiestrach? Pasja!

Jest takie motto Beethovena: „Możesz pomylić nuty, to ci wybaczę. Ale jeżeli grasz bez pasji to jest to niewybaczalne”. Zapraszamy ludzi do zespołu kiedy widzimy, że grają z pasją. Takich ludzi nam potrzeba, bo to przełoży się na jakość gry. Bez pasji nie ma muzyki.

Warto przeczytać: Przemoc wobec dzieci. Koszmar, od którego chętnie odwracamy wzrok


[Pierwszą część rozmowy o Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej możecie Państwo przeczytać na portalu Holistic News]: O Cavatina Philharmonic Orchestra z Bielska-Białej będzie głośno


Polecamy również:

Opublikowano przez

Wojciech Wybranowski

Redaktor naczelny


Dziennikarz, publicysta, komentator, wielki fan Lecha Poznań, polskiej literatury fantasy i niezdrowej, kalorycznej kuchni. Były redaktor naczelny „Głosu Wielkopolskiego”. Wcześniej dziennikarz śledczy i polityczny (m.in. „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze” oraz tygodnika „Do Rzeczy”). Laureat kilku nagród i wyróżnień dziennikarskich.

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na naszą listę mailingową. Będziemy wysyłać Ci powiadomienia o nowych treściach w naszym serwisie i podcastach.
W każdej chwili możesz zrezygnować!

Nie udało się zapisać Twojej subskrypcji. Proszę spróbuj ponownie.
Twoja subskrypcja powiodła się.